❦ rozdział dwudziesty siódmy

6K 198 414
                                    

                                           ❄︎❄︎❄︎❄︎
Rozdział dwudziesty siódmy
                       Amaya

Życie jest nieprzewidywalne. Pełne niespodziewanych zwrotów akcji.

Wystarczy jedna chwila, jeden możliwy moment by wszystko zmieniło się diametralnie. Jednego dnia budzisz się rano, oczekując rutynowego poranku, zaś kolejnego dnia w szpitalu, zmagając się z konsekwencjami wypadku, który mógłby zakończyć twoje życie.

Przerażenie mnie napełnia coraz mocniej, a serce wali jak popieprzone. Auto pędzi, a wszystko dzieje się jak w zwolnionym tempie — samochód traci kontrolę, wślizgując się na tor w kierunku barierek. Moim ciałem szarpnęło, gdy samochód przekręcił się robiąc serię piruetów w powietrzu. Życie przeleciało mi przed oczami, a potem słyszę tylko piszczenie w uszach i rozmazany obraz do góry nogami. Nie mogę oddychać. Moja klatka piersiowa ścisnęła się, odbierając zdolność do prawidłowego oddychania. Mętnawy widok biegnącej, czarnej postaci, która wyglądała jak rozmazana plama utkwił mi w pamięci, nim całkowicie zanurzyłam się w mroku.

— Amaya!

Gwałtownie rozchyliłam powieki, czując ból, który promieniuje w każdej cząstce mojego ciała. Dodatkowo zawroty głowy miażdżą mój mózg. Zamrugałam kilkukrotnie budząc się z resztek snu. Od razu odnotowałam zamglonym spojrzeniem biały sufit, a w tle usłyszałam pikającą maszynę.

Zaniepokoiłam się. Nie wiem co się dzieje.

Chciałam się unieść, ale nie mogę. Coś mnie powstrzymuje. Ściągnęłam brwi i przechyliłam lekko głowę, czując że coś ogranicza ruchy mojej szyi. Jestem kompletnie zdezorientowana w całej sytuacji. Moja pamięć jest w chaosie, wszystko zdaje się być rozmazane i niekompletne.

Nie potrafię sobie przypomnieć co się wydarzyło. Dlaczego leżę nieruchomo? Co mam na szyi i dlaczego mam przypięte te wszystkie kable?

Przełykam nerwowo ślinę. Moje zmysły zaczęły stopniowo się wyostrzać. Wyczułam, że czyjś dłoń jest spleciona z moją, a głowa delikatnie ułożona na moim brzuchu. Przekręciłam głowę na drugi bok, dostrzegając chłopaka. Jego ciemne włosy są roztrzepane i opadają mu na czoło.
Jest pogrążony we śnie.

Czuję zanik pamięci. Czarną dziurę z lukami. Nic nie pamiętam z ostatnich dni. Poruszyłam lekko ręką, by wyrwać się z uścisku chłopaka, lecz nie przewidziałam tego, że jego umysł nawet podczas snu jest na tyle trzeźwy, by się niemalże od razu przebudzić. Rozbieganym wzrokiem zaczął oglądać się po pomieszczeniu, aż w końcu skrzyżował ze mną spojrzenie.

Ujrzałam na jego twarzy pewnego rodzaju ulgę. Uśmiech rozświetlił jego twarz, a następnie podniósł moją rękę składając na niej pocałunki. Poczułam się sparaliżowana po raz kolejny. Ta chwila wydawałaby się cudowna, gdybym wiedziała kim ten chłopak jest i co się u diabła dzieje?!

— Wróciłaś  — wyszeptał, spoglądając w moje oczy. — Potrzebujesz czegoś? Wody, albo..

— Co się dzieje? — zaczęłam spanikowana. Moje zalęknione oczy zaczęły przemierzać każdy szczegół pomieszczenia. — Dlaczego wszystko mnie boli? I kim jesteś?

Chłopak nachmurzył czoło. Przechylił lekko głowę i obejrzał dokładnie moją twarz, po czym nerwowo się zaśmiał. Konsternacja mnie ogarnęła całkowicie. Takiej reakcji nie spodziewałam się, a przede wszystkim nie oczekiwałam.

— Alvarez nie żartuj sobie ze mnie — przyłożył dłoń do mojego policzka, a ja ściągnęłam brwi próbując cokolwiek sobie przypomnieć. — Tym razem się nie nabiorę na twoje sztuczki.

Desire fulfilledWhere stories live. Discover now