Rozdział 20. Tajemniczy wielbiciel

129 9 0
                                    

– Nie. Coś mi nie pasuje w tym tytule. Jest taki... – szukała odpowiedniego słowa – sztuczny.

Ramiona Xaviera opadły. Z jego ust wydobył się pełen zmęczenia jęk.

– Siedzimy tu dwie godziny i nadal nie mamy idealnego tytułu do płyty. Nie możemy wybrać któregoś z piosenek, które będą na tej płycie?

Leocadia przymrużyła oczy.

– Nie.

– Nie? Tylko tyle masz mi do powiedzenia? – Oparł plecy o oparcie obrotowego fotela. Rozejrzał się i skupił swoje spojrzenie na Vaughnie, który siedział obok Leocadii i zajadał się winogronami. – Ty! Wtedy pomogłeś, to teraz też się na coś przydasz. – Klasnął w dłonie w geście euforii.

– O nie, nie ma mowy. Nie pozwolę robić z Vaughna jakiegoś parobka. I tak dużo dla mnie zrobił. Więcej nie potrzeba – zaprotestowała niemal od razu.

– Kobieto, dlaczego ty mnie tak katujesz? – Teatralnie złapał się za klatkę piersiową i zsunął się z fotela.

– Czy tylko ja w tym towarzystwie zachowuje się, jak na mój wiek przystało?

Xavier pokiwał ochoczo głową.

– Ta, bo tylko ty masz tak dużego kija w tyłku.

Leocadia usłyszała zduszone parsknięcie Vaughna. Czyli on też prosił się o kłopoty. Obrzuciła go surowym spojrzeniem, przez co się wyprostował i wyszczerzył, ukazując szereg zębów.

– Ja jestem grzeczny. Nic złego nie powiedziałem. – Podniósł ręce w geście poddania.

– Nie musiałeś mówić. Wystarczy, że twój śmiech to zasugerował – fuknęła.

– Wow, wy naprawdę zachowujecie się, jak stare, dobre małżeństwo – wtrącił Xavier.

Vaughn przysunął się do Leocadii i przyciągnął ją do siebie. Musnął czule wargami jej skroń.

– Nie skromnie powiem, że się z tym zgodzę.

– Braliście jakieś lekcje z gry aktorskiej? Nic dziwnego, że każdy wam uwierzył, że jesteście razem.

Już nie udajemy, odpowiedziała w myślach.

Jednak ani ona, ani Vaughn nie przyznali na głos, że gra w pewnym stopniu dobiegła końca.

Bo może tak naprawdę gra dopiero się zaczęła? Może wokół nich czaiła się seria okropnych kłamstw, które oznaczały próbę przetrwania? Nikt nie wiedział czy Vaughn i Leocadia wygrają z tym razem, czy osobno. A oni nawet nie zdawali sobie sprawy, że każdy czyn niósł ze sobą pewne konsekwencje.

– Najwyraźniej nie zawsze trzeba grać – odpowiedział wymijająco Vaughn.

– Mądre. – Xavier pstryknął palcami i wskazał na Bradforda.

Leocadia chrząknęła i poprawiła perły.

– Okej, może wróćmy do pracy.

– Potrzebuję przerwy. Mój mózg odmawia posłuszeństwa. To dla mnie za dużo – marudził.

– Wiesz, że Ava nie będzie zadowolona jeżeli się dowie, że nie ruszyliśmy do przodu?

Xavier nagle podniósł się z fotela, jakby ktoś go właśnie oblał zimną wodą.

– Proszę nie używać przeciwko mnie Avy. Ta kobieta mnie przeraża.

Brwi Vaughna poszybowały do góry.

– Naprawdę boisz się Avy?

– Chłopie, w jej oczach można czasami dostrzec furię. Lepiej z nią nie zadzierać.

Ugly Little Lies [+16] حيث تعيش القصص. اكتشف الآن