•<PSYCHOPATKA>•

9 2 0
                                    

Kolejny tydzień wyglądał następująco: Maggie niedowierzała, że Harry jest wampirem, ja do szkoły nie chodziłam, Harry mieszkał na strychu i gdy tylko rodzice mojej przyjaciółki wychodzili natychmiast schodził. Rose nadal się nie przyznawała policji do swoich czynów.
Nadszedł dzień pogrzebu Paula i Victorii Autumn czyli moich rodziców. Poszłam tam tylko ze względu na to, że byli moją rodziną gdyby było inaczej bym nie poszła.
-Na pewno chcesz iść? - zapytała mnie Maggie.
-Chyba. Dobrze wiesz, że nie lubię takich uroczystości, ale to byli moi rodzice więc pójdę - przyznałam.
-No to idziemy.
Harry nie był zaproszony, ale i tak poszedł oczywiście ze względu na mnie. Maggie też nie była chętna iść na pogrzeb, ale również zrobiła to dla mnie.
<•><•><•>
-Harry wyjdziesz ze mną na zewnątrz? Trochę mi słabo - zapytałam w trakcie ceremonii.
-Tak, chodź - odpowiedział.
-Maggie trochę mi słabo wyjdę na zewnątrz - uprzedziłam przyjaciółkę, a ona kiwnęła głową.
Wyszliśmy na zewnątrz i powoli dochodziłam do siebie.
-Lepiej? - spytał Harry.
-Troch..- zauważyłam jakąś postać za drzewem - Harry... Mam jakieś zwidy czy tam ktoś jest? - poczułam stres. Harry złapał mnie za rękę i poszedł przodem. Już prawie przy drzewie zatrzymał się i powiedział:
-Wróć do Maggie - rozkazał.
-Co? Nie, bo?
-Wróć do Maggie - powtórzył.
-Nie! Zostaję tutaj - nie miałam zamiaru wracać, aż do pewnego momentu.
-Bree błagam wróć.
-Ale dlaczego? - usłyszałam znajomy śmiech.
-Już wiesz czy mam cię zaciągnąć do środka siłą jak będzie trzeba? - Rose wyszła za drzewa - Możesz wrócić czy nie?
-Już wracam - zaczęłam iść w stronę budynku.
<•><•><•>
-Już lepiej? Gdzie Harry? - zapytała Maggie.
-Gorzej...Harry został...Rose - powiedziałam.
-Chwila co?
-No wyszliśmy i zauważyłam jakąś postać za drzewem no i to... Rose i Ha... Harry kazał mi wracać, ale ja nie...nie chciałam i gdy zobaczyłam...Rose wróciłam. Nie jestem pewna, ale Rose chyba miała... pistolet w ręce.
•<HARRY>•
-Wróć do Maggie - rozkazałem Bree.
-Co? Nie, bo?
-Wróć do Maggie - powtórzyłem
-Nie! Zostaję tutaj - czy ona musiałam aż tak protestować?
-Bree błagam wróć.
-Ale dlaczego? - Rose się zaśmiała.
-Już wiesz czy mam cię zaciągnąć do środka siłą jak będzie trzeba? - Rose wyszła za drzewa - Możesz wrócić czy nie?
-Już wracam - zaczęła w końcu iść w stronę budynku.
-Skąd wiesz o nas? I dlaczego to robisz? - już wiedziałem, że przędzej czy później ukatrupię tą dziewczynę.
-Moja rodzina od wieków nienawidzi wampirów. Gdy tylko widzimy, że jakiś potwór dobiera się do ludzi... Powinnam tylko ciebie zabić, ale wiem, że nie jesteś zwykłym wampirem. Więc postanowiłam, że zabije rodzinę Autumn i później sam pójdziesz do Attyków i będziesz prosić o śmierć - plan miał sens, ale mój gniew ciągle wzrastał.
-A jak się nas zabija? - Dobrze wiedziałem jak, ale chciałem sprawdzić wiedzę Rose.
-Pewną substancją, którą mam tutaj - pokazała mi pistolet, ale kpiłem z niej. W jednej sekundzie mogłem ją zabić i byłem coraz bliżej tego.
-Nie zabijesz mnie - stwierdziłem.
-A skąd możesz to wiedzieć?
-Jesteś za słaba - zamiast mi odpowiedzieć wycelowała pistolet we mnie - skoro chcesz mnie zabić to po co Bree to wciągasz?
-Bo ma lepsze nie miała lepsze życie ode mnie! Niedługo skończy się jej życie co prawda - miałem jej dość.
Wyrwałem jej pistolet z ręki.

