Rozdział 19

41 2 2
                                    

Vixen

Tego dnia czułam się dziwnie. Ani dobrze, ani jakoś bardzo źle. Siedziałam teraz w salonie, obok Rihan'a. Oglądaliśmy jakiś film, bo chłopak się uparł, że jest to świetny pomysł.

Spojler. Nie był.

Rihan zasnął po kilku minut filmu, z miską popcornu na kolanach, a ja wróciłam do pokoju.

Gdy weszłam do pomieszczenia zobaczyłam, że mój komputer się włączył, więc do niego podeszłam. Na ekranie zobaczyłam wiadomość.

Witaj Vixen

Przychodzę powiedzieć, że mam dla ciebie sprawę, a dokładniej mówiąc zlecenie. Grubą misję. Zalazła mi pod skórę pewna rodzina. Polecisz do Nowego Jorki, za tydzień więc masz czas na przygotowanie się. Adres przyłącze poniżej. Będziesz miał pomocnika. Powodzenia.

Elijah

Super. Zajebiście wręcz.

Czekaj, ale Nowy Jork?

Nie. Nie. Nie moge sie z nimi spotkać...

Ale... nie mam wyjścia

Napisałam, że się zjawie.

***

- Vixen! - krzyknął Rihan - Ileż można na ciebie czekać?

- Idę - odkrzyknęłam. Chwyciłam szybko za torbe, i katane w pokrowcu, po czym zbiegłam na doł, zeskakując po dwa schodki.

Otworzyłam drzwi wyściowe, a chłodny powiew powietrza musną moją twarz. Gdy bardziej się rozejrzałam, w szoku zauwarzyłam bladego Rihan'a, obok którego stało dłóch męźczyzn. Odruchowo sięgnęłam do kieszeni po nóż, który wysunęłam. Powoli zbliżyłam sie do nich, po czym szybki ruchem przyłożyłam nóż do szyi jednego z nieznajomych.

- Kim jesteście i co chcecie - syknęłam. Jeden z nich - ten, którego nie trzymałam obejrzał mnie od góry do dołu, po czym się uśmiechnął.

- No, no Clair, zmieniłaś się - powiedział

- Kurwa weź tą psychopatkę ode mnie! - krzyknął ten, którego trzymałam.

- Kochana, zostaw swojego brata - powiedział ten, który pierwszy się wcześniej odezwał.

Rozszerzyłam oczy w szoku i zabrałam nóż z szyi chłopaka, który odskoczył ode mnie jak poparzony i schował sie za braetem, który przewrócił oczami.

- Czekaj - pokręciłam głową - Noah i Oliver?

- W rzeczy samej - uśmiechnął sie ten bardziej stanowczy. - Ja jestem Oliver, a ten którego chciałaś zabić to Noah

- Ja pierdole - mruknęłam, zakrywając twarz dłońmi - To wy będziecie moimi partnerami na to zabójstwo tej rodziny?

- No tak - powiedział Noah, wychodząc zza pleców Olivera - Jeszcze przyjdzie taki jeden. Totalny debil więc się nie martw. Znaczy no debilem jest, ale zabijać jako tako chyba potrafi.

- Dobra kurwa, jedźmy - mruknęłam, zrezygnowana

Świetny wyjazd z braćmi i jakimś ,,debilem". Super.

***

- Mhm, prywatny samolot, kto by sie tego spodziewał - prychnęłam, patrząc na duży samolot moich braci.

Moich braci, kurwa jak to dziwnie brzmiało.

- No jesteśmy Mantoveni - powiedział Noah, dumnie wypinając pierś.

- Ja nie - mruknęłam - I wcale nie żałuje

- Ah tak, jako Clair miałaś na nazwisko ,,Milles", teraz ,,Heyes", ale nikogo nie oszukasz, bo w twoich żyłach płynie krew Mantovenich

Ponownie prychnęłam i przewróciłam oczami.

- Wchodzcie! Ileż można czekać - usłyszeliśmy krzyk starszego brata.

Z tego co wywnioskowałam to właśnie Oliver był starszy.

