Rozdział 36 + EPILOG

5.6K 110 35
                                    



36. Emma

Jasnofioletowa sukienka układa się świetnie na mojej figurze. Dziś ślub Lily. Przyjaciółka wynajęła niewielki hotel pod miastem, cała ceremonia ma odbyć się najpierw w małym kościele naprzeciwko. Zerkam ostatni raz na swoje odbicie w lustrze. Dawno nie widziałam się w takim wydaniu. Mam kręcone włosy, subtelny, elegancki makijaż, na nogach mam czarne szpilki.

- Wyglądasz olśniewająco - Erick podchodzi do mnie od tyłu i przytula mnie.

Na moim palcu lśni zaręczynowy pierścionek, który przypomina mi każdego dnia o naszych planach na przyszłość. Erick ma na sobie trzyczęściowy garnitur, który leży na nim jak druga skóra. Jest ciemnoszary, idealnie podkreśla kolor jego tęczówki.

- Ty też - wtulam się w niego i wdycham jego cudowny zapach.

- Następny będzie nasz - szepcze mi do ucha i całuje w policzek.

Oblewam się lekkim rumieńcem. Ostatnie cztery miesiące u jego boku były jak piękny sen. Zaczęliśmy rozglądać się za nowym domem, bliżej mojego hotelu, tak, bym nie musiała rezygnować z pracy. Kocham to co robię, kocham mój hotel, ale zdecydowanie bardziej kocham Ericka, u boku którego chcę spędzić resztę życia.

Po godzinie podjeżdżamy pod niewielki kościółek. Część gości czeka na zewnątrz, pary młodej jeszcze nie ma. Widzę kilka osób z byłej klasy, kilka osób z miasteczka, ale na szczęście większość, to nieznajomi. Jak dowiedziałam się od Ericka to w większości ludzie z pracy Nicolasa i Lily. Śmieję się w duchu kiedy widzę, jak Sarah zamiera na mój widok. Ona jedna była w miarę w porządku z całego towarzystwa i naszej klasy. Pewnie dotarło do niej właśnie, że plotki nie były tylko plotkami, a ja faktycznie jestem z Erickiem.

Wymieniamy kilka zdań z jakąś daleką rodziną Ericka, jego kuzynami, którzy przyjechali tu dziś z żonami i dziećmi. Spodziewałam się mniejszej ilości ludzi, tymczasem okazuje się, że to będzie wesele na jakieś sto osób. Jestem zaskoczona.

Nagle w oddali widzę osoby, których nie spodziewałam się tu dziś ujrzeć. Serce zaczyna mi mocno uderzać o żebra. Boję się, że zepsują cały wieczór. Violet i Sam.

Kiedy Erick ich dostrzega tężeje. Od razu kieruje kroki w ich stronę, staram się dotrzymać mu tempa w moich wysokich szpilkach, jednak już po chwili jest dwa kroki przede mną.

- Kurwa, co tu robicie? - warczy.

Violet spuszcza wzrok. Sam odchrząkuje, kiedy mnie widzi. Staję u boku Ericka i łapię go pod ramię.

- Nie mogłabym opuścić ślubu własnej córki.

- Violet, zepsujesz jej dzień - burczy Erick - przez swój egoizm.

- To moja córka... Tak mi przykro - kobieta zerka na mnie przelotnie.

Przełykam ślinę. W tym samym czasie pod kościół podjeżdża limuzyna, z której wysiada młoda para. Goście zaczynają wiwatować. Moja przyjaciółka ma na sobie piękną, biało-srebrną suknię do ziemi, prostą, ale wytworną i szykowną. Na dekolcie błyszczą koronki i diamenciki. Lily zerknęła przelotnie w naszą stronę, jednak uśmiech schodzi jej z twarzy, gdy tylko widzi matkę i jej męża. Zamiast się jednak złościć, kiwa głową w naszą stronę i niewzruszona wchodzi do kościoła. Przy jej boku kroczy dumny Nick. Wchodzimy wszyscy do środka i razem z Erickiem zajmujemy miejsce w pierwszej ławce.

Ceremonia jest piękna, uroniłam w jej trakcie kilka łez wzruszenia. Po złożonych młodej parze życzeniach, przechodzimy do sali bankietowej naprzeciwko. Siadamy z Erickiem na przeciwko Lily i Nicolasa. W oddali widzę rozmawiających Violet i Sama z młodą parą. Na twarzy Lily maluje się lekki uśmiech, wzdycha i zaprasza ich gestem na salę. Matka Lily jest rozpromieniona. Cały wieczór unika jednak mojego wzroku, tak jak i Sam.

My friend's dad (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz