Rozdział 31 - głowa w trawniku

20 5 3
                                    

 Nie wiedziałam nawet jak zareagować

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.

Nie wiedziałam nawet jak zareagować. Bo co się robiło w takich sytuacjach? Powinnam kogoś zawołać? Zapytać go, dlaczego wybrał akurat tę szklankę? Dlaczego nie dosypał tego czegoś, kiedy jeszcze siedziałam na dworze z Luke'iem?

Po co to robi? Czy ja jestem jego celem?

Więc stałam w progu drzwi, jak kołek wpatrując się w tego niedoświadczonego przestępcę, który ewidentnie nie potrafił się kryć ze swoimi działaniami. A może był już na to zbyt pijany? Czy to dlatego tak mu się trzęsły ręce?

Czy to dlatego spojrzał na mnie z takim przerażeniem?

Nim zdążyłam kogoś zawołać, znalazł się tuż przy mnie. Wyglądał jak spłoszone zwierze, które zaraz z tych nerwów wpadnie pod samochód. Wyglądał jakby miał zaraz zemdleć i...

Wyglądał jak chłopak, który napadł mnie na kampusie.

– Czego ode mnie chcesz? – zapytałam, z trudem łapiąc oddech.

Ale on nie odpowiedział. Zamiast tego agresywnie złapał mnie za ramiona i popchnął w bok. Nie udało mi się utrzymać równowagi, więc uderzyłam głową w krawędź szafki. Nawet tego nie poczułam, ale łatwo było się zorientować, kiedy muzyka przycichła, a cały świat stał się jakiś taki niewyraźny.

Chłopak spojrzał na mnie, jeszcze bardziej przerażony niż wcześniej. Jakby nie spodziewał się, że upadnę. No jasne... Kto by pomyślał, że drobna kobieta mogła tak łatwo runąć na ziemię. Kto miałby wystarczająco pomyślunku, by się tego spodziewać?

Pisk wirował mi w głowie, kiedy rzucał się do ucieczki.

Kiedy próbowałam wstać, ktoś wbiegł do kuchni.

– Layla? – twarz Amy pojawiła się przede mną, nim zdążyłam rozpoznać jej głos. – Co się stało? Dobrze się czujesz?

– Trzeba go złapać – odpowiedziałam, z trudem ruszając w kierunku, w którym pobiegł.

A przynajmniej chciałam, bo Amy mnie przytrzymała.

– Złapcie go! Niech ktoś złapie tego gościa! – wrzasnęła ile sił w płucach.

Ale on pewnie już wybiegł, więc to nie miało sensu.

– Krwawisz. Powinnaś usiąść. I tak w tym s...

Wyrwałam jej się i ruszyłam w tamtą stronę. Ludzie jakoś dziwnie się zachowywali. Ktoś mnie złapał za rękę, inny ktoś o coś pytał, ale ja ciągle przed oczami miałam jego twarz. Uśmiech, kiedy mnie kopał, ból kiedy ja kopałam jego, strach kiedy go dziś przyłapałam.

– Layla.

Znowu ktoś mnie złapał, ale to tylko dodało mi siły.

– Dosypał mi coś! Złapcie go! – krzyknęłam, przepychając się przez ludzi.

Za jakie grzechy?Donde viven las historias. Descúbrelo ahora