Jej życie się oficjalnie zakończyło.

Poszedłem daleko z tąd, żebym nie był podejrzany jako sprawca śmierci Rose i napisałem do Bree.
<•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•>
OD TERAZ BĘDZIE DŁUŻSZA WYMIANA WIADOMOŚCI WIĘC BĘDĘ PISAĆ TO JAK DIALOG. LITERY OZNACZAJĄ IMIONA NP. H-HARRY , B-BREE
<•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•>
-Jak skończy się ceremonia od razu idź z Maggie do domu. Nie zatrzymujcie się i nie patrzcie oraz nie podchodźcie w stronę drzewa gdzie była Rose - H
-Harry co ty zrobiłeś? - B
-Em, później zostało 10 min do końca. Prosto do domu - H
-Harry..- B
-Bree zrozum, że tak będzie lepiej - H
-Mhm - B
<•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•>
•<BREE>•
Co chwilę sprawdzam ile zostało do końca ceremonii. Czas się wlekł się jak nie wiem co!
W końcu koniec. Łapie rękę Maggie i biegnę do wyjścia.
-Ruchy Maggie muszę porozmawiać z Harry'm i to pilnie. Czeka na nas w domu - powiedziałam jej.
-Ale dlaczego nie wrócił?
-Też nie wiem, chodź!
<•><•><•>
-Maggie - jękneknełam z niecierpliwienia - Musisz tak długo szukać tych kluczy?
-Przykro mi, ale tak - po chwili dodaje - O! Mam, znalazłam!
-No to otwieraj! - rozkazałam jej.
Wchodzę jako pierwsza i widzę Harry'ego tuż przed drzwiami. Chciałam go pocałować, ale wiedziałam, że to nie jest odpowiednia chwila. Przynajmniej ja tak sądziłam, bo Harry po paru sekundach chwycił mnie za talię i pocałował. Krótko, ale pocałował.
-Harry serio?! Coś ty zrobił? Z-zabiłeś ją!? - zapytałam.
-Może nie przy Maggie, bo jeszcze zawału dostanie - stwierdził Harry.
-Tak...to...bardzo dobry...pomysł! - wykrztusiła moja przyjaciółka i poszła na piętro.
-A więc... Zabiłeś ją? - zaczęłam.
-A co jeśli tak?
-No nie wiem zależy na jakich podstawach.
-Chciała zabić twoją rodzinę i ciebie plus mnie. Miała pistolet z nabojem pokryty pewną substancją, która zabija wampiry. Chciała strzelić, ale miałem jej dość no i tak. - zrobił pauzę na chwilę - Zabiłem Rose Jones.
-Okej.
-Hę?
-No co? Psychopatka - jakoś nie bardzo przejęłam się tym, że Harry zabił moją starą przyjaciółkę.
-Ale właśnie ci powiedziałem, że zabiłem Rose, a tobie to obojętne? - wzruszyłam ramionami i odpowiedziałam:
-Chyba tak.
-Nie, nie wierzę! Jesteś niesamowita!
-Może i tak, ale i tak mnie kochasz - zrobiłam minę niewiniątka. Harry westchnął i mnie pocałował.
-Masz rację.
-Mo..Mogę jest zejść? - usłyszałam drżący głos Maggie. Prychnęłam.
-Tak, chodź - odpowiedziałam jej.
No stąd nie zowąd rozległo się pukanie do drzwi. Wszystkich sparaliżowało, a Harry'ego chyba już wcześniej.

Chyba nie żyjeszWhere stories live. Discover now