Rozdział 30

3.7K 83 2
                                    




30. Emma


Całe święta staramy się z Erickiem nadrobić stracony czas. Spędzamy ze sobą każdą wolną sekundę. Drugiego dnia świąt wyciągam Ericka na spacer po okolicy.

- Nie martw się, przejdziemy się tylko kawałek, a na przyszłość nie ubieraj w góry eleganckiego płaszcza - śmieję się i kręce głową.

    Erick rzuca mi naburmuszone spojrzenie, ale już po sekundzie się uśmiecha. Przyciąga mnie do siebie i całuje w usta.

- Hola, hola - śmieję się - popękają nam usta.

- To nic przy moim popękanym sercu - śmieje się, ale po chwili zamiera.

    On mówi poważnie. Kładę dłoń na jego sercu i całuję go w policzek. Splatam z nim swoje palce, na szczęście oboje mamy rękawiczki i ruszamy przed siebie.

- Trochę świeżego powietrza dobrze nam zrobi - mówię - patrz, tutaj mamy hotelową drewutnię. Tą drogą można dojechać na stok. Tam, za tymi drzewami jest mała karczma, następnym razem możemy się do niej wybrać, jak będziesz miał grubszą kurtkę.

    Oprowadzam go po okolicy opowiadając o tym miejscu.

- Niesamowite, że to wszystko jest Twoje - rozgląda się z uznaniem.

    Uśmiecham się łagodnie.

- Wiele się zmieniło - przyznaję - choć dalej mam wyrzuty sumienia, że biznes Petry przeze mnie ucierpiał...

- Emmo - Erick łapie mnie za ręce - to nie była Twoja wina. Tak czasami działa małomiasteczkowość. Zresztą, Petra bardzo dobrze sobie teraz radzi.

- Muszę ją odwiedzić.

- Zrobiła remont kawiarnii, powiększyła ją, musi na prawdę dobrze jej się powodzić.

    Uśmiecham się sama do siebie. Nikt nie musi wiedzieć, że jakiś czas temu przelałam anonimowo na konto Petry okrągłe dziesięć tysięcy dolarów. Chciałam jej jakoś zadośćuczynić to, że prawie wszystko przeze mnie runęło.

    Erick spędza ze mną czas do samego końca roku. Mam sporo pracy, bo wielu ludzi melduje się w pensjonacie, żeby spędzić w nim Sylwestra. Organizujemy też niewielki bankiet dla gości hotelowych, w tym roku Erick ma mi towarzyszyć.

    Erick wraca do siebie tylko na jedną noc, żeby pozamykać sprawy związane z księgowością firmy. Zresztą u mnie koniec roku wygląda podobnie. Dzwonię do mojego księgowego, żeby uporządkować wszystkie sprawy i odesłać ostatnie faktury przez końcem roku.

- Dzień dobry, Emma Anderson - dzwonię do firmy, która prowadzi moją księgowość - czy mogę prosić o połączenie z moim księgowym, Samem Greenland?

- Dzień dobry Pani Emmo, Pan Sam prosił, żeby przekazać Pani, że prowadzenie Pani pensjonatu zostało przekazane w ręce innego księgowego, Pana Josefa Marksa, za chwilę prześlę Pani w smsie numer telefonu.

    Marszczę brwi.

- Jest Pani pewna? Pan Sam nic nie mówił, że ktoś inny będzie się teraz nami opiekować.

- Czy to jakiś problem? - kobieta po drugiej stronie słuchawki zdaje się być zniecierpliwiona.

- Nie, absolutnie, ale nie wiem, czy nowy księgowy jest zaznajomiony ze wszystkim...

- O to proszę się nie martwić, ale najlepiej będzie jak sama go Pani zapyta. Czy mogę w czymś jeszcze pomóc?

    Zaprzeczam, żegnam się i rozłączam. Dziwne. Sam Greenland nie wspominał o tym przy ostatniej rozmowie, a rozmawiałam z nim niespełna miesiąc wcześniej. Nie zamierzam jednak tego analizować, może zrobił sobie dłuższy urlop, lub po prostu miał za dużo innych obowiązków. Niemniej jednak wydawało mi się, że o takich rzeczach powinnam dowiedzieć się bezpośrednio od niego.

My friend's dad (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz