Rozdział 16. Nic nie warte przeprosiny

172 8 8
                                    

Życie tworzy różne scenariusze. Nie zawsze takie, które nam się spodobają. Nie zawsze sprzyjające dla nas, ale każdy z nich niesie ze sobą pewną bardzo ważną lekcję. Zostawia nas z pracą domową, a jeżeli nie uda nam się jej odrobić, pojawia się znowu za jakiś tam czas.

Leocadia wierzyła w tą teorię, którą przytoczyła jej kiedyś ukochana babcia. I właśnie o tym pomyślała, gdy podczas przymiarek Kylie użyła słów, których nie spodziewała się od niej usłyszeć:

– Przepraszam cię za to, co ostatnio powiedziałam. To zdecydowanie nie był mój dzień i niepotrzebnie się na tobie wyżyłam – szepnęła.

Lambert tego dnia zdziwiła się już dwa razy. Pierwsze zdziwienie nadeszło, gdy usłyszała pukanie do drzwi, a gdy je otworzyła jej oczom ukazała się właśnie Kylie, która powiedziała, że nie zapomniała o przymiarkach do kolejnej stylizacji. Wszyscy zaczęli pracę nad teledyskiem do piosenki, którą jakiś czas temu zinterpretował Vaughn. Leocadia po raz pierwszy tak szybko napisała scenariusz. Powróciła do niej wena i liczyła, że utrzyma się ona jak najdłużej. Jednak sam teledysk mieli nagrywać dopiero w grudniu, aby wpasować się w scenerię, bo o to poprosiła.

Drugie zdziwienie nadeszło przed chwilą. Kylie ją przeprosiła. Niemniej, nie była przekonana, czy aby na pewno zaliczało się to do szczerych przeprosin czy takich, gdzie po prostu druga osoba chciała mieć to za sobą, żeby już do tego nie wracać.

Leocadia milczała. Nie wiedziała czy powinna w ogóle coś mówić. Zerknęła kątem oka na Vaughna, który opierał się ramieniem o ścianę, a ręce skrzyżował na torsie. Wbijał mordercze spojrzenie w Kylie, ale zaraz złagodniał, gdy przeniósł wzrok na Leocadię.

Jej kąciki ust lekko drgnęły ku górze. Liczyła na jakąś radę od niego. Bardzo przydałaby się jej w tej chwili.

Właśnie, co do Vaughna... Każdy dzień spędzony u jego boku uważała za mniej bolesny. Pojawienie się Vaughna w jej życiu budziło w niej nadzieję na to, że może być jeszcze szczęśliwa.

Obawiała się tylko, że jak umowa dobiegnie końca, to znowu zawisną nad nią czarne chmury, zwiastujące ogromną burzę. Mieli udawać parę, aby wypromować najnowszą płytę Leocadii, która miała ukazać się na początku przyszłego roku. Chciała, żeby czas płynął jak najwolniej. Chciała nacieszyć się tym, co czuła w obecności tego mężczyzny.

Kylie podeszła do niej, żeby w końcu na nią popatrzyła.

– Rozumiem, że jesteś zła, ale nie musisz karać mnie ciszą – powiedziała ze skruchą.

– To ty podłożyłaś mi ten liścik?

Kylie zmarszczyła brwi.

– O czym ty do mnie mówisz? Jaki liścik?

To jaki zaczęła temat było dość ryzykowne, tym bardziej, że nikomu o tym nie zdążyła powiedzieć. Spodziewał się, że Vaughn nie będzie zadowolony, wręcz może się na nią obrazić, ale każdego dnia zastanawiała się, kto podczas jej występu na pokazie podłożył jej do torebki ten zasrany liścik, przez który się upiła i bez zawahania pocałowała Vaughna. Tak, to właśnie przez to straciła nad sobą kontrolę. Po raz kolejny przegrała tą wojnę i nie była w ogóle z siebie dumna.

– Liścik, który podłożyłaś mi do torebki, gdy ja śpiewałam na pokazie.

– Czy ty oskarżasz mnie bezpodstawnie? – prychnęła. – Czemu dopiero teraz o tym ze mną rozmawiasz? Gdy od pokazu minęło już trochę czasu. Trzeba było wcześniej ze mną o tym porozmawiać. Masz jakieś dowody? Odciski palców? Cokolwiek?

Nie. Nic nie mam. Po prostu popadam w paranoję.

Leocadia spięła się nieznacznie.

– Wydawało mi się, że to ty. Tym bardziej po tej kłótni. Wyżyłaś się na mnie, obraziłaś. Myślałam, że...

Ugly Little Lies [+16] Donde viven las historias. Descúbrelo ahora