Rozdział 23. Kupiona sława

172 17 0
                                    

Leocadia razem z Vaughnem i Avą przesiadywała w salonie. Niedawno, co wrócili z prób do koncertu, który miał się odbyć niebawem. Czy się stresowała? Oczywiście, że tak. Zapewne było to związane z tym, że miała zaśpiewać dla dzieci, które ciężko chorowały. Domyślała się, że jej wrażliwość jeszcze bardziej na to wpływała. Umówiła się z Avą, że wpłacą pieniądze na szpital, aby wesprzeć dzieci, które zachorowały na białaczkę.

Vaughn zostawił przyjaciółki na chwilę same, ponieważ zadzwonił do niego jakiś znajomy, który zamierzał przejąć jej sprawę. Tak, wszystko wracało do normy. Po rocznicy śmierci siostry Vaughna, mężczyzna odżył, a nawet stał się jeszcze bardziej szczęśliwy. Jakby dopiero teraz obudziła się w nim ta prawdziwa radość.

Oczywiście, że już składała zeznania, ale domyślała się, że jeszcze wiele razy będzie musiała powtarzać tą samą historię, choć wcale tego nie chciała. Niestety, ale nie miała wyboru.

– Jak się dzisiaj czułaś podczas próby? – Ava spojrzała na nią z troską, przez co w sercu Leocadii zagościło ciepło.

– Nie było najgorzej choć obawiam się, że mój głos nie jest ostatnio w najlepszej formie – przyznała z żalem.

Chciała być, jak najlepsza. Uważała, że jeżeli dostała taką szansę od losu, to powinna ją dobrze wykorzystywać i starać się, jak tylko mogła. Ale przecież nic nie mogła poradzić na to, że struny głosowe też potrzebowały odpoczynku, którego Leocadia im zdecydowanie nie dawała.

Ava podniosła się z fotela i usiadła obok Lambert na kanapie. Złapała ją za dłoń i ścisnęła.

– Leo, przecież byłaś genialna!

– Mam wobec siebie spore oczekiwania.

– Budzi się w tobie samokrytyk, ale nie ten zdrowy, lecz ten, który cię wręcz katuje. Musisz wziąć bardziej na luz. To nie jest zdrowe, Leo.

Westchnęła ciężko, a jej ramiona opadły.

– Wiem, że nie jest, ale kontrolowanie tego też nie należy do najłatwiejszych zadań.

– Przepraszam, że przez ostatnie miesiące masz tyle obowiązków. Powinnam inaczej to rozłożyć.

W oczach Avy dostrzegła smutek. Zazwyczaj te brązowe oczy iskrzyły dobrocią oraz radością. Leocadia nie lubiła smucić swojej jedynej przyjaciółki, która nigdy jej nie zostawiła.

Zawsze była przy niej. Pomimo sporów, do których pomiędzy nimi dochodziło.

– Ale nic z tych rzeczy nie jest twoją winą – powiedziała stanowczo. – Przecież się na to zgodziłam – dodała szybko.

– Racja, zgodziłaś się – skinęła głową – lecz za moją namową.

– Nie denerwuj mnie. Nic złego mi nie zrobiłaś. I tak ostatnio lepiej sobie z tym radzę. Już nie trafiam do szpitali, nie mdleję, staram się normalnie jeść.

Ava skarciła ją spojrzeniem.

– Leo, to nie jest powód do żartów. Nawet nie wiesz, jak się o ciebie bałam.

– Nic mi się nie stało. Vaughn zadbał o moje bezpieczeństwo. Nie będę całe życie płakać, prawda?

Ava powoli skinęła głową.

– Oczywiście. Chcę, żeby moja siostra z wyboru uśmiechała się cały czas.

– I vice versa.

– A właśnie, o czymś sobie przypomniałam.

Leocadia spojrzała z zaciekawieniem na kobietę.

– Zamieniam się w słuch.

– Odezwała się do mnie Kylie. W zasadzie to wysłała głosówkę. Trochę to dla mnie dziwne, że nie chciała porozmawiać twarzą w twarz, ale cóż, to już jej wybór.

Ugly Little Lies [+16] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz