EPILOG

632 50 14
                                    

Nicolas

Kilka dni wcześniej

- Zabierzesz ją – powtórzył ze stoickim spokojem. – To zaprzeczy ewentualnym plotkom, że widziano cię w towarzystwie córki tej piosenkarki.

Miałem ochotę uderzyć głową w ścianę.

Zastanawiałem się, ile jeszcze starczy mi sił, aby przytakiwać ojcu. Obawiałem się, że któregoś dnia obudzi się we mnie potwor, który zniszczy wszystko wokół, w tym również mnie.

- Zobaczymy – mruknąłem.

Nie mogłem pojawić się na weselu z Laurą. Mieliśmy być tam razem z Rey, nawet jeżeli nie złapiemy się publicznie za ręce czy nie zatańczymy razem.

- Zadecydowałem – oświadczył stanowczo, po czym zostawił mnie samego w jadalni.

Zawsze miał ostatnie słowo.

- Nicolasie... – Niespodziewanie zawrócił. – Gdybyś miał wątpliwości nad zakończeniem znajomości z córką Emmy Reed, to chciałbym, abyś wiedział, że jeśli tego nie zrobisz, zniszczę ją oraz jej matkę. Nie tylko podważę autorytet tej pseudo gwiazdy, ale też pozbawię ją wszelkich środków do życia.

Patrzyłem na potwora, który potrafił zatruć swoim jadem najczystsze piękno. Ojciec karmił się nieszczęściem innych. Uwielbiał patrzeć, jak ludzie wili się od zadanego przez niego bólu. Miał w sobie naturę sadysty.

- Chodź ze mną – wydał mi polecenie.

Udaliśmy się do gabinetu, gdzie kazał mi zamknąć za sobą drzwi.

Nie nawiedziłem tego miejsca. Stanowiło centrum dowodzenia złem.

- Popatrz na tę teczkę. – Wskazał na biurko, gdzie leżał wspomniany przedmiot. – Jest dość gruba. Wszystko to haki, które odnalazłem na obie panie Reed. – Otworzył teczkę i chwycił pierwszą kartkę. – Sześć lat temu Emma Reed spotykała się z mężczyzną, którego później oskarżono o handel dziećmi. Nie sądzę, aby miała z tym coś wspólnego, ale można podszepnąć mediom i FBI, szczególnie że mężczyzna uciekł z kraju.

Czułem tylko bezradność. Z niedowierzaniem wpatrywałem się w ojca, mając wrażenie, że z każdym słowem wychodzącym z jego ust, otaczał mnie murem. Chciał mnie za nim zamknąć, o ile wcześniej już tego nie zrobił.

- Możemy też podrzucić kilka gram kokainy Reynisfjarze – powiedział z przerażającym spokojem. – Ma za sobą uzależnienie i odwyk. Co prawda, w rzeczywistości tyczy się to Emmy Reed, ale media zrobiły swoje. Muszę przyznać, że ta kobieta ma całkiem sprytnych ludzi przy sobie, choć nie do końca przemyśleli swój plan.

- Wiesz o tym, że to nie Rey była na odwyku?

- Wiem o nich wszystko, synu. Nawet o bliźnie na łopatce dziewczyny, po tym, jak były facet jej matki zaatakował ją nożem.

O tym nawet ja nie wiedziałem.

- Znasz mnie, Nicolasie, więc wiesz, że nie blefuję. Zniszczę te kobiety. Doprowadzę Emmę Reed do obłędu, aż w końcu ponownie wyląduje na odwyku lub popełni samobójstwo. Chyba, że zgodzisz się współpracować. – Z czystą perfidią patrzył mi w oczy.

Groźby ojca były jak lodowaty wiatr przeszywający mnie na wylot. W jego oczachwidziałem determinację, ale i coś, co napawało mnie strachem. Był gotowy skrzywdzić Rey i Emmę, a ja wiedziałem, że nie odpuści, aż nie ujrzy ich całkowitego upadku. Nie miałem wyboru. Musiałem poddać się jego woli. Nie mogłem pozwolić, aby zniszczył Rey.

- Czyli wszystko mamy ustalone. Powiadom Laurę, że idzie z tobą na wesele Bishopów – oświadczył.

KONIEC

BrokatDonde viven las historias. Descúbrelo ahora