✿-12

5.8K 355 11
                                    

< Następny dzień >

Westchnęłam pakując swoje rzeczy i wyszłam z auli. Przez cały poranek siedziało mi w głowie spotkanie z Harrym, które nawet nie wiadomo czy wypali. Może przedtem byłabym za tym, by tak się nie stało, jednak teraz chciałam odzyskać swój telefon. Co jeśli moja matka zadzwoni? Albo gorzej, ojciec? Jęknęłam w duchu poprawiając swoją grzywkę.

- Hej piękna. 

Mój dzień zaczął się źle, bo nie mogłam znaleźć prostownicy. Myślałam, że gorszej chwili nigdy nie miałam. Teraz, kiedy stał przede mną Markus cofałam te słowa. Teraz była chwila, w której nie wiedziałam co robić. 

- Hej, możesz się odsunąć? - podniosłam wzrok na jego ciemne tęczówki. Były piękne, ale jego charakter i osobowość skreślała wszystko.

- Zrobię to, jeśli powiesz mi co robisz jutro wieczorem. 

Markus był wysportowany, nawet bardziej niż bardzo. Chował się przy nim Harry z Louisem. Dlatego jednak czułam do niego całkiem inny lęk. Przez tą jego siłę.

- Ja naprawdę muszę mieć dobre oceny, potrzebuję czasu na naukę, a zawsze wieczorem to robię. - to była połowiczna prawda. Chodziło głównie o to, że nie chciałam nigdzie z nim iść. Sama nie wiedziałam dlaczego wszyscy nalegali na spotkania ze mną.

- Jesteś mądra Rachelle. - wzdrygnęłam się, kiedy dotkną mojego policzka. - Nie odpuszczę, jeśli ze mną nie wyjdziesz.

- A gdzie konkretnie chcesz iść? - westchnęłam godząc się z faktem, że z nim nie wygram. 

- Gdziekolwiek, byleby z tobą.
Och.
Mimowolnie zarumieniłam się i niezręcznie odwróciłam głowę w bok.

- Jeśli chcesz już mnie gdzieś zaprosić to chyba powinieneś wiedzieć gdzie. - mruknęłam po chwili podnosząc głowę wyżej. Markus był naprawdę wysoki.

- Bo wiem. - ukazał rząd białych zębów. - Mój znajomy organizuje jutro piknik i nie wypada bym poszedł sam. 

- I ja byłam pierwsza o której pomyślałeś? - mruknęłam z przekąsem, na co się zaśmiał.

- Tak Rachelle.

Pokręciłam tylko głową lekko się uśmiechając.

- Naprawdę. - dotkną mojego podbródka bym dalej na niego spojrzała. - Czy ja cię kiedyś okłamałem?

Nigdy.

Tak jak Eryc.

Zmarszczyłam brwi myśląc, że przez kilka dni nie miałam z nim kontaktu. Może mu się coś stało? Miałam nadzieję, że Nadia by mi o tym powiedziała.

- Niech będzie. - poddałam się. - Na którą mam być gotowa?

- O 17:00 po ciebie przyjadę.
Kiwnęłam głową poprawiając swoją torbę na ramieniu.

- Ale zaprosiłeś mnie po przyjacielsku, tak? - zapytałam jeszcze zanim zrobiłam krok.

- A jakżeby inaczej Rachelle? - schylił się i na szybko oplótł mnie ramieniem w talii i dotkną ustami mojego policzka.

*  *  *

- O... - stanęłam w drzwiach unosząc zaskoczona brwi. - Hej Eryc. - przez całą godzinę w parku rozmyślałam o Erycu i Louisie, który zabrał mi telefon. Harry nie pojawił się na czas, więc uznałam, że po prostu nie odczytał mojej wiadomości. 
Szlag.
Naprawdę chciałam odzyskać telefon. Pojutrze miałam wrócić z ojcem do domu na weekend, a mama wyraźnie powiedziała, że zadzwoni i powie mi o której będzie. Na moje nieszczęście on zadzwoni.

Breath (second book) H.S✅Where stories live. Discover now