5.

245 15 11
                                    

Zeszłam na dół z spakowaną torbą, pożegnałam się z każdym z członków i zajełam miejsce w aucie kostka, które dostał od samego Karola friza Wiśniewskiego.
-Możesz mi powiedzieć co ty odpowrdalasz. Spytał Oliwier wchodząc do auta.
-Wykonuje zadnie. Powiedziałam nie wzruszona.
-Liv ja się martwię, nie chcę żebyś to robiła kiedy ja będę z Julitą siedział w bezpiecznej atlance.
-Ale to robię Oliś, wszystko będzie okej naprawdę.
-No dobrze jakby coś się działo to masz dzownić od razu a ja przyjadę, okej?
-Okej
-A właśnie, wiesz jak wyszłaś z łaźenki to na kafelkach zobaczyłem krople krwi, coś sie stało? Spytał a ja się spiełam, może lepiej bedzię jak mu powiem? Zawsze mnie wspierał, chyba teraz też to zrobi.
-Znów to zrobiłam... Powiedziałam ale głos mi się załamał w połowie, Oliwier od razu się domyślił o co chodzi.
-Liv... Czemu?
-Patryk powiedział że wymyslam swoje choroby, choć jak teraz myślę to jest to totalna błachostka, nie powinnam tego robić.
-Liv nie mów tak, skoro to zrobiłaś to najwyraźniej nie jest błachostka, a teraz koniec smutków, jestśmy. Powiedział chłopak a ja pokiwałam głową, wyszliśmy z auta widząc opuszczony szpital, przytuliliśmy się na porzegnanie.
Weszłam do środka.
Tak właściwie to co ja odpierdalałam prędzej sama się tam zabije, zaśmiałam. się z samej siebie i weszłam do środka. Zaczełam sprawdzać teren i mówić do kamery by czuć się pewniej.
Po sprawdzeniu całego budynku i powiedzeniu 100 razy jak bardzo się boje znalazłam idealne miejsce do przespania się. Zaczełam roskładać śpiwór gdy nagle usłyszałam szelest za ściany, odrazu bez zastanowienia chwyciłam do ręki gaz piepszowy, który dał mi Oliwier jeszcze w samochodzie. Podeszłam cicho i powoli do ściany, a gdy zobaczyłam posture człowieka szybko nacisnełam sprej prosto w oczy postaci. Usłyszałam krzyk, znajomy krzyk.
-Oliwier, co ty tu kurwa robisz?!
-Naprawdę myślisz, że bym cię zostawił samą? Zapytał chłopka przecierając oczy.
-I straszenie mnie było genialnym pomysłem co?
-Zdecydowanie tak. Zaśmiał się a ja znów mu pśiknełam gazem w oczy, czy to bylo odpowiedzialne? nie, czy spowodowało to uśmiech na mojej twarzy? tak.
-AŁA,pojebało cię?!
-Zaraz ci psikne trzeci raz. Powiedziałam powarzne a chłopak odrazu zasłonił twarz rękoma.
-Jak mamy tu przeżyć to wolałbym nie. Odpowiedział bez zastanowienia, a ja się zaśmiałam. To będzie naprawdę ciekawa noc.

Szkoda tylko, że nie skończyła się dla nas dobrze.

—————————————

Tak wiem, że miał być w wtorek a jest piątek ale w wtorek zapomniałam a od wczoraj jestem w szpitalu.
Powodzenia wszystkim na jutrzejszej wigilii klasowej obyście przeżyli ten okropny czas.

lov u

You and Me...(Oliwier Kałużny) (zawieszone)Where stories live. Discover now