rozdział 5

118 11 42
                                    

wyszedł z tego trochę rozdział-zapychacz, ale czułam potrzebę napisania czegoś takiego (niezależnie ile to trwało)
w sumie nie trzeba czytać żeby potem połapać się w późniejszych rozdziałach, bo prawie nic się tu nie dzieje
korekta też może zostawiać trochę do życzenia

tak czy siak, enjoy



Choć Paweł nie był w stanie ciągle towarzyszyć Rudemu jak cień i być przy nim w każdym trudnym momencie, gdy już był z nim razem, okazywał niesamowite wsparcie i zrozumienie, co bez wątpienia Jankowi pomagało. Przestał nawet żałować, że tamtego dnia nie domknął drzwi, a Paweł podglądnął jego atak. Z czasem zaczął wręcz dziękować losowi za tak dobry dla niego zbieg okoliczności. Co nie zmieniało faktu, że odkąd dowiedział się, dlaczego tak naprawdę choruje, był załamany.

O ile fakt, że zakochał się bez wzajemności i bez szans na nią byłby dla Rudego dołujący, o tyle to, że zakochał się w Zośce wpędzało go w istną otchłań beznadziei i rozpaczy. Miał absolutnie dość. Mimo to jego podświadomość pracowała celująco i dyskretnie nakazywała mu pewne zachowania. Zaczął mniej spóźniać się na spotkania, a po dłuższym czasie stał się nawet niemal idealnie punktualnym. Oczywiście starał się również być dla Zośki milszym, a po jakimś czasie przestał nawet tak bardzo go unikać. Rzecz jasna nie był głupi i nie chciał wmawiać sobie kitu, więc tłumaczył to sobie tym, że po pierwsze sytuacja i tak była tragiczna więc co mu szkodzi, a po drugie mimo wszystko lepiej dla jego zdrowia będzie nie wchodzić tak w konflikty z Zośką i nie stracić całkowicie jego szacunku i przyjaźni, mimo że szanse na głębsze uczucie były praktycznie zerowe. Paweł zaś z zadowoleniem obserwował te stopniowe zmiany, jednocześnie próbując w ramach dyskretnej pomocy rozgryźć Zośkę.

Robił wszystko. Obserwował każde jego zachowanie, zwracał uwagę na każde jego słowo, śledził jego podejście do Rudego i analizował wszystko w oparciu o swoją wiedzę. I mimo, że był już dosyć do tego przyzwyczajony, a dodatkowo opanował to doskonale dzięki Rudemu, to nadal nie mógł rozgryźć i zrozumieć tak tajemniczego i zamkniętego w sobie człowieka jak Zośka.

Oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że Zośka to nie Rudy. Że Rudego może znać na wylot, ale Zośki nie pozna nigdy, nawet będąc jego bliskim przyjacielem, bo Zośka po prostu na to nie pozwoli. Ale nie spodziewał się, że może on być tak bardzo skryty i tak dobrze ukrywać swoje uczucia.

Odkąd umarła jego matka, Tadeusz nabrał nadzwyczajnej wprawy. A mieszane i niezrozumiałe dla niego uczucia w stosunku do Rudego tylko sprzyjały mu w dochodzeniu do perfekcji, której był już naprawdę bardzo blisko.

Nie wiedział, co tak naprawdę czuł i pomimo wielu analiz i rozmyślań nie mógł się tego dowiedzieć. Nie umiał tego nazwać i nie potrafił dopuścić do siebie jednej kluczowej myśli, jednego, jedynego ważnego domysłu który mógłby odpowiedzieć na wszystkie nurtujące go pytania. Tkwił w martwym punkcie i niebywale go to denerwowało. Nienawidził nie wiedzieć czegoś o sobie.

Nie potrafił zliczyć, ile nieprzespanych nocy przeżył tylko dlatego, że chciał zgłębić tajemnice własnego serca i duszy. Nie chciał wiedzieć, ile nerwów i łez bezsilności na to zmarnował. Nie mógł wyrazić, jak bardzo go to wykańczało i jak bardzo miał tego dość. Modlił się, a wręcz błagał Boga żeby jak najszybciej się to skończyło. Na razie modlitwy jednak nie działały i nawet nie zanosiło się na to, że rozpaczliwe prośby zostaną wysłuchane.

Ale pilnował się. Pilnował się, żeby przypadkiem nie powiedzieć nic głupiego, nic nie palnąć, żeby po prostu żadne nieprzemyślane słowa nie opuściły jego ust. I to akurat szło mu znakomicie. Zachowywanie wszystkiego dla siebie, kiedy jesteś introwertykiem, nawet nie jest takie trudne.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 01 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Różane kłamstewka | Rośka hanahaki AUWhere stories live. Discover now