(II tom) 38. Romeo i Julian (18+)

24.3K 637 604
                                    

* Rozdział wyszedł mega długi i miałam go podzielić na pół, ale pociągnęłam już do końca, zarywając nockę  🫠

** W rozdziale obiecany prezent walentynkowy (na pewno domyślicie się co, a raczej kto nim jest) ❤️🎁

*** Zgodnie z obietnicą, robimy Q&A na Instagramie z okazji 1k obserwujących. Niebawem wstawię okienko, więc myślcie już nad pytaniami  👀

Miłego czytania, moi drodzy!

_____________________________________________________________________

– Harder, kto to przepraszam wszystko zje? – omiatam zaspanym spojrzeniem górę świeżo usmażonych pancakesów.

– Ty. – nastawia ekspres, po czym obejmuje mnie i całuje w policzek na powitanie – Intensywna noc za tobą, musisz uzupełnić deficyt kaloryczny.

– W końcu mnie utuczysz.

– Chciałbym cię mieć więcej do kochania... – mruczy, spuszczając dłonie na moje biodra.

Czuję spływający wzdłuż kręgosłupa przyjemny dreszcz podniecenia.

– Siadaj. – całuje mnie w ramię i odsuwa krzesło.

Zajmuję miejsce przy stole, przecieram zaspane powieki i sięgam po pancake'a, kilka truskawek oraz krem czekoladowy.

Odrywam szypułki i kroję porcję na mniejsze kawałki. Staram się nie pobrudzić, bo mam na sobie jego białą koszulę, z której trudno byłoby sprać moje dzisiejsze śniadanie.

Kątem oka zerkam na Hardera.

Wstał dużo przede mną, więc zdążył już wziąć prysznic, wysuszyć włosy i przebrać się w ten swój elegancki prawniczy mundurek nasączony wodą kolońską.

Ułożone włosy, biała koszula, dopasowany gustowny garnitur i luźno zarzucony na szyję krawat. W tej oficjalnej wersji podoba mi się najbardziej.

– Proszę, masz tu zapasowy klucz. – kładzie na stole kartę magnetyczną – Ja lecę do sądu, za godzinę mam rozprawę.

– Przecież możemy wyjść razem. Nie muszę jeść śniadania. – odsuwam krzesło, ale nie wstaję.

Bo Harder patrzy na mnie znacząco.

– Nie zgodziłam się, żebyś przejął opiekę od Juliana. – burczę i grzecznie sięgam po widelec.

– Sam sobie ją przekazałem. W trybie nadzwyczajnym. – sprawnie przeplata krawat wiążąc elegancki węzeł.

– Ale już wychodzisz?

Marcell zerka na zegarek.

– Zdążę jeszcze wypić kawę. Ty w spokoju zjedz śniadanie, weź prysznic, ubierz się.

– Aż tak mi ufasz, że oddajesz w moje ręce klucze do swojego penthouse'u? – biorę w ręce srebrną kartę.

– Owszem.

– Nie boisz się zostawiać mnie tu samej?

– Jeśli chcesz, możesz przetrząsnąć całe mieszkanie. Nie mam przed tobą żadnych tajemnic, całkowicie się już przed tobą obnażyłem, moja droga Lauren.

– Mhm i to nie raz. – wzdycham z uśmieszkiem – A klucze? Oddać ci dziś na uczelni czy w kancelarii?

– Zatrzymaj.

– Liczyłam, że zaproponujesz trzecią opcję i wpadniesz po nie wieczorem.

– A muszę mieć pretekst, żeby wpaść? – uśmiecha się znacząco i zajmuje miejsce naprzeciw mnie – Jednak wolałbym, zastać cię tu po powrocie. Ty krzątająca się w mojej kuchni, w mojej koszuli, to moje największe marzenie.

W moim małym świecie (I & II) |ZOSTANIE WYDANEWhere stories live. Discover now