Zostało postanowione, księżniczka Wielkopolska - Wiktoria, miała poślubić namiestnika Litwy - Skirgiełło. Ale ona nie chce wychodzić za mąż! I to za Litwina! Poza tym jak może przysięgać przed Bogiem miłość do kogoś kogo nawet nie zna? Czy małżonkow...
¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.
Po wyjeździe brata księżna stała się inną osobą. Nie cieszyły jej już te same rzeczy, potrawy lub zabawy. Tak na prawdę nie cieszyło jej nic. Była chodzącą nicością odkąd dowiedziała się o stanie swego brata Mikołaja. Mąż jej myślał, iż cały ten stan przygnębienia spowodowany jest tęsknotą za dziecięcymi śmiechami małego Kazimierza lub chociażby kobiecymi rozmowami ze swą bratową, Katarzyną. Nie można rzecz, iż był w wielkim błędzie, bo i to dręczyło serce kobiety, ale szaleństwo najstarszego z jej rodzeństwa spędzało jej sen z powiem i wprowadzało w nastrój skłaniający do rozmyślań nad jej egzystencją. Czy też zostanie pewnego dnia sama w wielkim zamku? Czy, jak jej brat, oszaleje bez swego współmałżonka? Co się z nią stanie gdy zostanie wdową? Czy będzie w stanie dać księciu dziedzica? Jeśli nie to co ludzie o niej pomyślą? Czy ktokolwiek będzie potem chciał księżną, która nie jest w stanie zajść w ciążę? Co ją czeka w przyszłości? Co wydarzy się jutro? Czy dożyje go? Czy chce go dożyć?
- Czy ty mnie słuchasz, żono? – Skirgiełło lekko zmartwiony spojrzał na Wiktorię. Widział jej nieobecny wzrok. Przecież kobieta była zawsze uśmiechnięta i żywa, a nawet jeśli była zła to wyrażała to w o wiele bardziej ekspresywny sposób. Teraz jakby ten promień przygasł. Miał wrażenie, iż jest gdzieś indziej, daleko stąd. A chciał ją mieć jak najbliżej siebie. W końcu był za nią odpowiedzialny.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Co mówiłeś? – odpowiedziała spokojnie i upiła łyk wina. Z śniadania tak naprawdę nie tknęła nic co jeszcze bardziej zaniepokoiło namiestnika Litwy – kobieta zawsze lubiła dobrze zjeść, po mimo iż należała do grona osób filigranowych. Nigdy wcześniej nie martwił się tak o swą młodą małżonkę. Zdążył zauważyć jaka jest i ta drastyczna zmiana, z dnia na dzień, była niezwykle, dla niego, zauważalna. Dlatego połączył ten fakt z odjazdem jej najbliższych.
- Mówiłem, że dziś w południe nie będzie mnie na posiłku. Muszę spotkać się z możnymi, a wiesz, iż zawsze długo to trwa – czekał na jej reakcję. Zamiast jednak pretensji lub obrażania się usłyszał coś co znów nie było naturalne dla jego małżonki.
- Dobrze, tylko bądź tym razem spokojny, bo po raz kolejny mogą nie uwierzyć w moje zapewnienia o twoim gorszym dniu – prawdą było, iż raz ratowała go w oczach możnych. Nie spodziewał się jednak, że kobieta będzie mówić o tym tak spokojnie. Zazwyczaj wypominała mu to o wiele groźniej, aby wiedział, że za następny taki występek czeka go sroga kara.
- Wszystko dobrze? Dobrze się czujesz? –spojrzał na nią zmartwiony.
- Tak, wszystko w porządku – posłała w jego stronę drobny uśmiech, który tak bardzo nie pasował do jej zawsze rozżarzonych i roześmianych oczu.
- Gdybyś czegoś potrzebowała wieczorem będę u siebie – nie podobała mu się ta jej przygnębiona mina, ale nie naciskał. Pomyślał, że może zakupi jej jakieś nowe sukna od jej ulubionego kupca z Polski. Choć ten okrągły mężczyzna ceny miał niezwykle wyniosłe, były one na szczęście proporcjonalne do równie wysokiej jakość i różnorodności oferowanych przez niego towarów. Niestety jęzorem też lubił kłapać, a namiestnik nie przepadał za bezsensownymi dyskusjami.