Po chwili siedzieliśmy juz na pokładzie, aż w końcu Noah zapytał:

- A gdzie ten zasraniec?

- Ma dojechać sam

- No i zajebiście, jeszcze nas by tu wszystkich pozabijał

Całe 8 godzin lotu, w ogóle się nie odzywałam, siedziałam z wzrokiem utkwionym w okno.

Gdy poczułam, że samolot dotyka ziemi, odetchnęłam. spojrzałam przez okno i zobaczyłam kilka czarnych vanów.

- No wysiadamy kochani - powiedział Noah rozciągając się na fotelu - Nowy jork wzywa!

Na samo przypomnienie gdzie jesteśmy, mój żałądek zacisnął sie boleśnie. Wstałam powoli, odpinając pasy, zgarnęłam swoje rzeczy i wyszłam z samolotu tuż za Oliverem i Noah'em.

Po chwili wsiedliśmy do jednego z czarnych aut i wyjechaliśmy z płyty lotniska. Za nami, tak samo jak przed nami jechało pare aut, a w nich zapewne ochroniarze.

Jechaliśmy w ciszy, jakieś dwie godziny, gdy w końcu przed nami ukazała sie ogromna rezydencja. Kurwa byłą ogromna. CZarne mury otaczały, tego samego koloru budynek. Na małych wierzyczkach stały duże smoki, zrobione zapewne z marmuru.

Wyglądało to jak jakaś mroczna akademia, a nie... własciwie nie wiem co to jest.

- Witaj kochana, ym... Vixen - zaśmiał się - Od razu mówie jest to jeden z tysięcy naszych domów. Ładny co nie?

Spojrzałam na Noah'a ze zmarszczonymi brwiami, po czym przewróciłam oczami.

- Kurwa jesteśmy twoimi braćmi, możesz nam zaufać - dopowiedział chwile później, patrząc na moją nie pewną mine.

- Mhm... problem w tym, że ja już nikomu nie ufam - powiedziałam, ze sztucznym uśmiechem, po czym wysiadłam z auta. Juz miałam iść po moją walizke, lecz zauważyłąm, że jeden z ochroniarzy już ją wziął i niósł i jakimis innymi w strone budynku.

Zerknęłam jeszcze raz na rezydencje, uśmiechając sie w duchu, bo co może pójść nie tak?

Dużo...

- Chodź, zaprowadze cię do twojego pokoju - do moich uszu dotarł głos Olivera. Spojrzałam na niego, po czym wzruszyłam ramionami i poszłam na nim.

Weszliśmy do środka a moim oczom ukazało się piękne, ciemne wnętrze. Wszystko pokrywała czaerń i małę ciemno czerwone detale.

Oliver skierował się na schody, więc poszłam za nim, doszedł do końca korytarza, po czym odwrócił się w moją strone.

- Tutaj jest twój pokój - wskazał na drzwi - Ogarnij sie troche i zejdz na kolacje

Odszedł, lecz po chwili sie odwrócił.

- A jeszcze zapomniałem dodać, że masz współlokatora - mrugnął do mnie i zniknął za ścianą.

Japierdole, super.

Dotknęłam bordowej klamki, po czym ją nacisnęłam, a drzwi się otworzyły, ukazując bardzo klimatyczny pokój, który zawierał jedno ogromne łóżko, kanape w rogu pokoju, drzwi - zapewne do toalety, a na przeciwko mnie duże drzwi, które wychodziły na balkon. Po chwili zdałam sobie sprawę, że na balkonie, tyłem do mnie ktoś stał. Miał na sobie czarną bluze, a obok niego powoli dymił się papieros.

Weszłam w głąb mieszkania, zamykając cicho za sobą drzwi. Rzuciłam swoje rzeczy na łóżko i udałam się w strone balkonu, wyjmując papierosa z kieszeni. Stanęłam obok nieznajomego, patrząc w widok ciągnący sie przed nami, czyli na ciemny las, który otaczał całą rezydencje. Włożyłam peta, między wargi i go zapaliłam, wtedy przekręciłam głowę w strone chłopaka, a gdy zobaczyłam kto to, zamarłam.

Broken insideWhere stories live. Discover now