Rozdział 13 - porwanie

2.7K 83 7
                                    

Po wejściu na salę zaczęłam szukać przyjaciółki. Muszę ją zapytać o ten samochód bo nie jestem pewna. W sumie wszyscy przyjechali tymi Mercedesami. Rozglądałam się po sali, ale nigdzie jej nie zauważyłam. Na parkiecie też jej nie ma. Zaczęłam iść do łazienki, może tam jest by poprawić makijaż.

Weszłam do środka. Też jej nie ma. Przypomniałam sobie, że jest tu tył ogrodu. Od razu tam poszłam. Przechodząc przez sale zobaczyłam gości którzy są już pijani. Tańczyli do głośnej muzyki. Muszę przepychać się przez nich by wyjść na zewnątrz. Wyszłam kolejny raz przed budynek, ale tym razem na tyły. Zobaczyłam ją palącą papierosa. Patrzy w las. Po chwili mnie zauważyła, pomachała mi. Ruszyłam do niej. Dziewczyna już otwierała usta by coś powiedzieć lecz ją wyprzedziłam.

- Octavia, przyjechał ktoś stąd czarnym Porshe?

- Nie. Wszyscy przyjechali Mercedesami. Jest jakieś Porshe na parkingu?

- Tak.

- Trochę podejrzane. Papieroska? - wyciągnęła w moją stronę paczkę Marlboro. Wzięłam. Zazwyczaj nie palę, ale jedynie w momentach żeby coś zapomnieć. Dziewczyna podała mi swoją różową zapalniczkę. Odpaliłam fajkę zaciągając się nikotyną. - I jak tam jako pani Vivian Scott-Miller? - posłałam jej wrogie spojrzenie.

- Źle. - burknełam. O się zaśmiała. Nagle dziewczyna się odezwała.

- Vivian? - spytała.

- Co? - spojrzałam na nią.

- Wiesz, że jak coś ci zrobi to coś mu złamie, nie? - zaśmiałam się cicho. Ona zrobi dla mnie wszystko, tak jak ja. Znowu popatrzała na las.

- Tak, wiem.

- Albo go zabiję. - popatrzała na mnie. - Okej, rozumiem. Nie tak agresywnie. - burkneła. - Najwyżej odstrzele mu chuja. - uśmiechnęła się słodko. O naprawdę jest w stanie to zrobić. Wybuchnęłyśmy śmiechem.

Jest jak siostra której nigdy nie miałam tylko pięciu wrednych, zimnych chui. Trudno.

- Stara, tamten typ się na nas dziwnie patrzy. - kiwnęła głową w bok, więc tam popatrzyłam. Jakiś blondyn. Skądś go kojarzę, ale nie wiem skąd.

- Wydaję się znajomy. - spojrzałam na Octavię, ona na mnie też.

- Ty, a to nie ten typek który uderzył cię w ramię, nie przepraszając? - wzruszyłam ramionami. Spojrzałam w miejsce gdzie stał, jego już tam nie ma. - Nie ma go. Dobra to nie jest śmieszne, czuje na sobie czyiś wzrok. Nikogo tu nie ma bo wszyscy gościem są na sali, więc czemu on tam stał?

- Nie mam pojęcia. Wracajmy. - tak też zrobiłyśmy.

Octavię do tańca zaprosił kuzyn Aarona. Zostałam sama. Po chwili moi bracia zabrali mnie na parkiet. Muszę przyznać, że Nicholas i Nathaniel zajebiście tańczą.

Z braćmi tańczyłam, rodzicami, a nawet z mamą Aarona. Zaraz będzie pół noc, czyli krojenie tortu. Nienawidzę tego robić. Octavię miałam cały czas na oku bo ten typ jest jakiś dziwny.

- Kochani! Za trzy minuty jest pół noc dlatego zapraszam na zewnątrz! Para młoda będzie kroić tort! - przemówił mój ojciec. Nagle obok mnie pojawił się Aaron. Wziął moją rękę prowadząc na taras.

Goście stali przy drzwiach, a my na środku. Jakaś pani jedzie wózkiem na, którym jest tort. Postawiła go przed nami, a wszyscy zaczęli śpiewać sto lat. Zaczęłam z mężem go kroić oraz podawać gością. Nie którzy poszli jeść do środka.

***

Jest już pierwsza w nocy, goście dalej się dobrze bawili. Natomiast ja siedze i ich obserwuje. Moją przyjaciółkę dawno straciłam z oczu. Na pewno poszła gdzieś z tym facetem. Mężczyzna jest wysokim, brunetem, niebieskie oczy, ubrany na czarno i ma tatuaż na szyi. Skrzydła. Na lewej ręce gruby złoty pierścień.

Córka Mafii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz