21. (⁠。⁠•̀⁠ᴗ⁠-⁠)⁠✧

103 7 37
                                    

Pov Alastora:

Chciałem otworzyć szufladę. Echh, zacięło się. Szarpnąłem mocniej za uchwyt. Szuflada wypadła z zawiasów czy czegoś tam i spadła na moją nogę. Zabolało. Przez to, że szarpnąłem za uchwyt szufladę, szafka lekko się poruszyła, a z jej szczytu spadł nóż i wbił się we mnie. Kto normalny kładzie nóż na szafce?!

Chciałem wstać, ale noga mnie bardzo bolała, w dodatku była przyciśnięta przez szufladę. Tym razem chyba zginę, ale z dosyć dziwnym powodem śmierci.

Nagle do pokoju wparował Vox. Wyglądał na przerażonego.

- Co jest... znaczy... nic ci się nie stało?! - spytal

- A wyglądam, jakby nic mi się nie stało? - odparłem, zaciskając zęby z bólu

- Pomóc ci? - zapytał Vox

- Jak chcesz mi pomóc to idź stąd - powiedziałem ponuro

- A nie wiem... chcesz się czegoś napić? - dopytał telewizor po krótkim zastanowieniu

- Ummm.. jak chce ci się łazić, to przynieś - rzekłem

Vox szybko odszedł. Po chwili wrócił z szklanką. Wziąłem szklankę i napiłem się z niej. Zwykła woda...

- Smakowało? - usłyszałem

- A dlaczego pytasz, skoro przecież znasz smak wody... znaczy tak myślę

- Znam smak wody - odpowiedział Vox - Ale nie znam smaku wody z środkiem nasennym

Zdziwiony spojrzałem na niego. Tamten nawet nie zerknął na mnie, tylko patrzył na podłogę.
Po jakimś czasie poczułem się senny. Bardzo. Ale nie zamierzałem spać. Nie, gdy ten tu jest.
W końcu jednak nie wytrzymałem i zasnąłem.

Pov Voxa:

Alastor zasnął. Teraz mogę mu w spokoju pomóc, nie bojąc się, że zostanę ugryziony lub zabity. Może kiedyś się odwdzięczy?
Uniosłem szufladę i przeniosłem ją gdzieś.
Podwninąłem nogawkę Alastora, wziąłem jakiś bandaż i zawiązałem go na jego nodze. Następnie rozpiąłem jego marynarkę i zdjąłem jego koszulę. Wyjąłem nóż... mój nóż, którym wcześniej smarowałem kromkę. Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Opatrzyłem ranę i nakleiłem jakiś losowy plaster.

- Po prostu miałeś pecha - wyszeptałem i wziąłem go na ręce. Zaniosłem go do swojego pokoju, by łatwiej mi było go pilnować i położyłem go delikatnie na łóżku. Usiadłem obok niego i pogłaskałem go lekko po głowie. Potem wstałem i po prostu wyszedłem.

Pov Alastora:

Chyba wszystko to był tylko zły sen...
Otworzyłem oczy. Leżałem na jakimś łóżku... w pokoju Voxa...
Nie wiem jak się tam znalazłem, ale gdy chciałem wstać poczułem ból w nodze i przypomniałem sobie wszystko.

Z dołu słychać było rozmowy. Najbardziej wyraźnie słychać było głosy: Charlie i Voxa.

- Nic mu nie jest? - usłyszałem

- Nie. Ale jeszcze do niego zajrzę...

Wtedy usłyszałem kroki do pokoju. Usiadłem. W drzwiach stanął Vox.

- Alastor - zawołał - Fajnie się spało?

Podszedł do mnie powolnym krokiem.

- Każdy martwił się o ciebie - wyszeptał. Nie brzmiało to jakoś sarkastycznie, ale nawet pomimo tego to wnerwiło mnie lekko. Ale postanowiłem tego nie okazywać.

- Ta... - mruknąłem ponuro - Bardzo ciekawe...

- Nie wstawaj - powiedział spokojnie Vox - Bo jeszcze pogorszysz swój stan. A jeśli chcesz mnie spytać, gdzie ja będę spał, to jakoś sobie poradzę - uśmiechnął się

- Obyś sobie nie poradził - burknąłem

- Ooo, Alastor rzygnął dobrocią - powiedzial Vox, złośliwie - Do widzenia, jeśli będziesz czegoś potrzebował to drzyj ryja, wierzę, że to akurat potrafisz

Telewizorowy ludź odszedł wyprostowany. Na pewno się cieszy, że mi się coś stało. To akurat widać. Westchnął cicho i wtuliłem głowę w poduszkę.

 (⁠☞⁠ ͡⁠°⁠ ͜⁠ʖ⁠ ͡⁠°⁠)⁠☞Radiostatic(⁠☞⁠ ͡⁠°⁠ ͜⁠ʖ⁠ ͡⁠°⁠)⁠☞Where stories live. Discover now