Rozdział Trzynasty

384 3 0
                                    

                       - NICHOLAS -

Maja odwróciła się do mnie widząc łzy w jej oczach. - Ja.... To nie moja matka... Wiem jak to wygląda ale... Coś jest nie tak.. Coś o czym mi nie powiedziała ale muszę wiedzieć... O co tutaj do cholery chodzi?

- Kim ona była? I czemu robisz jej przelewy? Spytałam podchodząc do niej. Pocałowałem ją przelotnie mając nadzieje ze to pomoze. - Kochanie powiedz mi, o co tutaj chodzi?

- To moja tak jakby macocha...mój ojciec był załamany po stracie matki kochał ja tak mocno że nie omal nie umarł z tej miłości. Trochę lat minęło i spotkal ja i jej córkę Stacy. Miał wyrzuty sumienia że chce spróbować ale kazałam mu bo zasługiwał na to. Ona nigdy nie kochała jego, po prostu lubiła jak ja rospieszcal i płacil za nią i stacy. Kiedy umarl, zostałam sama z nimi. Ojciec zostawił piemdziade dla nas, na moje studia. Była mila, obiecała ze zadba o mnie i stacy, poszłam na studia.... Ale potem jak skończyłam, doszła do wniosku że jestem im winna wszystko co na mnie wydały. Za studia, za to że jadłam za jej chociaż wcale nie. Zaczęła mi grozic że jeżeli nie pójdę do pracy i nie zacznę ich spłacać, to zrobi mi krzywdę. Zrobi coś żeby mnie pogrążyć i wiem że może. Ma kontakty. Może nie za dobre ale jakieś tak. Musiałam znalezc pracę i od tego czasu odkąd się wyprowadzilam, przychodzi po moje wypłaty. Dlatego nie mam pieniędzy na siebie.

Nigdy w życiu nie czułem większego gniewu. Jak ktoś może tak traktowac osobe? Kazać oddać za to co dostała. Gdzie to były pieniędze jej ojca zapewne dla niej. Teraz wszystko miało sens. Czemu mieszkała tak jak Mieszka..czmu nie ma auta.

- Sukienka? To one?

- Tak, zostawiłam sobie troche pieniędzy żeby kupić sukienkę na wieczór. Bardzo się cieszyłam dopóki nie przyszły do mnie. Podarły moja sukienkę na strzępy bo nie oddałam im całej wypłaty i żebym zrozumiała że jestem nikim. I nikt nie będzie mnie chciał.

- Czemu nie powiedziałas mi o tym wcześnie?

- Bo się wstydziłam. Co miałam ci powiedzieć? Że przez całe życie będę musiała im płacić za to że poszłam na studia?

- Nie masz się czego wstydzic. Po patrz na mnie. One powinny się wstydzić nie ty. To co robią nie jest normalne tylko chore.

- Wiem, ale nie mam innego wyjścia. Szepnela widząc ale ja to kosztuje. Przyciągnęłam ja na swoją kolana obejmując w pasie.

- Masz, nie jesteś sama i nigdy nie będziesz już sama. Pomogę Ci..

- Nie.... Nie musisz tego robic.....

- Musze i chce. Nie zapłacisz im więcej. Niech nacieszą się tym co dostały. Znajdziemy sposób.

- Nie ma na nie sposobu.....

- Jest, i wiem jaki tylko mi zaufaj. Kocham cię Maja a to się nie zmieni.

- Kochasz mnie? Zapytała jak by w to nie wierzyła.

- Tak, kocham cię... Jak wariat. Pierwszy raz czułem coś takiego do kogoś. Tak, miałem narzeczona ale nie czułem nic do niej jak do Maji. To było czymś innym i poczułem to już w Londynie kiedy byliśmy tam pierwszy raz. Łzy plynely jej z oczu czego się nie spodziewałem aż zaczęła łkać łzy. Przyciągnelam ja do siebie czując jej drobne ręce na mojej szyji.

- Czasami mam wrażenie że to zbyt piękne jak dla mnie... Zawsze wiedziałam że jestem... Nikim....

- Nie jesteś nikim Maja. Jestes wszystkim czego zawsze chciałem.

- Nie zasługuje na ciebie. Serce mnie zabolało słysząc takie rzeczy z jej ust. Była taka niewinna i delikatna. Przeszła przez tyle.......

- To nieprawda, uwierz mi. Nigdy nikt cie nie potraktuje w taki sposób. Nikt nie będzie cie dręczył. Żebym wiedzial wcześniej pomógł bym ci. Zawsze, mimo wszystko.

- Ale nie możesz Nicholas. Wiesz ze złe bym się z tym czuła....

- To przestań.... Od teraz pomogę Ci w każdym małym problemie bo cie kocham i to się nie zmieni. Jesteś dla mnie ważna.... I będę traktował cie tak jak na to zasługujesz.

- Kocham cię, I to bardzo.

                           - MAJA -

Nie chciałam żeby Nicholas się o tym dowiedział. I to jeszcze w taki sposób. Było mi wstyd że nie dość że tutaj przyszła zrobiła scene to jeszcze musiałam mu o tym powiedzieć. Nic nie mogłam zrobić żeby zmienic jego zdanie i żeby nie mieszał się w to. Kiedy chciał był bardzo poważny i trudno było się mu sprzeciwić. Za każdym razem kiedy kazałam mu nie mieszać się, ucisza mnie i mówi że mnie kocha. I to mnie powala na kolana bo ja też go kocham i to bardzo. Dopiero kiedy to powiedział zdalam sobie sprawe jak ważny dla mnie jest i że ja też go kocham. Bardziej niż myślałam.

Na końcu i tak się ugielam i pozwolilam żeby zabrał mnie do siebie. Byłam u niego nie raz ale zazwyczaj na noc wracałam do siebie albo zostawałam raz na jakiś czas. Jego apartament byl dwa razy większy niz mój. A widok na miasto był zjawiskowy. Czułam się tu dobrze... Bezpiecznie, bez żadnych problemów.

- Nicholas, powiedziałam Ci wszytko co powinnam o sobie, mimo że naprawdę jest mi wstyd. Nie chce jeszcze bardziej się wstydzic przez nie. Moze lepiej żebyś....

- Nie będę im płacil Maja ani ty. Powiedziałaś mi bo mi ufasz tak?

- Tak.

- To teraz ty zaufaj mi. Nic z nimi nie podpisałaś, nic nie zrobiłaś żebyś musiała  oddawać im wszystko co masz. Teraz zaufaj mi, I daj mi to załatwić. Obiecuje ze nie zrobię nic żeby cie rozloscic ani niczego czego byś nie chciała.

- Okej, zaufam ci. Ale jeżeli zalatwisz to pieniedzmi nie odezwę się do ciebie. Nawet jak i tak będe cie kochała.

- Ach tak? I tak po prostu bys przestałaś ze mną rozmawiać?

- Tak, właśnie tak. Uśmiechnęłam się czując jak jego ręce przycisnęły mnie do siebie...

- Wiesz byłby problem, bo raczej nie dałbym Ci odejść tak łatwo. Jesteś moja kochanie i nie pod dałbym się tak łatwo.

Przez jego słowa zawsze uśmiechałam się ze szczęścia. Nick okazal się być inny niż myślałam. W pracę jest oschłym i surowym szefem nawet do mnie ale kiedy jesteśmy sami ma miękkie serce.

- Co cię tak bawi?

- Mnie? Nic po prostu nie mogę uwierzyć w to jakie miękkie serce masz.

- Tylko dla ciebie... Dla nikogo więcej.

Stworzeni Dla Siebie Donde viven las historias. Descúbrelo ahora