Take you like a drug

111 10 8
                                    

Właśnie do mojego przedziału wsiadł młody chłopak. Na oko w moim wieku. Ma czarne, długie włosy, a na głowie czarna czapkę. Ubrany był w bluzę w paski, czarne spodnie poszerzane na końcu i jakieś trampki. Uśmiechnął się do mnie i usiadł. Ja go trochę zignorowałam i wróciłam do słuchania muzyki. Trochę się nudziłam, więc wyciągnęłam z plecaka mój notatnik i zaczęłam przelewać emocje na papier. Dużo mnie kosztowało zaplanowanie tego wyjazdu, ale na pewno będzie warto. Jeśli nie to trudno, będę miała nauczkę.

Nie wierzę, moje słuchawki właśnie padły. Ładowarkę mam w walizce, że ja tego nie przemyślałam. Zdjęłam je szybkim ruchem i schowałam do mojego bagażu podręcznego. Czarnowłosy nieznajomy, co jakiś czas na mnie zerkał. Trochę mnie to zirytowało, bo przecież jestem zwykłą dziewczyną, która grzecznie i cicho siedzi sobie w pociągowym fotelu. Mógłby zająć się czymś innym.

Usłyszałam jak roznosi się głos. Czyli wypieprzyło mnie do Berlina. To dobrze, bo mieszkałam w tej części Szwajcarii, w której rozmawia się po niemiecku. Pospiesznie schowałam zeszyt i włożyłam plecak na plecy. Sięgnęłam walizkę, a następnie opuściłam mój transport. Odetchnęłam świeżym powietrzem. Październikowy poranek uderzył w moją twarz. Kolorowe liście wirowały na wietrze. Pojedyncze osoby przechadzały się po mieście. Dziwne, bo już jest godzina 10Włączyłam telefon i odpaliłam mapę Google. Szukałam jakiegoś noclegu i trafiłam na przyjemnie wyglądający hotel. Chwyciłam za rączkę walizki i udałam się drogą, która wskazywała mi przeglądarka. Podziwiałam miasto, wczesnym rankiem wygląda ślicznie. To znak, że będę wcześniej wstawać, żeby po przechadzać  się po Berlinie.

Weszłam do budynku i od razu udałam się do recepcji. Załatwiłam sobie pokój na kilka dni, żeby w tym czasie znaleźć pracę i może jakieś małe mieszkanko. Odebrałam klucz i pokierowałam się do pokoju. Otworzyłam drzwi i weszłam do mojego chwilowego miejsca zamieszkania. Zamknęłam za sobą drzwi i położyłam kluczyk na półce. Zdjęłam obuwie i odzież wierzchnią. Wyciągnęłam laptopa z mojej walizki i zaczęłam szukać oferty pracy. Nie wiedziałam co może być dla mnie dobre, bo nawet nie poszłam na studia. Niby teraz mogłabym się na nie udać, ale pieniądze mi z nieba nie spadną.

Pomyślałam, że mogę połączyć moje hobby z pracą. Zaczęłam szukać czegoś związanego z łyżwami. Znalazłam wpis, że poszukają osoby chętnej do pracowania na lodowisku. Zapisałam numer telefonu do firmy i zamknęłam laptopa. Zadzwoniłam. Pierwszy sygnał, drugi sygnał

-Dzień dobry-usłyszałam męski głos

-Dzień dobry-odpowiedziałam-ja w sprawie pracy

-Dobrze, mógłbym prosić o imię i nazwisko-słyszałam przewracanie kartek

-Giselle Carter-powiedziałam bez namysłu

-Czy pasuję pani spotkanie jutro o godzinie 11.30?-zapytał

-Jak najbardziej-ucieszyłam się trochę

-W takim razie do zobaczenia-powiedział

-Do zobaczenia-odpowiedziałam i się rozłączyłam.

Postanowiłam zwiedzić trochę miasto i zapoznać się z nowym otoczeniem. Wzięłam telefon, portfel, dokumenty i klucze od pokoju. Z powrotem ubrałam się w ciepłe ubrania oraz wsunęłam moje ukochane sneakersy. Zamknęłam pokój i wyszłam z budynku. Chodziłam tak bez celu po mieście, aż stwierdziłam, że przyda mi się trochę kofeiny. Weszłam do pierwszej lepszej kawiarni i zajęłam wolny stolik i się rozejrzałam. Mój wzrok padł na chłopaka z pociągu. Siedział jeszcze z jakimś innym chłopakiem w dredach. Zignorowałam potem to, bo przecież to normalne, że siedzi sobie na kawie. Jeśli tu mieszka to pewnie spotkam go nie raz.

Podeszła do mnie młoda kobieta i podała mu menu. Przejrzałam je i złożyłam zamówienie. Usiadłam wygodnie w fotelu. Mój wzrok znowu padł na tego chłopaka. Jakoś tak wyszło, mój mózg musiał wyczuć, że jestem obserwowana i zmusił mnie, żeby spojrzała w tym kierunku. Siedział wpatrzony we mnie. Nie bardzo wiedziałam co zrobić. On się uśmiechnął i wrócił do rozmowy z jego kompanem. Chłopak w dredach zauważył to, bo obrócił się w moim kierunku. Też się uśmiechnął. Czemu się uśmiechają? Czy to normalne w Niemczech, że nieznajomi się do siebie uśmiechają? Jeśli tak to miło, ale trochę to przytłaczające jak dla mnie.

Kelnerka wróciła z moją kawą. Podała mi ją i odeszła. Upiłam trochę pianki i włączyłam mój telefon. Miałam tylko nadzieję, że rodzina przeczytała mój list i nie zgłoszą mojego zaginięcia. Jestem już dorosła i chcę prowadzić samodzielne życie. Przejrzałam sieć, żeby może dowiedzieć się czegoś nowego, lecz szybko mnie to znudziło i wróciłam do picia kawy. Schowałam telefon do kieszeni i popatrzyłam przez okno. Śliczna pogoda dzisiaj jest, słońce, spadające, różnorodne liście.

Skończyłam pić kawę, zapłaciłam i wyszłam. Szłam w stronę hotelu, ale stroną, gdzie raczej jest osiedle złożone z domów lub szeregowców. Teoretycznie stać mnie już na taki, bo moja slodziasna i kochająca rodzinka ma dużo pieniędzy. I teraz niektórzy mogliby powiedzieć, że przecież miałam wszystkiego pod dostatkiem. Miałam pod dostatkiem rzeczy materialne, ale od kiedy pieniądze są rodzicami? Nie było ich w ogóle w domu. Jak byli, to siedzieli w swoich gabinetach. Więc mogłabym zafundować sobie dom, ale wolę zarobić na niego sama. No możliwe, że tak nie będzie, ale warto próbować, prawda?

Wróciłam do hotelu. Resztę dnia spędziłam na odpoczywaniu. Pod koniec poszłam się umyć. Ogarnęłam twarz i ubrałam piżamę. Wskoczyłam do dużego łóżka i od razu zasnęłam

—————
Hejka gejka sklejka naklejka odklejka

Nie licząc prologu, mamy 1 rozdział. Jest moc, jesli ktoś nie wie, to na moim profilu jest inna już skończona książka, więc jeśli ktoś chętny to zapraszam

Everything is like in fire Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz