Rozdział 35.

384 53 6
                                    

Rey

Zdziwiło mnie zaproszenie na ślub od Benjamina i Carli. Nie wypadało odmówić, więc przedostatnią sobotę sierpnia miałam spędzić w rezydencji Bishopów w Hampton, gdzie odbywała się uroczystość.

Nie przez przypadek zdecydowałam się na założenie sukienki, którą kupiłmi Nicolas, gdy kilka tygodni wcześniej spotkaliśmy się w salonie Diora. Była idealna. Należałam do przeciwniczek zasady, że kobieta stroiła się dla mężczyzny, jednak tym razem wyłamałam się, gdyż chciałam mu się podobać. Zadbałam o każdy szczegół, dlatego, jak tylko przeszłam przez drzwi rezydencji poszukiwałam jego spojrzenia.

Obsługa poprowadziła mnie do ogrodu, gdzie odbywała się uroczystość zaślubin. Na dominujący kolor wybrano blady róż. Kwiaty w tej barwie, obrusy oraz inne ozdoby, komponowały się z naturalną zielenią roślinności ogrodu.

Felix i Harper siedzieli w drugim rzędzie. Obok nich dostrzegłam głowę Nicolasa. Zastanawiałam się, czy do nich podejść. Nadal musieliśmy się ukrywać, ale gdybym usiadła obok przyjaciółki, nie wzbudziłabym podejrzeń. Ruszyłam w ich kierunku, jednak zatrzymałam się, dostrzegając siedzącą obok Nicolasa blondynkę i nie była to Harper. Kobieta pochyliła się do niego, szepcząc mu coś do ucha. Dzięki temu dostrzegłam jej profil. Rozpoznałam Laurę. Szeroko uśmiechała się do Nicolasa, a po chwili na moich oczach pogładziła go po policzku. Nie zaprotestował.

Świat wokół mnie zamglił się na chwilę. Wszystkie dźwięki zdawały się zanikać, a moje ciało przeszył lodowaty dreszcz. To uczucie było jak cios w serce, które jeszcze przed chwilą biło z entuzjazmem na myśl o nim.

Dotarło do mnie, dlaczego od rana zbywał mnie zdawkowymi wiadomościami. Nie odbierał moich telefonów i odpisywał jednym lub dwoma oschłymi słowami.

Nie wiedziałam, co o tym myśleć.

Znów poczułam się jak skończona idiotka.

Cofnęłam się i usiadłam w jednym z ostatnich rzędów.

Rozbrzmiała muzyka grana przez kwartet smyczkowy oraz mężczyznę przy białym fortepianie. Nie był to typowo ślubny utwór, a coś niesztampowego o delikatnym zabarwieniu. Benjamin czekał przy ołtarzu, podczas gdy Carla kroczyła w jego stronę w pięknej sukni, wyglądając jak księżniczka. Nie prezentowała się przesadnie strojnie. Wszystko znalazło swój umiar.

Szybko straciłam zainteresowanie uroczystością. Ślepo wpatrywałam się przed siebie, zastanawiając się, w co pogrywał ze mną Nicolas. Przecież sam chciał, abym pojawiła się na ślubie.

Rozległy się gromkie brawa, gdy Carlę i Benjamina ogłoszono formalnie mężem i żoną. Wszyscy podnieśli się z krzeseł. Zespół zaczął grać instrumentalną wersję „Thinking Out Loud". Państwo młodzi pocałowali się, po czym przeszli po białym dywanie w kierunku części ogrodu, gdzie miało odbyć się wesele.

Jak zapowiedział Nicolas, dzieliłam z nim stół. Jednak Laury nie miało być w pierwotnym planie.

Co gorsza, blondyn nawet nie raczył na mnie spojrzeć. Tylko odsunął krzesło swojej partnerce, po czym zajął miejsce obok.

Czy to, co wydarzyło się kilka dni temu w jego mieszkaniu było wyłącznie snem? Najwyraźniej, gdyż po tamtym poranku, nie pozostał żaden ślad.

Na raz opróżniłam lampkę szampana. Jeżeli miałam przetrwać przyjęcie, to na pewno nie na trzeźwo.

Gdyby nie dwie inne pary, które okazały się kuzynostwem Felixa, atmosfera przy stole byłaby grobowa. Laura gapiła się na mnie, jakbym zabiła jej matkę. Ja unikałam spojrzenia Nicolasa, ze wzajemnością. Harper zalewała mnie coraz głupszymi pytaniami, próbując sprawić, abym choć na chwile zapomniała o tym, co się działo. Dopiero gdy John zaczął opowiadać o swojej podróży do Australii zrobiło się naturalniej.

BrokatWhere stories live. Discover now