Rozdział 11

183 12 0
                                    

11. Alicja

Ku mojemu zdziwieniu nasze pożegnanie wyglądało inaczej, niż bym się tego mogła spodziewać. Kiedy spotkaliśmy się wszyscy przy samochodach i zaczęłam z chłopakami wymieniać przyjacielskie uściski, wzajemnie zapraszaliśmy się do swoich miast i wspominaliśmy trening na linie, Dawid w pewnym momencie podszedł do mnie i objął mnie przy nich, jak gdyby nigdy nic. Dostrzegli zmieszanie na mojej twarzy, ale tylko przyjaźnie się uśmiechali, a Oliwier puścił mi oko. Nie miałam pojęcia, że jednak o nas wiedzą. Domyślałam się tego, ale ich reakcja pokazała, że zupełnie nie są zaskoczeni. Kiedy wsiedli już do swoich samochodów, zostaliśmy jeszcze chwilę z Dawidem przy moim Audi. Przytulił mnie mocno i powiedział:

- Chciałbym, żeby nam się udało.

- Obiecaj, że niedługo się zobaczymy- wyszeptałam i pocałowałam go w usta.

Odwzajemnił mój pocałunek nie zważając na to, że syn i podopieczni na nas patrzą.

- Obiecuję, że zrobię co w mojej mocy, żeby już niedługo ponownie trzymać Cię w swoich ramionach.

Całą drogę powrotną rozmyślałam o tym, co mnie spotkało w ostatnich dniach. Droga do Warszawy z postojami zajęła mi siedem godzin. Zaparkowałam w garażu podziemnym, wróciłam do mojego nowego mieszkania. Serce mi się radowało, że znów tu jestem, ale tęsknota za Dawidem już zaczęła mi doskwierać. On też o mnie myślał, co jakiś czas dostawałam od niego smsa, a to gdzie obecnie są, a to że zrobili sobie postój, później napisał, że już dojechał.

Umówiłam się na wieczór z Eleną. Odkurzyłam salon i kuchnię, zrobiłam sałatkę i grzanki czosnkowe, przygotowałam nasze ulubione wino. Elena pojawiła się w drzwiach ze zmieszaną miną.

- Przepraszam- rzuciła od progu- tak bardzo mi głupio... Przykro mi, że Cię zawiodłam.

Zaśmiałam się na głos, zaskoczyła mnie.

- A ja właśnie chciałam Ci podziękować, wejdź.

Przyjaciółka rzuciła mi zdziwione spojrzenie i wręczyła butelkę wina i paczkę chipsów. Podeszła za mną do blatu, gdzie napełniłam nasze kieliszki czerwonym trunkiem i wręczyłam jej jeden. Upiłyśmy po łyku.

- Nie wiem od czego zacząć...- wydukała Elena przyglądając mi się uważnie. Otworzyła szeroko oczy- Albo zrobiłaś transakcję życia na giełdzie, albo kogoś poznałaś!

- Co? Dlaczego tak sądzisz?- zachichotałam i opadłam na poduszki z tajemniczym uśmiechem.

- Widzę po Tobie, o co chodzi?

- Ela, nie wiem nawet od czego zacząć...

- Od początku! Jak ma na imię?!- wrzasnęła.

-Pytasz o rodzaj transakcji, parę walut, nazwę aktywa?- wymieniałam z uśmiechem na twarzy.

- Ja pierdolę, Twój kochaś jak ma na imię!

- Dobra, już dobra- zaśmiałam się- Dawid.

- Poznałaś go w górach?

- Yes.

- Bzykaliście się?

- Yes razy sto.

- O Boże! Opowiadaj- pisnęła.

- No więc- odchrząknęłam- był w tym samych hotelu, jego syn w pierwszy dzień zagadał do mnie, żeby się umówić, ale ja słyszałam wcześniej jak mówi do reszty, że by mnie przeleciał...- zaczęłam opowieść.

- Stop, kurwa, stop. Jego kto?!

- Syn...

- Syn?!

- No syn.

Profil ryzyka: Lokata w uczucia (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz