***
xx:xx
Okolica nieznana- Puszczaj! - warknął Kai gdzieś w oddali, jednak momentalnie po korytarzach rozniósł się odgłos uderzenia w coś pięścią.
- Nie poobijaj ich za bardzo - warknął męski głos. - Szef nie będzie zadowolony.
- Gdzie lądują? - zapytał inny mężczyzna.
Nagle w ciemności rozległ się cichy odgłos łańcuchów uderzających o siebie. Ayato zerknął w stronę jednego z pomieszczeń, a na jego twarz wstąpił szeroki, chytry uśmieszek.
- Dobrze wiem, gdzie będzie im najlepiej... - mruknął brunet, kierując się w stronę drzwi.
- Nie wiem czy to dobry pomys... - zaczął jeden z mężczyzn, na co Ayato uciszył go ruchem ręki.
- Spokojna twoja głowa... Z chęcią podzielę się z ninja tym co odkryliśmy.
Czym...?
Lloyd próbował się rozglądać, by dostrzec cokolwiek, jednak w pomieszczeniu, w którym się znajdowali było strasznie ciemno. Do tego założono mu dziwny, śmierdzący wór na głowę, przez co nie mógł zobaczyć nic, poza pojedynczymi światełkami.
Ninja usłyszeli otwierane drzwi, a ktoś wepchnął ich do jakiegoś innego pomieszczenia.
- Zdejmijcie im to - warknął Ayato, a dwójka innych ghuli posłusznie wykonała rozkaz.
Z ich głów zdjęto worki i rzucono je w kąt. Twarze ninja były nieco pokiereszowane. Z nosa Kai'a leciała krew, a Zane'owi wyraźnie brakowało paru śrubek i blaszek, które zakrywały, a raczej powinny zakrywać, kable.
Ayato kucnął przed Lloydem i przyglądając mu się, zmarszczył brwi.
- Słonko już wstało - mruknął ghul, wskazując małe okienko, przez które wpadało do pomieszczenia kilka promieni słonecznych.
Kiedy ninja mimowolnie zerknęli w stronę okna, spostrzegli tuż pod nim skrępowanego oraz przykutego do ściany "Maskę". Klęczał w kałuży krwi, a z jego opuszczonej głowy kapała krew. Na jego rękach widoczne były liczne zadrapania, co świadczyło o tym, że komórki Rc nie są w stanie zregenerować jego ran. Co najważniejsze - dalej miał maskę. Było to dziwne przez fakt, że Aogiri z pewnością nie pozwoliłoby mu jej mieć... Więc jak to możliwe?
- I w końcu mogę przyjrzeć się naszym samozwańczym bohaterom - zaśmiał się pod nosem ghul. - No proszę, proszę... Nie sądziłem, że będą to takie szczeniaki. Macie szczęście, skurwysyny, że szef zabronił mi was zabijać! - warknął Ayato, podnosząc się. - Już dawno skróciłbym was o te cholerne łby...
Nagle ghulowi przerwał cichy jęk, który wyraźnie chciał być stłumiony. "Maska" zacisnął jedną dłoń w pięść, a jego głowa oparła niżej.
Cierpiał.
- Ah... Prawie bym zapomniał... Będziecie mieli kolegę - wskazał ręką "Maskę", do którego chwilę później podszedł, po czym boleśnie ciągnąc ghula za włosy, zmuszając tym samym do podniesienia głowy.
- Wal się - warknął ghul, marszcząc brwi.
Ayato szarpnął za włosy "Maskę", a ten ponownie jęknął cicho. Jednak dalej przypatrywał się ghulowi z pewną... Swego rodzaju nienawiścią.
- Bądź grzeczny - odwarknął Ayato. - Masz szczęście, że żyjesz, dupku. Ciesz się resztkami twojego marnego życia. I resztkami życia tych twoich koleżków i mojej debilnej siostry.
![](https://img.wattpad.com/cover/350981733-288-k114426.jpg)
YOU ARE READING
Zanim wzejdzie słońce // Ninjago&Tokyo Ghoul
FanfictionJeśli nie chcesz tracić, sam musisz zabierać... Jeśli chcesz przeżyć, musisz zabić... Nie ma litości... W tym świecie, którym włada nienawiść i chęć mordu, nie zaznasz spokoju... Musisz walczyć, by żyć... Jednak życie nie polega tylko na PRZEŻYCIU...