Część 3

6 0 0
                                    

Była to kobieta w czarnej szacie i wysokiej czapce z materiałem przysłaniającym jej pomarszczoną twarz. Siedziała nie ruchomo na łóżku pod ścianą. Chciałem zapalić swiatło jako, że było już ciemno lecz kobieta się naglę odezwała.

- Zostaw!

Poczułem jakby zawładnęła mną jakaś siła. Sam głos starszej kobiety zabrzmiał mrocznie.

- Wejdź i zamknij drzwi. - Tym razem kobieta przemówiła normalnym chrypliwym głosem.

Nie próbowałem się sprzeczać, wszedłem do pokoju i zamknąłem drzwi.

- Podejź i stań przede mną.

Bez wahania stanąłęm przed starszą kobietą która podniosła głowę i spojrzała na mnie z kamiennym wyrazem twarzy.

- Przepraszam...

- Nowy paladyn Voltrona. - Kobieta się odezwała. - Nie mam pojęcia co dostrzegła w tobie Allura.

- Kim pani w ogóle jest?

- Nie udzieliłam ci jeszcze głosu.

Kobieta wyciągnęła z pod szaty zielone pudełkow kształcie prostokąta z dziwnie, przerażająco wyglądającym otworem na dłoń.

- Włóż rękę do pudełka.

Spojrzałęm na kobietę.

- To jakiś żart?

- Włóż rękę. - Powtórzyła nie zmieniając wyrazu twarzy.

Zimne spojrzenie tej kobiety w szacie sprawiło, że oblał mnie zimny pot. Miałem przeczucie, że za moment zrobię coś czego bardzo, ale to bardzo pożałuję. Kobieta w czerni trzymała pudełko na kolanach. Powoli zacząłe wkładać dłoń do mrocznej i złowrogiej dziury. Kobieta wyciągnęła do mnie dłoń w której trzymała małą igłę. Chciałem odwórcić głowę lecz kobieta mi odradziła.

- Przy twojej szyi właśnie trzymam Gom Jabbar. - Dodała kobieta.

- Gom Jabbar?

- "Wróg ostateczny", ładunek metacyjanku który zakończy twoje życie w ciągu sekundy. - Dodała kobieta. - Spróbuj wyciągnąć rękę z pudełka, a nie zdążysz tego pożałować.

Zadałem kolejne pytanie.

- Co jest w pudełku?

- Ból.

Mysłałem ta kobieta żartuje. Kazała mi wsadzić łapę do dziwnego pudełka podczas przy mojej szyi trzymała zatrutą igłę która mnie zabije jeśli spróbuję wyciągnąć dłoń. Jednak w tym momencie moje życie być może wisiało na włosku, a ta kobieta nie wyglądała na osobę skorą do żartotowania. Wsadziłem dłoń do pudełka. Nic się nie działo, czułem jedynie dotyk drewna co tym bardziej przywiodło mi na myśl okrutny dowcip.

- Co teraz?

- Siedź cicho. - Odparła kobieta.

Nagle dłoń zaczęła mnie z nieznanych powodów mnie swędzieć. Chciałem się podrapać, ale nie mogłem wyciągnąć dłoni gdyż wtedy kobieta mnie zabije. Zacisnąłem mocno usta i po chwili poczułem mrowienie przez co jeszcze bardziej chciałem wyciągnąć dłoń. Kim była ta kobieta i czy każdego poddawała takim torturom? Jeszcze mocniej zacisnąłem usta, jednocześnie wydałem cichy pisk za co kobieta mnie zbeształa. Mrowienie następnie przerodziło się w ból jakbym wsadził dłoń do piekarnika. Zacisnąłem wargi z całych sił i jednocześnie starałem się powstrzymać od krzyku. Kobieta w czerni zaczęła coś pod nosem cytować.

Strach zabija duszę.Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło. Niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie, a kiedy przejdzie, obrócę oko swej jaźni na jego drogę. Którędy przeszedł strach, tam nic nie ma. Jestem tylko ja.

W tym momencie pomyślałem, że oszaleję. Ta kobieta była chora psychicznie. Trzymała przy mojej szyi zatrutą igłę i cytowała sobie jakiś wiersz, a ja trzymałem dłoń w narzędziu tortur. Miałem łzy na końcu nosa gdyż dłoń bolała mnie coraz bardziej. W duchu błagałem by ten koszmar się w końcu skończył, jednak miałem również ewidentne wrażenie, że ta tortura sprawiała kobiecie w czerni sadystyczną przyjemność.

- Wystarczy!

Nagle dłoń przestała mnie boleć. Kobieta zabrała ode mnie igłę pozwalając mi wyciągnąć dłoń z przeklętego pudełka. Dłoń miałem całą, lecz była odrętwiałą, ledwo też mogłem zacisnąć palce. Spojrzałem na kobietę.

- O co tutaj chodzi? - Spytałem.

- Zdałeś test. - Odparła kobieta.

- Jaki test? Test polegający na torturowaniu ludzi jakimś dziwnym pudełkiem i grożenie im zatrutą igłą?

- To był test czy nadajesz się na paladyna. - Dodała kobieta. - Konkretnie, test na człowieczeństwo.

- Przecież jestem człowiekiem.

- To, że umiesz mówić i chodzić na dwóch nogach nie świadczy o człowieczeństwie.

- O czym pani mówi?

- Zwierzę gdy wpadnie w pułapkę, jest gotowe odgryźć sobie łapę, tak samo jak człowiek kierują nim wewnętrzne popędy, instynkty i impulsy.

- Co pani chce przez to powiedzieć?

Kobieta westchnęła będąc najwyraźniej znudzoną moimi ciągłymi pytaniami.

- To znaczy tyle, że niewielu ludzi przeżyło by test Gom Jabbar. Gdyby wyciągnęli dłoń z pudełka od razu gdyby ich zabolała, to nie pozwoliłabym im żyć. - Dodała kobieta. - Ty jesteś jednym z nielicznych osób które przeszło test Gom Jabbar.

Zadałem kolejne pytanie.

- Kim pani w ogóle jest?

- Jestem Matką Wielebną z zakonu Bene Gesserit.

- Bene Gesserit?

Kobieta mi nic nie odpowiedziała. Jedyne co zrobiła to wstała z mojego łóżka i opuściła mój pokój zostawiając mnie samego.

Power Rangers VoltronWhere stories live. Discover now