Rozdział 18

187 9 1
                                    




18. Dawid

    Alicja zorganizowała kolację dla swoich wspólników. Oczywiście, Andrzej był wniebowzięty, kiedy wyszliśmy w końcu z cienia. Reszta chłopaków także wydawała się nie mieć nic przeciwko, wszyscy oprócz Roberta. Co jakiś czas rzucał mi chłodne spojrzenie, a mnie wkurwiało to, jak skacze wokół Alicji. Mieli ze sobą silną więź, to było niezaprzeczalne. Wiedziałem, że jest osobą z której zdaniem Alicja liczy się najbardziej, najczęściej to z nim rozmawiała o swoich codziennych sprawach.

- Za naszą zakochaną parę- wzniósł w pewnym momencie toast Andrzej i puścił mi oko.

    Wieczór mijał spokojnie, w pewnym momencie, gdy zobaczyłem, że Robert wyszedł na taras, poszedłem za nim. Upewniłem się, że nikt nas nie słyszy i powiedziałem:

- Nie wiem co do mnie masz i o co Ci chodzi, ale Alicja jest ze mną szczęśliwa, może w końcu odpuść?

- Cierpiała przez Ciebie, a teraz pojawiasz się znikąd i próbujesz układać jej życie na nowo. Nie podoba mi się to- powiedział i zmierzył mnie lodowatym wzrokiem.

- A może jesteś zwyczajnie zazdrosny, że wybrała mnie?

- Nie pierdol, jest dla mnie jak siostra, nie tknąłbym jej.

- Więc o co chodzi?

- O to, że byłem przy niej w najtrudniejszych chwilach i wiem, ile ją to kosztowało.

- Robert- zacząłem spokojnie- dużo z Alicją przeszliśmy. Zawaliłem, wiem o tym. Moja sytuacja życiowa była trudna...

- Nie wykręcaj się sytuacją życiową, do chuja.

- A jak Ty byś postąpił, co? Poznajesz wspaniałą kobietę, jest Wam ze sobą cholernie dobrze i nagle zewsząd dopadają Cię problemy. Wciągałbyś ją w to? Chciałbyś, żeby zobaczyła jak słaby jesteś i jakie masz gówno w życiu? Myślisz, że tygodniowa znajomość to taka, w której kobieta rzuca wszystko, żeby ratować Cię z opresji? Jaki poważny facet, do kurwy, chciałby, żeby początek jego związku tak wyglądał? Jaki poważny człowiek obarczałby drugiego swoimi problemami, wykorzystując naiwne, pierwsze zauroczenie? Musiałbym być skończonym chujem wciągając w to gówno Alicję. Dla mnie była powiewem świeżości, płomyczkiem, którego nie chciałem gasić swoją nieudolnością ojcowską.

    Robert przyglądał mi się z zaciekawieniem. Pierwszy raz widziałem na jego twarzy coś innego niż czystą niechęć.

- Nie patrzyłem na to w ten sposób.

- No to zrozum, że nie wszystko jest takie czarno białe, jak Ci się wydaje. Nie masz dzieci, byłej żony alkoholiczki. Nic o mnie nie wiesz.

Podobało mi się to, że widzę w Robercie zmieszanie. Pierwszy raz spuścił z tonu. Zamyślił się.

- Chcę się jej oświadczyć- wypaliłem.

    Robert patrzył na mnie okrągłymi oczami z otwartą buzią. Minęła chwila, zanim przetworzył to co usłyszał.

- Zaskoczyłeś mnie.

- Jesteś jedyną osobą, której to mówię na ten moment. Kocham ją i nie wyobrażam sobie życia bez niej.

- Za miesiąc Alicja ma dwudzieste siódme urodziny- uniósł brew- wiem, że chciała zrobić drobne przyjęcie. Może to będzie odpowiednia okazja.

- Pod jednym warunkiem- wypaliłem- pomożesz mi z wyborem pierścionka, za cholerę nie wiem jak się do tego zabrać.


  ***

    Robert okazał się naprawdę fajnym gościem. Całe godziny spędzaliśmy na chodzeniu po spotkaniach w salonach jubilerskich i doborze odpowiedniego pierścionka. Chciałem, żeby był wyjątkowy. Alicja zauważyła, że zbliżyliśmy się do siebie i była zadowolona, miałem tylko nadzieję, że niczego nie podejrzewa. O planowanych oświadczynach poinformowałem także Andrzeja, który skakał z tego powodu pod niebiosa i zastrzegł sobie, że jak nie zostanie świadkiem na naszym ślubie to nas pozabija ze złości. MIał rację, kto mógłby być lepszym świadkiem niż facet, który był przez rok czasu blisko mnie i niej, nawet nie wiedząc, że wzajemnie mu o sobie opowiadamy i że cierpimy ze swojego powodu.

Profil ryzyka: Lokata w uczucia (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz