Rozdział 7 -Narzeczeni-

99 13 24
                                    

- Ja się nie zgadzam! Lan Wangji, czy ty już zupełnie postradałeś rozum?- Wrzasnął wściekły Staruszek Lan.

          Po raz pierwszy miałem okazję uczestniczyć w oficjalnym spotkaniu Starszych rodziny Lan. Gdybym wiedział, że to taka świetna zabawa, przyszedłbym wcześniej! Starsi darli się na siebie z każdej strony, a najgłośniejszy był Lan Qiren. Naprawdę lubię doprowadzać go do wściekłości! Czy to te jego marszczące się brwi? A może ta kozia bródka? Coś w nim jest!

         Lan Zhan siedział obok mnie sztywny, jak zawsze. Chyba był już przyzwyczajony.

          - Wei Ying i ja chcemy wziąć ślub.- Oświadczył z kamienną twarzą.

         - Tak, tak, właśnie!- Potwierdziłem.- Zamieszkamy w Kurhanach i będziemy razem hodować ziemniaki! Lan Zhan, nie pozwól, żeby Wen Qing wyprała ci mózg! Nie rzodkiewki! ZIEMNIAKI!

         - Yhm.- Przytaknął.- Ziemniaki.

         - Czy ktoś mi może wytłumaczyć, dlaczego Patriarcha Yiling uczestniczy w tym zebraniu?!- Załamał się jeden ze starszych.

            Pokazałem mu język.

         - Panicz Wei jest narzeczonym mojego brata i ma pełne prawo uczestniczyć w zebraniu dotyczącym jego małżeństwa.- Wytłumaczył Lan Xichen.

         - Dlaczego w ogóle to omawiamy? To Patriarcha Yiling! Demon! Obrońca Wenów! Trzeba go wypędzić, wyplenić! Nie zmusiłbym osła do ślubu z tym potworem, a co dopiero drugiego Panicza Lan! 

         - Osioł to dopiero by miał ze mną dobrze! Nazwałbym go Jabłuszko i codziennie wyprowadzał na spacer!

           Nie pokazałem tego na zewnątrz, ale jego słowa mocno mnie dotknęły. Faktycznie- jestem potworem, którego się obawiają. Czego ja się spodziewałem? To, że Lan Zhan mnie kocha, nie zmienia mojego statusu na bezpieczny... Może powinniśmy byli wybrać z Lan Zhan'em bardziej ukrytą drogę? Udać się w podróż dookoła świata i ożenić się po drodze?

         - Wei Ying nie jest demonem.- Wtrącił Lan Wangji i skarcił starszego wzrokiem.

         - Lan Zhan!- Zawołałem go wzruszony i zawiesiłem się u jego szyi.

         - Yhm.- Upewnił mnie, że mam jego uwagę na wyłączność i przyciągnął mnie bliżej do siebie.

         - Zbierzmy argumenty, dlaczego nie zgadzamy się na małżeństwo tej dwójki i wyjaśnijmy wszystko po kolei- Zaproponował Lan Xichen.

        - Mój bratanek nie wyjdzie za moją porażkę pedagogiczną! To Wei Wuxian, nie ma wstępu do klanu Lan!

         - To nie jest argument, tylko osobista uraza wuju- Podsumował Lan Wangji.

         - Pozwólcie, że ja zadam pytanie: co zamierzacie zrobić z Wenami, bracie, Paniczu Wei? Oddacie ich pod kontrolę sekty Jin?

         - Nie ma szans, że oddam rodzinę Wen pod opiekę Jin Guangshana! Nie zgadzam się!- Podniosłem się z miejsca, tylko po to, aby znowu zostać uziemionym przez ramiona Lan Zhan'a.

        - Wei Ying- skarcił mnie. 

        - Już jestem oazą spokoju!- Oznajmiłem. 

       - Paniczu Wei, zamierzasz wciąż opiekować się zbiegłymi Wenami?

      - Przywódco sekty- ukłoniłem się grzecznie, na tyle ile pozwalała mi moja pozycja na kolanach narzeczonego- obiecałem im opiekę. Nie porzucę ich. To moja druga rodzina.

Zostańcie ze mną, zostańmy razem /MDZS/Where stories live. Discover now