5. Słucham szefie?

240 18 20
                                    

5 lat później..

NICHOLAS

Stałem w łazience zmywając zaschniętą już krew ze swoich dłoni. Kolejne martwe ciało, które kazałem zakopać swoim ludziom, zaraz po tym jak go zabiłem. Szefa jednej z większych mafii. Morderstwo już tak bardzo wryło mi się w głowę, że z pustym i wypranym z emocji wzrokiem oglądałem jak skurwiele, które nie zasługują na życie na tym świecie, giną albo w męczarniach, albo szybko i prawie bezboleśnie. Tak naprawdę to wszystko zależy od mojego humoru i tego jak bardzo ktoś mnie wkurwił. Zdecydowanie wolałem zabijać szybko, jednym strzałem i koniec zabawy, jednak nie mogłem czasami się oprzeć torturom, które mogłem sprawić takim osobom jak na przykład Michael Taylor. Znęcał się nad kobietami, bił je, wykorzystywał a na koniec zabijał powoli i bezlitośnie. W końcu musiał to ktoś zakończyć i padło na mnie. Dwa lata temu zabiłem pierwszego człowieka. Pamiętam do tej pory jak okropnie się z tym czułem. Jak najgorszy śmieć. Ludzie dla których wtedy pracowałem mówili, że przywyknę do tego. No i, kurwa, mieli rację.

Mam dwadzieścia minut do wyjścia a nie jestem nawet trochę ogarnięty. Przecież nie przyjdę do kancelarii, w jebanej koszulce z plamami krwi. Nie mogę się spóźnić bo z mojego planu powrotu do Carlsbad nic nie wyjdzie. Chcę wrócić tam jeszcze przed zakończeniem roku, żeby móc spotkać .

Moją Nellie.

Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. To pewnie Carls, mój najlepszy przyjaciel i wspólnik od samego początku. To ja zaciągnąłem go do tego gówna, choć z dnia na dzień mam coraz większe wyrzuty sumienia. Któregoś dnia przyszedłem do niego z listem, nie wiem czego mogłem się spodziewać, jakiej reakcji. Ale zapomniałem, że ten idiota zgodzi się na wszystko, bo tak naprawdę na niczym mu nie zależy i jest wszystko jedno. Więc zgodził się. I tak powstała mafia Hada.

*2 lata wcześniej*

W końcu weekend, tak naprawdę nie wiem z czego się cieszę, skoro nawet nigdzie nie wyjdę z mieszkania, bo będę miał nos w książkach. Studia prawnicze mnie kiedyś wykończą przysięgam. Jednak obiecałem mojemu ojcu, że zostanę prawnikiem i otworzę własną kancelarię. Więc to, kurwa, zrobię. Nie umiałbym spojrzeć sobie w oczy, gdybym wiedział, że mogłem się postarać bardziej, a tego nie zrobiłem. Dlatego właśnie Carls teraz niemalże błagał mnie na kolanach, żebym wyszedł z nim do klubu nocnego, w którym umówił się z chłopakami z roku na piwo. Każdy doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że na jednym piwie nigdy się nie kończy i wraca się do domu ledwo świadomym. Ten głupek dobrze wiedział jak zależy mi na tych studiach, więc dłużej już nie naciskał, tylko wyszedł sam świetnie się bawić. Dla niego te studia były czymś po prostu dla zajęcia czasu i według niego "laski lecą na studentów kryminalistyki". Patrząc na to, że od roku z żadną się nie umówił, jego przekonania są nie do końca rzetelne. Zostałem sam i zatraciłem się w nauce, kiedy przypomniałem sobie o liście, który dzisiaj do mnie przyszedł i nie miałem czasu go jeszcze otworzyć. Nie miał on adresu, nadawcy ani nic co zawsze się umieszcza na przesyłkach. Było tylko moje imię i nazwisko. Czarna koperta i złoty napis. Wziąłem się za rozrywanie jej i ujrzałem w środku starą kartkę, która była na rogach przypalana. Rozłożyłem ją i te siedem pieprzonych słów zmieniło moje życie.

Dokończ to co zacząłem. Kocham Cię, Tata.

***

Udało się. Wracam do mojego rodzinnego miasta. Za tydzień mam lot, więc muszę szybko ogarnąć wszystkie niedomknięte sprawy. Otwieram kancelarię w Carlsbad. Jest to zabawne, że zajmuję się prawem a w wolnym czasie pracuję jako mafioza i płatny zabójca.

