Księżyc wisiał jeszcze dosyć wysoko na niebie, kiedy książę i jego drużyna zaczęli szykować się do wyjazdu na bitwę. Skirgiełło ubrał już cieplejszy, jesienny płaszcz, który miał odłonić jego ciało przed zimnym powietrzem i silnym wiatrem. Konie były przeładowane bronią i jadłem, ale musiały dać radę ponieść tak istotne zaopatrzenie. Bojarzy nie byli zadowoleni z tak wczesnej pory wybycia z Wilna, ale żaden nie sprzeciwił się księciu. Czasem był porywczy, w polityce czasem zbyt naiwny, ale na boju znał się najlepiej ze wszystkich książąt, nikt nie zamierzał więc podważać jego zdania. Księżna także była gotowa, razem z całą służbą, i czekała aż będzie mogła pożegnać swojego męża. Ich stosunki ociepliły się, a zwłaszcza teraz gdy wiedziała, że znów będzie musiała się z nim rozstać. Jego wieczne wyprawy wpędzały ją w najciemniejsze odmęty umysłu. Strach przed śmiercią był tym razem jeszcze większy, nie mogła stracić kolejnej ważnej osoby w swoim życiu. On także nie chciał jej zostawiać, lecz nie mógł odmówić swojemu królowi, który przy okazji, jest tego rodzonym bratem. Gdy więc podszedł do swojej żony, miał wrażenie, że jego własna dusza znajduje się na prawym ramieniu. Była ubrana w ciemną suknię i równie ciemny płaszcz. Włosy zaczesane w nienaganny kok były oplecione siateczką oklejoną perłami. Jej policzki były lekko zarumienione od zimnego wiatru, który powiewał o tak wczesnej porze.
— Powinnaś jeszcze spać, nie służą ci tak wczesne pory. — owinął ją szczelniej jej futrem i potarł dłońmi jej drobne ramiona.
— Czy chcesz mi powiedzieć, książę, iż źle wglądam?
— Oczywiście, że nie! — na początku wystraszył się, iż ją uraził, a przecież nie to miał na myśli, ale gdy zobaczył jej uśmieszek, zrozumiał, że młoda księżna, żartuje z niego — Nie możesz wiecznie mnie na to nabierać, moja miła.
— Tylko ty tak uważasz, książę — posłała mu promienny uśmiech, który rozgrzał jego serce. — Wróć cały i zdrów. Nie mam zamiaru przyjmować twojego ciała jeśli będzie rozczłonkowane.
— Nie zakładaj najgorszego. — ucałował jej nosek, który ona zawsze zabawnie marszczyła.
— Nie zakładam najgorszego, książę. Wiem jednak jaki jesteś porywczy i nieustępliwy. — złapała go mocno za dłonie i przyciągnęła do swego serca. — Skirgiełło, masz wrócić cały i zdrów, nie narażaj się bez powodu. W Wilnie czeka na ciebie żona i o tym masz pamiętać.
Te słowa rozczuliły jego serce. Miała rację, nie mógł narażać się już tak bardzo jak kiedyś, nie był sam na tym świecie. Był odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale i za istotę, której ślubował miłoś i wierność. Nie mógł zostawić jej samym na tym okrutnym, dla niewiast, świecie. Chciał także dać jej upragnione dziecię, które stało się już ich wspólnym marzeniem, a nie tylko przedłużeniem rodu. To wszystko składało się na postanowienie, iż musi być ostrożny na polu boju i nigdy już żadna walka nie będzie taka jak przed tą rozmową. Ucałował jej dłonie kilkanaście razy, skupiając swoje pocałunki przede wszystkim na jej ślubnym pierścieniu.
— Przyrzekam moja miła, że wrócę do ciebie.
— Wiesz dobrze, że cię potrzebuje, choć nasze relację nie były ostatnio najlepsze.
— Pomówimy o tym jeszcze raz gdy wrócę do Wilna. Myśl o mnie tylko ciepło, a przynajmniej teraz. — nie chciał rozstawać się z nią w kłótni i dramacie. Popełnił błąd, nie mógł temu zaprzeczać, lecz starał się jak nikt inny.
— Masz słuszność, książę. — westchnęła i wpadłą w jego ramiona gdzie całe jej ciało rozluźniło się pod wpływem jego dotyku. — Czy jesteś pewien, że nikt inny nie może wyruszyć za ciebie?

YOU ARE READING
Księżna
Historical FictionZostało postanowione, księżniczka Wielkopolska - Wiktoria, miała poślubić namiestnika Litwy - Skirgiełło. Ale ona nie chce wychodzić za mąż! I to za Litwina! Poza tym jak może przysięgać przed Bogiem miłość do kogoś kogo nawet nie zna? Czy małżonkow...