9. (⁠◔⁠‿⁠◔⁠)

106 8 36
                                    

Pov Voxa:

Na pewno teraz żałują, że pozwolili mi zostać... ech...
Już nie potrafię panować nad sobą...
Może lepiej by było, gdybym tam w ogóle nie zawitał? Na pewno...

Wyciągnąłem z szafki zasłonę i schowałem w kieszeni telefon.
Chciałem stąd uciec. Jak najprędzej... na pewno nie zauważą...

Otworzyłem drzwi i szybko wyszedłem. Miałem nadzieję, że nie spotkam nikogo na swojej drodze.
Niestety, słychać było głosy, co sygnalizowało, że dalej tam byli.

Niewiele myśląc podbiegłem do jakiegoś okna. Wybiłem szybę z buta i wyskoczyłem.
Zarzuciłem na siebie zasłonę, by nikt mnie nie poznał i uciekłem.

Pov Alastora:

Ten dzień do najlepszych nie należał, przyznaję.
Już później panował w hotelu harmider, a Vox poszedł do siebie...
Nie wiedziałem co robić, wszyscy patrzyli się na mnie jakoś dziwnie.

- Do niczego nie doszło... - powiedziałem powoli

Charlie nie wiedziała co powiedzieć.

- Nie wiem, komu wierzyć - w końcu wydusiła

Nagle rozległ się jakiś trzask, rozwalanego szkła.

- Co to było?! - zapytała Vaggie

Powoli ruszyłem w kierunku, skąd był dźwięk. Szyba była stłuczona.

- Ach nic - odparłem, wracając - Ktoś tylko szybę rozwalił

Nie wiem kto mógłby to zrobić, po prostu nie mam pomysłu.

- Idę zjeść Jambalayę - oznajmiłem i poszedłem do kuchni

W kuchni zacząłem szukać tego dania. Zgłodniałem przez tą kłótnię...
Nagle do kuchni weszła Charlie.

- Wiesz, może gdzie jest Jambalaya? - spytałem

- Vox zniknął! - zawołała Charlie

No pięknie... ja tu po hotelu głodny chodzę, a ona myśli tylko o jakimś telewizorze. Chciał, to sobie uciekł, ot co.
Chwila, co?!

Spojrzałem na Charlie zdziwiony.

- A skąd ta pewność, że na przykład nie schował się gdzieś? - spytałem

- Szyba jest rozwalona - odparła Charlie

- Może to jakieś demoniki kamieniami rzucały? - powiedziałem spokojnie

- Ale weszliśmy do jego pokoju, nie było kilka rzeczy - mruknęła Charlie

W końcu znalazłem Jambalayę, cud! Zacząłem jeść... Ach, tego mi brakowało. Z drugiej strony zastanawiałem się, gdzie polazł Vox, może wrócił do Vee's?

Pov Voxa:

Sprawdziłem wszystkie powiadomienia, nic!
Nikt się o mnie nie martwi... nie chciałem też się dopytywać o powrót, bo przecież Valentino nie lubi nachalności... znaczy lubi tylko w innych sytuacjach...

Gdzie miałem się podziać?
Zapewne w Vee's mnie nie chcą, w hotelu zrobiłem zbyt duże zamieszanie...

Może jednak gdybym przekonał tych z hotelu, że jednak nie jestem takim ciężarem, za jaki mnie uważają... tylko jak?

Chyba mam pomysł...

Pov Alastora:

Nieźle musieli się do niego przyzwyczaić, nie ma co, skoro tak się o niego martwią...
Ale on pewnie sobie jest szczęśliwy, dużo bardziej niż tutaj.

- Chciałam, by w tym hotelu wszyscy byli w zgodzie - mówiła Charlie - Czy zawiodłam, bo ktoś nie czuł się tu dobrze

Ona zawsze chciała by ten hotel był dla wszystkich...
No cóż, tak bywa.

Może jednak ten dziwny, patusowy telewizor wróci?

 (⁠☞⁠ ͡⁠°⁠ ͜⁠ʖ⁠ ͡⁠°⁠)⁠☞Radiostatic(⁠☞⁠ ͡⁠°⁠ ͜⁠ʖ⁠ ͡⁠°⁠)⁠☞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz