Rozdział 40

627 55 2
                                    

Trzy miesiące później

Wyciągnęłam Lilian z fotelika samochodowego, biorąc ją na ręce

-Tak, idziemy zobaczyć się z tatą-posłałam dziewczynce uśmiech, gdy ta zaczęła wesoło gaworzyć

Początkowo dość niechętnie zabierałam dziewczynkę do szpitala, ale z czasem zauważyłam, że bardzo lubiła widywać swojego ojca. W ciągu ostatnich trzech miesięcy trochę się zmieniło. Jeszcze nigdy wcześniej nie wylałam tylu łez, co w tym czasie.

Każdy mój dzień wyglądał bardzo podobnie. Opierał się na opiece nad Lilian i odwiedzaniu jej ojca. Czasami sama do niego jechałam, czasami z Lili. Ten dzień jednak zaczął się całkowicie inaczej niż pozostałe. Dzisiaj mieli spróbować wybudzić Domenico ze śpiączki.

Z jednej strony chodziłam z ogromnym uśmiechem od rana, a z drugiej cholernie się martwiłam. Ta śpiączka miała być chwilowa, a Dom spędził w niej już trzy miesiące.

Z lekkim uśmiechem na twarzy ruszyłam dobrze znaną mi drogą. Gdy znalazłam się na odpowiednim korytarzu dostrzegłam lekarza wychodzącego z sali mojego mężczyzny

-Dzień dobry doktorze-spojrzałam nieco nerwowo na czterdziestokilkulatka

-Dzień dobry, dobrze was widzieć-puścił oczko w kierunku dziewczynki, która bawiąc się sznurkiem mojej bluzy uważnie mu się przyglądała

-Coś nowego?-zapytałam cicho

-Prosiłem panią o spokój-spojrzał na mnie nieco pobłażliwie

-Dobrze pan wie, że okropnie się martwię, chcę żeby wszystko się udało i żeby w końcu do nas wrócił-przypomniałam nieprzekonująco na niego patrząc

-A ja tłumaczyłem już, że organizm pacjenta z dnia na dzień jest silniejszy-nie poddawał się-Nie będę was dłużej trzymał w napięciu, dawka leków została zmniejszona, więc koło 12 przy bardzo dobrych wiatrach odłączymy go od respiratora-na te słowa spojrzałam na niego zszokowana

-Ale jak to? Mieliście dopiero koło południa wszystko zacząć-oznajmiłam gdy znaczenie jego słów do mnie nie dotarło, a przynajmniej nie do końca

-Miałem nocną zmianę, więc mogłem go przypilnować, możecie iść przy nim posiedzieć, gdy się obudzi może być nieco skołowany i osłabiony, ale pewnie się ucieszy-posłał nam uśmiech wskazując na drzwi

-Dziękuje-rzuciłam kierując się do środka

Podeszłam do łóżka, na którym dostrzegłam bruneta. Znacznie lepiej wyglądał bez tej całej aparatury

-Dzień dobry Dom-mruknęłam pochylając się i zostawiając na jego policzku lekkiego całusa-Mam dzisiaj ze sobą Lilian-oznajmiłam przysiadając na krawędzi materaca

Posadziłam dziewczynkę jak zwykle opartą o jego silne ramię, tak by ta mogła się wtulić w jego tors. Sama chwyciłam go za dłoń, splatając nasze palce ze sobą

Nie minęła chwila, a poczułam jak ten lekko je ściska. Zerknęłam na jego twarz, chciałam żeby w końcu spojrzał na mnie. Cholernie tęskniłam za nim, za jego dotykiem, głosem, spojrzeniami 

-Chciałabym, żebyś już do nas wrócił, inaczej przegapisz jak nasze małe słoneczko rośnie-odgarnęłam z jego czoła niesforny kosmyk włosów-Ty też chciałabyś kochanie, żeby tata już wrócił?-czule zwróciłam się do dziewczynki 

Ta w odpowiedzi zaczęła wesoło gaworzyć 

-A kto by nie chciał?-dotarł do mnie damski głos, który nie należał od nikogo z rodziny De Luca 

De LucaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora