19

709 35 92
                                    

A/N: Przepraszam za chwilową przerwę, ale miałam znaczy spadek weny. Miłego czytania!<3

POV MARCELINA

   Dziś był wielki dzień u mnie w domu, ponieważ tego dnia na obiad przychodził Pablo. Mama wczoraj nakazała generalne sprzątanie, co moim zdaniem było trochę bez sensu, bo już tu był dwa razy i widział już ten dom.

Nie przyjdzie chyba z białą rękawiczką, aby zrobić test, prawda?

   Wczoraj spotkałam się z nim wieczorem, bo pojechaliśmy na bąbelkowe gofry i przeżywał mi, że bardzo się stresuje dzisiejszym dniem. Mimo, że już poznał ich wszystkich, to jednak ma poznać ich w kompletnie innych okolicznościach, więc totalnie rozumiem jego stres.

   Dziś drużyna miała dzień wolny, dlatego Pablo informując mnie o tym, kazał przekazać mojej mamie, że wpadnie w ten czwartek, czyli dziś.

   Aktualnie leżałam w łóżku, ponieważ jeszcze miałam trochę czasu na ogarnięcie się, ale Pablo był bardzo niecierpliwy, dlatego teraz rozmawiałam z nim przez kamerkę, gdzie on stał przed swoją szafą.

  — Marcela, ja nie mam ubrań — usłyszałam jego zrezygnowany głos w słuchawkach.

  — Chłopie, Tobie szafa w szwach pęka, a ty mówisz, że nie masz ubrań? — oburzyłam się, a ten zmarszczył nos w aparacie, co było najsłodszą rzeczą na świecie.

  — Dobra, dobra — powiedział. — A co powiesz na to i na to? — wyjął kremowe, dżinsowe spodnie cargo z dużą ilością kieszeni oraz zwykły biały t-shirt.

  — Myślę, że idealnie, cariño — powiedziałam, uśmiechając się do niego, a ten posłał mi uroczy uśmiech.

  — To widzimy się niedługo? — zapytał, a ja pokiwałam głową i wysyłając sobie całusy przez telefon, zakończyliśmy rozmowę.

   Chwilę po zakończeniu jej, sama postanowiłam zacząć się szykować do tego wielkiego wydarzenia. Chłopcy nawet przyjechali wczoraj z La Masii, co jest dla mnie po prostu absurdalne, że moja rodzina robi z tego nie wiadomo jakie wydarzenie, że brakowało by tu jeszcze ściągnięcie rodziny z południa Hiszpanii, jak i z południa Polski.

   Na dworze było bardzo gorąco, więc dziękowałam niebiosom za klimatyzację w pokoju, jak i w całym domu.

   Wzięłam prysznic i owinięta w ręcznik wyszłam z pokoju, aby stanąć w garderobie, by po raz kolejny mieć problem z ubraniem się. Pierwsze co zrobiłam, to wzięłam do rąk czystą bieliznę oraz skarpetki i po dłuższym zastanowieniu wzięłam zwykłe, niebieskie dżinsy, oraz biały top na cienkie ramiączka, a na to rozpinany, zielony sweterek na krótki rękaw, aby dopełnił stylizację.

   Wróciłam do łazienki, gdzie się ubrałam i spojrzałam w lustro, a konkretnie na moje włosy. Myłam je wczoraj, więc były świeże i zdatne do wyjścia do ludzi. Jednak było zbyt nudno, dlatego otworzyłam szafkę pod zlewem i z dolnej półki wyjęłam małe pudełeczko z małymi gumkami silikonowymi.

   Rozczesałam włosy i oddzieliłam grzebieniem przednie pasma włosów, by po obu stronach zrobić małe, lecz długie warkoczyki, które potem razem spięłam z tyłu głowy pod włosami, aby wystawały tylko po bokach.

   Gdy wyszłam z łazienki od razu usiadłam przy parapecie i zaczęłam się malować, dodając małe akcenty, jak białą kredkę w kąciku oka oraz jasnozielony, brokatowy cień na powiekach, w pobliżu kreski. Całość dopełniłam arbuzową, koloryzującą pomadką nawilżającą, po czym wstałam i użyłam swoich ulubionych perfum.

zing | pablo gaviWhere stories live. Discover now