3. ✧⁠◝⁠(⁠⁰⁠▿⁠⁰⁠)⁠◜⁠✧

157 10 52
                                    

Pov Voxa:

Wróciłem... na szczęście.
Otworzyłem drzwi. Jako pierwszego ujrzałem Valentino.

- Gdzie byłeś? - usłyszałem od niego - Martwiłem się...

Poczułem jak ten motyl łapie mnie w biodrach.

- Zostaw mnie - burknąłem

- Jak mam cię zostawić? - zapytał Val - Nie było ciebie całą noc...

Nie odpowiadałem na jego pytanie, tylko poszedłem do mojej sypialni. Tamten oczywiście poszedł za mną. Na swojej drodze spotkałem Velvette.

- A jednak zjawiłeś się - mruknęła - Już Val po ścianach chodził

Nie chciało mi się nic mówić, ale jedno było pewne. Czułem wstyd... Kiedy wreszcie doszedłem do swojego pokoju, usiadłem na łóżku. Valentino usiadł mi na kolanach.

- Czemu nie chcesz rozmawiać? - zapytał - Coś ci się stało, albo co gorsza próbujesz coś przede mną ukryć?

- Nie - odparłem - Po prostu jestem bardzo zmęczony i wszystko mnie boli.

- To porozmawiamy inaczej - Val zaczął brzmieć groźnie - Może wytłumaczysz się z tego?!

Pokazał mi zdjęcie, gdzie na tym głupim łóżku leżałem ja. Jednak nie można było stwierdzić kto jest drugą osobą...

- S-skąd to masz? - zapytałem

- Ja jestem właścicielem tego baru, tam są kamery, które zamieściłem - odwarknął

- Ja to wszystko wyjaśnię! - jęknąłem żałośnie, gdy Valentino wstawał - Tylko daj mi chwilę!

Valentino złapał mnie za koszulę.

- Nie... mogłeś powiedzieć od razu - mówił wściekle i odrzucił mnie na drugi koniec pokoju, jednocześnie odrywając dosyć spory kawałek mojej koszuli.

- Ty też miałeś kogoś przede mną i nawet nie wiem czy ty dalej uważasz mnie jako " plan B" - powiedziałem przestraszony

Valentino pokręcił głową.

- Wynoś się stąd - powiedział krótko - Nie na zawsze, ale na jakiś czas, byś przemyślał swoje zachowanie

- Mogę zabrać rzeczy? - zapytałem

- Tylko jedną - zgodził się Val - nie odchodzisz przecież na zawsze, prawda? Napiszę do ciebie, kiedy uznam, że dostałeś wystarczającą karę.

- Ale gdzie się podzieję? - powiedziałem

- Nie wiem. Ty myśl - odparł Valentino

Przeklnąłem w myślach tego motyla. Sięgnąłem jednak do szuflady by wyciągnąć jakąś długą szmatę, przecież nie mogą mnie rozpoznać!
Zarzuciłem to coś na głowę i wyszedłem, nie mówiąc ani jednego słowa.

- Gdzie mogę pójść? - zastanawiałem się - Na pewno gdzieś, gdzie mnie dobrze przyjmą.

Wtedy przypomniałem sobie o takim jednym miejscu

- Pójdę do tego całego " Hazbin Hotelu" - pomyślałem - słyszałem, że ta cała Charlie jest bardzo gościnna, a i jeszcze Alastor tam jest...
Nie ja idę tam tylko z powodu dobrego przyjęcia córki piekła...

Kroczyłem przez piekło, zasłaniając twarz, zastanawiając się, czy przychodząc do Hazbin Hotel, podejmę w miarę dobrą decyzję, która mnie nie dobije...



 (⁠☞⁠ ͡⁠°⁠ ͜⁠ʖ⁠ ͡⁠°⁠)⁠☞Radiostatic(⁠☞⁠ ͡⁠°⁠ ͜⁠ʖ⁠ ͡⁠°⁠)⁠☞Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin