-Sam nie wiem, kto to był... -Yujun ewidentnie nie był pewny swojej wypowiedzi, co jeszcze bardziej mnie rozzłościło
-Aha, czyli piszesz z kimś, kogo nie znasz? -Yujun bardzo się bał -A o czym pisałeś?
Yujun milczał.
-Jak powiesz, to Cię zostawię. -powiedziałem prawie przez zęby
Yujun wciąż milczał a w jego oczach było widać lęk. Byłem zbyt rozwścieczony, żeby przejmować się tym i zapomniałem w tamtej chwili, że Yujun jest po takich przejściach, więc poszedłem do łazienki poszukać jakiejś prostownicy bądź lokówki mojej mamy. Znalazłem ją i włączyłem na najwyższy stopień, żeby chwilę się nagrzała, a w tym czasie wróciłem do salonu, gdzie Yujuna już nie było. Podejrzewałem, że schował się u Hyunwoo, dlatego głośno stawiając kroki wszedłem po schodach i udałem się do pokoju, w którym przebywał Hyunwoo i najprawdopodobniej Yujun. Kiedy wparowałem do pokoju głośno otwierając drzwi, zastałem Yujuna siedzącego na łóżku. Był on cały zaplakany, a kiedy mnie zobaczył jeszcze bardziej się przeraził. Zaczął on mówić coś do Hyunwoo, ale podszedłem do niego i mocno złapałem go za nadgarstek, po czym pociągnąłem go za sobą i zeszliśmy z powrotem do salonu. Posadziłem go na kanapie i usiadłem obok niego.
-Yujun, jeszcze możesz się z tego wycofać, jeśli mi powiesz. -powiedziałem naprawdę rozwścieczonym tonem -A jak nie chcesz, to nie uciekaj przynajmniej, bo czeka Cię gorsza kara.
Yujun tylko pokręcił głową ze łzami w oczach i dalej siedział skulony na kanapie. Z tego powodu poszedłem znowu do łazienki, wziąłem nagrzaną na najwyższy stopień lokówkę i poszedłem znowu do salonu. Yujun skulił się i nie chciał dać dostępu do rąk, dlatego zmusiłem go, żeby wyprostował nogi i usiadłem na nim, a stopami stanąłem na jego dłoniach. Widać było, że go to bolało, dlatego uśmiechnąłem się delikatnie.
-Ostatni raz pytam, mówisz? -zapytałem
Yujun pokręcił głową, dlatego wstałem jeszcze, ponieważ udałem się po leki uspokajające, żeby Yujun przypadkiem nie wyrywał się, jednak znalazłem tylko silne leki usypiające, więc wziąłem je i wróciłem do Yujuna. Musiałem powtórzyć swoje czynności jak nie dawno, po czym, kiedy siedziałem już na nim, a jego ręce były unieruchomione zatkałem mu usta, żeby po pierwsze nie krzyczał, a po drugie dałem mu w ten sposób leki nasenne. Dla mojego szczęścia były one na tyle silne, że przedawkowanie ich prowadziło do wręcz natychmiastowego zapadnięcia w głęboki sen, co stało się również z Yujunem, dlatego nie miałem większego problemu z poparzeniem mu rąk lokówką. Co prawda był trochę przytomny, ale był tak śpiący, że zdołał tylko odrobinę ruszyć rękami w celu obronienia się, a z jego oczu tylko wypływały łzy. Próbował coś mówić, ale i tak zatkałem mu usta, więc nie był w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku, jedynie jego ramiona co jakiś czas się podnosiły na skutek płaczu. Kiedy wypaliłem mu porządnie obie ręce, Yujun już spał więc zostawiłem go na kanapie i poszedłem odłożyć lokówkę. Wtedy już zaczynałem trochę żałować, że poparzyłem ręce nagrzaną na najwyższy stopień lokówką biednej, zniszczonej psychicznie sierocie, nad którą i tak znęcano się przez całe życie. Nie mogłem jednak nic z tym zrobić i po prostu usiadłem na kanapie obok śpiącego Yujuna. Jego widok już wtedy był bardzo nieprzyjemny, ponieważ miał wypaloną skórę na rękach, a na samej lokówce też jej trochę było... Pomimo tego dalej nie wiedziałem, jak zmusić go do mówienia, więc wziąłem ze stolika, który stał na przeciwko kanapy mój telefon i wybrałem numer do mamy. Odebrala ona niemalże od razu, kiedy tylko zadzwoniłem.
-No, co tam? -zapytała po odebraniu
-Jak mam zmusić Yujuna do mówienia? -westchnąłem -Nie chciał mówić, nawet, jak go uderzyłem.
-Seeun, ale nie możesz go bić, to tym bardziej nie pomoże. -mama brzmiała na zaniepokojoną -Porozmawiaj z nim na spokojnie, jak będziesz się na niego denerwował to nie będzie chciał mówić.
-Za późno... - w czasie tej wypowiedzi popatrzyłem na śpiącego Yujuna, który leżał obok mnie, przez co jeszcze bardziej się zasmuciłem
-Mocno go uderzyłeś? -zapytała, dalej brzmiała na zniepokojoną
-Kilka razy, chyba mocno. -westchnąłem i pokręcilem głową z zażenowaniem -Ale to nie wszystko...
-Co? -mama była bardzo zdziwiona
-No... Poparzyłem go lokówką nagrzaną na najwyższy stopień po rękach... -nie byłem pewny, czy mówić o tym mamie -I... Dałem mu leki usypiające, teraz śpi obok mnie...
-Czy Ciebie Bóg opuścił?! -mama była na mnie naprawdę zła -Jak mogłeś to zrobić?!
-Ah no... Za bardzo mnie poniosło... -w tamtej chwili bardzo żałowałem tego, co zrobiłem a widok śpiącego Yujuna ze świeżo wypalonymi rękami jeszcze bardziej pogłębiał to nieprzyjemne uczucie -Wkurzyłem się trochę...
-Porozmawiamy w domu. -odpowiedziała mama obrzuonym tonem i nie czekając na moją odpowiedź rozłączyła się
Chciałem jeszcze coś do niej powiedzieć, jednak, gdy usłyszałem dźwięk rozłączania się po prostu westchnąłem i odłożyłem telefon z powrotem na stolik przede mną. Patrzyłem się potem chwilę na Yujuna z nadzieją, że się niedługo obudzi, ale podejrzewałem, że stanie się to dopiero pod wieczór. Z tej racji postanowiłem iść do Hyunwoo, ponieważ spodziewałem się, że będzie miał do mnie dystans, iż Yujun powiedział mu o tym, co zrobiłem (wtedy chciałem zrobić). Kiedy wszedłem do jego pokoju, siedział on na łóżku jak praktycznie zawsze i nie spojrzał się na mnie, gdy wszedłem. Widać było w po nim jeszcze większe przerażenie niż przedtem, ale wiedziałem, że było to spowodowane tym, co zrobiłem Yujunowi.
-Yujun Ci powiedział, co mu chciałem zrobić? -zapytałem na powitanie
Hyunwoo w odpowiedzi niepewnie kiwnął głową.
-Ah wiesz co, zapomnij o tym. - odpowiedziałem miło się uśmiechając -Nic mu się nie stało.
Nic nie odpowiedział.
-No, to już idę, tylko chciałem Cię uprzedzić, że nie musisz się mnie bać. -znowu się uśmiechnąłem, ale dalej czułem w sobie jakąś irytację w sobie -Yujunowi nic nie jest.
Po czym wyszedłem trzaskając za sobą drzwiami. Przez następną godzinę siedziałem na kanapie obok wciąż śpiącego Yujuna i oglądałem tiktoki, a po godzinie siedemnastej wróciła moja mama, która dalej była na mnie zła, jednak kiedy zobaczyła śpiącego Yujuna jej gniew się wzmożył.
-Seeun, czy Ty naprawdę straciłeś już resztki swojego rozumu?! -krzyknęła od razu na powitanie -Jak mogłeś mu to zrobić?!
-Mówiłem Ci już, że za bardzo mnie poniosło... -tak czy siak nie byłem pewny swojej wypowiedzi -Pisał z jakimś Suminem i nie chciał mi nawet powiedzieć tego, dopiero musiałem mu wyrwać telefon i sam to zobaczyłem.
CZYTASZ
HOMEBOY
FanfictionSeeun to osiemnastoletni chłopak, który mieszka w domu ze swoimi rodzicami. Bardzo dobrze się dogadują, często wychodzą gdzieś razem. W okolicy chłopaka jest sierociniec, przy którym często przechodzi kiedy wybiera się na spacer - sam lub z rodzicam...