„Kim dla siebie jesteśmy?"

441 12 0
                                    

Szczere mówiąc, bałam się widzieć z Rafe'em. Strasznie dużo się między nami dzieje. Nie ważne jak bardzo bym chciała temu zapobiec to nie potrafię. Na każdym kroku los zestawia nas ze sobą. Gdzie nie pójdę tam jest on. Gdzie się nie spojrzę tam jest on. Nie umiem pojąć jak w tak krótkim czasie zbliżyliśmy się do siebie. Przecież niedawno padały wyzwiska a teraz, jest całkiem inaczej. Czuję jakby płotki zamieniły się miejscem z Rafe'em. I to dosłownie. Chociaż przyznam, że jest lepiej niż gdy byliśmy wrogami. Było to czasami dosyć uciążliwe. Nawet nie wiedziałam kim dla siebie teraz jesteśmy.

Przestałam krzątać się w myślach i schodziłam w dół po schodach. Słyszałam już głos mojej mamy i to jak wpuszcza gości. Pierwsi przybyli Thorntonowie bo ujrzałam stojącego na środku Toppera. Był pierwszą osobą którą widziałam, więc ruszyłam się przywitać.

- Hej Top.-powiedziałam wyciągając ręce do uścisku w stronę blondyna. Ten bez wahania wziął mnie w swoje objęcia.

- Hej Gi. Super wyglądasz.-powiedział skanując moje ciało lekko się przy tym uśmiechając. Zaraz po tym mama nakierowała nas do stołu. Top zajął miejsce obok mnie. Narazie wszystko było w porządku ale przecież jeszcze nie ma wszystkich a to znaczy, że wszystko może się zmienić. Siedziałam i rozmawiałam chwilę z blondynem dopóki nie usłyszałam dzwonka do drzwi. Widziałam jak tata idzie otworzyć. Byłam zestresowana. Nie wiedziałam jak się zachować przy wszystkich wiedząc, że Rafe gdzieś tu będzie.

Zdołałam usłyszeć głos Ward'a i zaraz ujrzałam całą ich rodzinę. Odrazu z Topperem zerwaliśmy się z miejsc aby przywitać się z Cameronami. Czułam jak lekko się trzęsę. Padło najpierw na mnie.

- Witaj Gianna. Milo mi cię widzieć. Wyglądasz znakomicie.- zaczął mówić Ward, podając mi rękę i uśmiechając się do mnie.

- Dziękuję panie Cameron. Pana też miło widzieć.-powiedziałam oddając uścisk dłoni po czym facet odszedł dalej.

Następnie przywitałam się z Rose, która chyba brała to wszystko zbyt poważnie. Jej strój nie wyglądał jak na kolację, bardziej jak na poważny występ teatralny.

- Gii!-krzyknęła podekscytowana Sarah. Odrazu się przytuliłyśmy po czym pokazałam jej gdzie jest stół.
Później była Wheezie. Gdy mnie zobaczyła rzuciła mi się w ramiona. Uwielbiałam ją.

No i nadszedł moment, którego chciałam unikać najbardziej. Odrazu zlustrowałam cały jego strój. Wyglądał niesamowicie dobrze. Miał czarna koszulę, którą idealnie opinała się na jego mięśniach. Do tego założył zwykłe czarne spodnie. Zauważyłam jak się na mnie gapi, przygryzając przy tym od środka policzek. Na ten widok tylko przewróciłam oczami.

- Z tobą nie mam zamiaru się witać Rafe.-powiedziałam wytykając w jego stronę palcem, próbując być jakkolwiek poważna, co nie bardzo mi szło.

- Jesteś wredna Rodriguez.-parsknął w moją stronę na co oberwał w ramię. Pokazałam mu ruchem głowy aby pokierował się ze mną do stołu. Tak też zrobił. Szliśmy bardzo blisko siebie. Idąc czułam jak nasze dłonie co chwilę się ze soba stykają.

Wróciłam z powrotem do stołu i zobaczyłam, że Topper przesunął się o miejsce dalej, że teraz miejsce obok mnie było wolne. Rzuciłam mu pytające spojrzenie.

