Rozdział 6. Słowa pełne bólu

242 13 11
                                    

Leocadia niezbyt często pojawiała się na eventach czy innych uroczystościach, bo nie lubiła aury, która ją wtedy otaczała. Lecz tym razem stało się inaczej. Stała w pracowni projektantki, która od dobrych trzech lat dbała o to, żeby Leocadia wyglądała, jak najjaśniejsza gwiazda. To właśnie jej Leocadia zawdzięczała dobre opinie związane z ubiorem. Media kochały bawić się w jury modowe.

Pomieszczenie wyróżniało się stylem glamour. Panował ład i elegancja. Dominowała czerń oraz odcienie fioletu. Leocadia lubiła tutaj przebywać przez to, że kochała ciemne barwy. Czuła się dobrze w takich miejscach.

– Wciągnij brzuch – poleciła.

Leocadia od razu wciągnęła brzuch, dzięki czemu udało się zapiąć sukienkę. W jej umyśle zagościł niepokój.

– Czy ty znowu przytyłaś? – usłyszała od swojej stylistki, gdy trwały już ostatnie przymiarki.

Wydawało jej się, że zrzuciła parę kilo, ale najwidoczniej było na odwrót. Popatrzyła na siebie w lustrze. Sukienka opinała się na jej krągłościach. Może faktycznie w ostatnim czasie zaniedbała swój wygląd? Nie ćwiczyła już codziennie, co mogło się mocno odbić na jej wyglądzie. Nie mogła sobie pozwolić na takie coś.

– Jest jeszcze trochę czasu do eventu. Obiecuję, że schudnę – odpowiedziała szeptem.

Czarnowłosa piękność wyprostowała się i spojrzała na Leocadię w taki sposób, że aż zrobiło jej się niedobrze. Alabastrowa twarz Kylie wyrażała niechęć. Zarzuciła lśniące włosy do tyłu, a spomiędzy jej pełnych, malinowych ust uleciało ciężkie westchnienie, które oznaczało zmęczenie.

– I na Boga, wyprostuj się! Chcesz mieć garba? – wypluła z jadem. – Co się z tobą stało?

– Nic – szepnęła.

– Naprawdę? – obruszyła się. – Tylko na tyle cię stać? Na jedno słowo? Ava powinna cię wziąć w obroty. To, że jest twoją przyjaciółką nie oznacza, że ma aż tak tobie pobłażać. Wiedziałam, że w końcu sodówa uderzy ci do tej ślicznej główki.

Starała się zachować spokój, ale Kylie ewidentnie się na niej wyżywała. Tylko dlaczego? Widywała się z nią rzadko. Nigdy się nie kłóciły. A więc skąd ta nagła niechęć?

– Możesz przestać? Ile mnie znasz? Miesiąc? Nie. Więc przestań mówić takie brednie, proszę cię.

– Brednie? – Uniosła brwi w zdumieniu. – Mówię prawdę, której ty najwidoczniej do siebie nie chcesz przyjąć! – Gestykulowała żywo rękoma.

– Przestań – poprosiła drżącym głosem.

– Bo co? Gwiazdeczka się popłacze? Jesteś niestabilna psychicznie! Zastanów się trochę, co ty robisz.

Leocadia zacisnęła wargi w cienką linię. Od razu wyprostowała się i zadarła podbródek. Lambert była wyższa od Kylie, więc przyglądała jej się z góry.

Miarka się przebrała. Trzy dni temu wyszła ze szpitala. Nie panowała nad emocjami, bo nie zażywała na razie tabletek. Obiecała to Avie, która wręcz ją o to błagała. Na dodatek Vaughn miał ją ciągle na oku, więc stroniła od głupstw.

– Nie jesteś tu od tego, aby mówić mi, co mam robić. Do twoich obowiązków należy przypilnowanie tego, aby outfit dobrze na mnie wyglądał w dniu eventu, na który się wybieram. Więc z łaski swojej, odpuść sobie te przytyki – rzuciła ze złością.

– Ach tak? Niech będzie. Ale nie licz na to, że ci pomogę. Już mam gdzieś jak ta sukienka będzie na tobie leżeć.

Kylie spiorunowała ją chłodnym spojrzeniem. Obróciła się na pięcie, zabrała torebkę i wyszła zaraz z pomieszczenia, trzaskając z impetem drzwiami. I to niby Leocadia zachowywała się karygodnie? No chyba nie.

Ugly Little Lies [+16] Where stories live. Discover now