4 Jego moment

21 14 6
                                    

W mediach: walc wiosenny, który w pierwszej scenie zagra Izuku.

Midoriya pov.

Nobuko ustawiła fortepian tak, aby kamery, wyświetlając mój występ na kilku pomniejszych ekranach w całej sali, były w stanie mnie uchwycić. I tak jak z początku nie wiem w jaki sposób pozbyć się obrazu Kacchana z głowy, tak w chwili gdy siadam na stołku i patrzę w nuty, wszystko mi się rozjaśnia. Ale... Chwila? Nuty są na dwa takty. Czy to jakaś pomyłka czy ja faktycznie nie gram dziś sam?

Dopiero po zadaniu sobie tego pytania, zauważam że przede mną, przy drugim fortepianie siedzi Kacchan. No nie! To miał być mój występ! Czemu dziewczyny zataiły przede mną ten fakt?!

Latynoska muzyka się kończy w pewnej chwili, ale rozszalały tłum nie przestaje tańczyć i się bawić. Do momentu, aż to Nobuko nie przerywa ich frajdy.

- Uwaga! Uwaga! - woła, a zebrani na sali zatrzymują się, aby spojrzeć w kierunku sceny.

Nobuko zaczyna mówić więc coś o kwietniu, który sprawia, że kwiaty rozkwitają, a ja nie mogę przestać czytać nowych nut, które dostałem niespodziewanie. I nie chodzi o to, że jest to bardzo skomplikowane, bo wystarczy, że w niektórych momentach przestanę grać, aby Kacchan też mógł się popisać. Jednak mimo wszystko...

Wtedy podchodzi do mnie Katsumi, dotykając mojego ramienia uspokajająco. Patrzę na nią zaskoczony.

- Dasz radę. To tylko jedna osoba więcej. Gracie na dwa serca.

Po czym odchodzi, a ja krzyżuję wzrok z Kacchanem, nim Nobuko nie mówi do widowni:

- A teraz panie i panowie, przed wami autorski utwór mojego utalentowanego brata, który zagra go dziś ze swoim przyjacielem z dzieciństwa, Bakugo Katsukim.

Wtedy jej moc sprawia, że scena i cała sala ciemnieją, zaś ja zaczynam grać dopiero, gdy światło reflektorów pada na nuty. Nie żebym nie znał ich na pamięć.

Pierwsze dźwięki sprawiają, że czuję się jakby cały świat miał za chwilę przestać istnieć. Jednak moja gra cichnie szybko i rozpoczyna się solówka Kacchana. On również gra, jakby znał całość na pamięć, choć nigdy nie widziałem go siedzącego przy fortepianie.

Refren należy już do mnie i sprawia, że gdzieś na widowni słyszę westchnienia oraz nawet ciche szlochy. Chyba w tej chwili wszyscy wstrzymują oddech.

Kolejna zwrotka jest moja, a kiedy i to cichnie, rozpoczyna się nieco szybszy takt, który gra Kacchan. Patrzę na niego oniemiały. Mam nawet niepohamowane wrażenie, jakby muzyka ta zbliżała nas do siebie niczym kochanków lub najlepszych przyjaciół, którymi nigdy nie byliśmy.

Moje palce automatycznie grają refren, gdy przychodzi na niego pora, ale myślami błądzę. One są jak nieposłuszne konie. Gdy wpatruję się w Kacchana, mam ochotę wręcz go dotknąć, albo i nawet wstać, przerywając całą grę. Mam ochotę usiąść z nim do jednego fortepianu i dosłownie grać na dwa serca.

W pewnej chwili przychodzi czas na dłuższą pauzę, oddzielającą znów moją grę od gry blondyna. Mam ochotę spojrzeć na jego palce zwinnie przeskakujące po czarno-białych klawiszach. Mam ochotę słuchać w tej chwili tylko jego jednego, ale zaraz znów przychodzi moja kolej, by kontynuować.

Między nami rozwija się niewidzialna nić, którą odczuwam jak sznurki od marionetki. Gdy jedno kończy, drugie zaczyna i tak ciągle. Czas zwalnia, a rytm walca pędzi jak konie w galopie. Nie liczy się nic, gdy oboje siedzimy naprzeciwko siebie i gramy.

Wtem nagle zauważam coś bardzo subtelnego... Kacchan płacze, grając znów swój kawałek. Zaciskam usta, nie potrafiąc zrozumieć jego serca, które zawsze wydawało mi się zimne jak lód. Natomiast teraz... Nie wiem co mam myśleć.

Albo ty albo nikt || BakuDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz