Nienawidzę a zarazem kocham

2 1 0
                                    

Jeden schodek po drugim. Stawiam kroki uważnie, schodząc po schodach. Nie chce się przewrócić jak to kiedyś zrobiłam. Kilka miesięcy temu gdy śpieszyłam się do Charliego i przeglądałam wiadomości, poślizgnęłam się na jednym ze schodów. Cała runęłam i sturlałam się po schodach. Zjechałam na pupie omijając przy tym z 20 schodów. Nie poszłam wtedy do szkoły, bo podejrzewali u mnie wstrząs mózgu. Byłam w szpitalu, ale szybko mnie wypuścili bo nie mieli co ze mną robić. Ciekawe jest to, że ja z każdym miejscem mam jakieś wspomnienia. Często są one związane z Charlie , jest on dla mnie jak brat. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Dzięki niemu przetrwałam. Boję się tylko co zrobię gdy już go zabraknie. W tym roku kończy szkołę. Mi zostały jeszcze dwa lata, naprawdę nie wiem jak sobie poradzę. Ma już osiemnastkę, a mi zostały jeszcze dwa glupie lata w tym mieście. Chciałbym wyjechać, najlepiej za granicę. Nie znoszę tego miejsca, wywiera one we mnie okropne wspomnienia. Stawiam ostatni krok na schodach i wchodzę do kuchni. Tam zastaje już całą rodzinę oprócz Daisy, która jako jedyna lubi sobie pospać. No i oczywiście był też Charlie który jak zawsze w sobotę przychodzi do nas i robi swoją popisową jajecznicę. Szczerze mówiąc nigdy nie lubiłam jej jeść, ale nie chodzi tutaj o Charliego tylko o to, że nigdy nie lubiłam jajek. Gdy chłopak pierwszy raz zrobił swoją specjał, było to kilka lat temu. Wtedy po raz pierwszy musiałam go okłamać w sprawie jajecznicy, ja po prostu nie chciałam go zranić.
– Hejka – uderzyłam go w tył głowy. Oczywiście delikatnie, nie chciałabym, żeby cała jego zawartość wypłynęła.
– Witaj, czekoladko – skąd on bierze pomysł na te Przezwiska? Przecież nie jestem ani landrynką ani czekoladką. – Dzisiaj, będzie przepyszna jajecznica z cebulką – pokazuje mi zęby, uśmiechając się. Ja dopiero po chwili odpowiadam tym samym. Żeby już dalej nie pogrążać się w rozmowie o jajecznicę, pomogłam rodzicom nakryć do stołu. Potem już chyba nie odbyło się nic specjalnego, oprócz tego, że charlie siedzącej na przeciwko mnie, pod stołem ciągle szturchał moją stopę. Uznałabym to za normalne, ale on nigdy nie robił takich rzeczy, nie licząc gdy w dzieciństwie robiliśmy walkę na stopy pod stołem. Trwała ona do czasu, aż nie uderzyłam mojej mamy przez przypadek. Już wiem czemu nazywała mnie agresywnym dzieckiem. Powoli i z uwaga wstaje aby nie szturchnąć przypadkiem daisy, które właśnie gryzła kromkę chleba. Idę do kuchni, żeby dolać sobie wrzącej wody do herbaty bo ta całkowicie straciła już swoją temperaturę.Sięgam po czajnik, gdy w tym samym momencie, ktoś łapie mnie za bark i odwraca w swoją stronę. Stoję naprzeciw Charliego. Stoi on zbyt blisko, według mnie. Rozumiem, że jest to mój przyjaciel, ale nie chcę. Spoglądam mu w oczy, chodź robię to powoli i z niechęcią. Patrzy na mnie, ale nie tak jak zawsze to złość, ból a nawet pożądanie. Staram się wycofać, chodź czuję już za moimi plecami szafkę kuchenną. Napieram na nią całym swoim ciałem. Czuję w moim sercu ból. Nie wiem co on robi ale wiem napewno, że nie chce teraz tu być. Widzi, że się odsuwam ale nic sobie z tego nie robi. Widzi jak od niego uciekam. Powoli nachyla się do mnie. Mam w oczach strach. Sztywnieje jak tylko to możliwe. Jest coraz bliżej. Jego twarz delikatnie skręca i kieruje się do mojego ucha. Szepcze coś do niego, tak cicho, że nie jestem w stanie nic zrozumieć. Słyszę tylko huk mojego ciała o podłogę.
Nie reaguje.
Cisza, spokój i zrozumienie.
Tego potrzebowałam.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 13 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Tam i spowrotemWhere stories live. Discover now