- Rafe chodź, tu jest miejsce.-powiedział blondyn śmiejąc się ze mnie razem z Sarah. Odrazu spiorunowałam ich wzrokiem. Dobrze wiedziałam o co im chodzi.

- Serio Top?-rzuciłam w jego stronę pogardliwym tonem.

Zaraz po tym czułam jak krzesło obok mnie się wysuwa i siada na nim nie kto inny jak Rafe Cameron. W tej chwili chciałam udusić Toppera własnymi rękoma. Nie wiem co oni o nas myślą. Po tym jak nas nakryli w łazience, są przekonani, że to jakaś wielka miłość. Kretyństwo.

Spojrzałam na szatyna, który już siedział obok. Odrazu zauważył, że patrzę i odwrócił głowę w moją stronę. Gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały, a na jego twarzy widoczny był ten dobrze znany mi uśmiech, zamknęłam oczy i zacisnęłam usta w cienką linię, po czym odwróciłam głowę w przeciwnym kierunku.

- Gapisz się.-powiedział tak, abym tylko ja mogła go usłyszeć.

- Sam się gapisz palancie.-powiedziałam śmiejąc się przy tym.

- Palancie huh?

- Tak, palancie.-przytaknęłam głową.

- Przypomnieć ci co mówiłaś siedząc mi na kolanach?-powiedział cicho uśmiechając się od ucha do ucha. Chciał mnie zdenerwować dlatego przywołał wspomnienia z tamtego dnia.
- Teraz ty jesteś wredny.-parsknęłam nie patrząc już na niego i zakładając ręce na piersi.

- Oh nie obrażaj się Gianna.-powiedział po czym poczułam jego rękę, która wylądowała na moim udzie. Na całe szczęście obrus był dosyć długi, więc nikt nie był w stanie tego zauważyć. Gdy tylko poczułam jego dotyk, moje całe ciało przeszły dreszcze. Chociaż lubiłam gdy mnie dotykał. To było tak cholernie przyjemne.

Na samo uczucie jego dotyku uśmiech wkradł się na moją buzię. Próbowałam go ukryć ale jak zwykle nie mogłam. Wiedziałam, że to widzi i po chwili usłyszałam jak się cicho śmieje. Spojrzałam na niego wrogim spojrzeniem. Przynajmiej próbowałam bo na mojej twarzy wciąż widniał uśmiech. Chwilę później mój tata zaczął rozmawiać z Rafe'em. Szatyn z uwagą słuchał słów mojego taty, ale cały czas czułam jak jego ręka jeździ po moim udzie, co jakiś czas je ściskając. Nie byłam w stanie temu zaradzić. Strasznie mi się to podobało. Cieszyłam się, że nie naruszał mojej prywatności, ponieważ wiedział kiedy jego ręka ma się zatrzymać.

Po chwili moja dłoń wylądowała na jego, która spoczywała na moim udzie. Widziałam jak szatyn lekko się uśmiecha. Zaczęłam bawić się jego złotymi sygnetami. Co jakiś czas jeździłam moimi paznokciami po jego skórze. Czułam jak całe jego ciało się spina. Byłam zadowolona, że tak na niego działam.

POV: Rafe

Gianna była obłędna. Wyglądała dzisiaj bardzo dobrze. Zastanawiam się dlaczego ona tak na mnie działa. Nie mogę się powstrzymać. Mam chęć tu i teraz przy wszystkich ją całować. Gdy tylko czułem jak jej mała dłoń dotknęła mojej, myślałem, że wybuchnę. Jej dotyk był tak przyjemny i czuły. Chciałbym aby ta chwila trwała wiecznie. Co jakiś czas ściskałem lekko jej udo. Z tego co zdołałem zauważyć, podobało jej się.

Chce aby spostrzegała mnie inaczej. Nie chcę, żeby myślała o mnie jak o potworze i tyranie. Chcę być dla niej kimś więcej.

***

„Tak strasznie cię nienawidzę"//RAFE CAMERONWhere stories live. Discover now