Wchodzę do swojego mieszkania, które znajduje się w centrum Nowego Jorku. Jest dość przytulne i panuje w nim porządek, patrząc na to, że mieszka w nim dwóch dorosłych mężczyzn. Wyciągnąłem z kieszeni telefon, widząc mnóstwo powiadomień, które zignorowałem. Rozluźniłem krawat i zdjąłem marynarkę, wziąłem szybki prysznic, przebrałem się w luźne dresy, po czym udałem się do swojego pokoju, żeby zacząć się pakować.

Usłyszałem jak dzwoni mój telefon i kiedy po niego sięgnąłem, zauważyłem, że dzwoni Marina. Kobieta, która od kilku tygodni nie daje mi spokoju, odkąd raz przypadkowo wpadłem na nią w kawiarni. Próbuje się ze mną umówić, ale ją zbywam. Robię to z każdą dziewczyną, która się do mnie klei. Zawsze powtarzam tą jedną gadkę, że moja kobieta czeka na mnie w domu.

I zawsze miałem na myśli Nellie.

Po powrocie planuję zrobić wszystko, żeby mieć ją tylko dla siebie. Mogę zachowywać się jak pierdolony hipokryta, który zostawił ją pięć lat temu, a teraz wraca i będzie potulnym pieskiem, który wręcz będzie błagał, żeby ze mną porozmawiała.
Wiem, że ona nikogo nie ma. Mam od tego swoich ludzi, którzy od pierwszego dnia mojego wyjazdu informują mnie na bieżąco co się u niej dzieje.

Kiedyś miała chłopaka, przez półtora miesiąca, jednak ten szmaciarz ją zdradził z przypadkową laską z klubu, w którym byli razem na imprezie integracyjnej. Nell nakryła ich w jednej z kabin łazienki. Może i zachowuję się jak popierdolony psychopata, ale zwariowałbym, gdybym nie wiedział co się u niej dzieje w danym momencie.

Usłyszałem jak Carls wchodzi do domu i odrazu zawitał u mnie w pokoju.

- On wysyła jej listy. - wysapał zmęczony, jakby conajmniej przebiegł kilometr.

- Kto, komu i jakie do cholery listy? - zapytałem nerwowo.

- Fischer. Do Nellie. On chce, żeby ta wiedziała.

O kurwa.

- Przeczytała je? - wstałem szybko wybierając numer do jednego z ochroniarza dziewczyny, o którym nawet nie miała pojęcia.

- Nie mam pojęcia stary, lepiej dla niej żeby nie czytała. Przecież to ją, kurwa, zniszczy. - powiedział nerwowo, odpalając papierosa.

- Wypierdalaj z mieszkania z tym syfem i mnie nie wkurwiaj. - warknąłem, kiedy akurat Michael odebrał.

- Słucham szefie?

- Masz w tej chwili dowiedzieć się, czy Pani Miller czytała listy, które dostała. - odparłem szybko i nie czekając na odpowiedź, rozłączyłem się.

Jeżeli ten skurwiel napisał całą prawdę w tych pieprzonych listach, to jestem skończony. Może nie tak bardzo jak co niektórzy, ale mi również mocno się oberwie, za to, że nie powiedziałem jej tego pierwszy. Dlatego ja to muszę zrobić choćby się waliło i paliło.

***

Wysiadamy z samolotu. Carlsbad, moje rodzinne miasto. Po pięciu latach wracam do swojego ulubionego miejsca na ziemi. Tak naprawdę to miasto jest popierdolone, niebezpieczne i pełne brudnych interesów, jednak jest jedna osoba, dzięki której chciałem tu wrócić.

Nie mam pojęcia jak zareaguje na mój powrót. Nasza ostatnia rozmowa była na jebanej imprezie. Pamiętam to, jak wtuliła się we mnie i następnie odeszła z płaczem. Serce mi się łamało i nie mogłem na to patrzeć. Po powrocie do domu również przepłakałem całą noc. Praktycznie nic nie jadłem przez tygodnie. Mój przyjaciel błagał mnie, żebym coś w siebie wcisnął, jednak na marne. Kłóciłem się ze wszystkimi, miałem wyjebane na wszystko i nie potrafiłem normalnie funkcjonować.

To co ta dziewczyna ze mną robi, jest chore.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 25, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Blind Lust Where stories live. Discover now