Rozdział 20

35 1 4
                                    

Trevor. Jebany kurwa Trevor Evans, stał obok mnie na balkonie, w moim pokoju i palił papierosa!

- Kurwa! - wydarłam się i odskoczyłam od niego jak oparzona, a on tylko sie zaśmiał.

- Nie bój się - zgasił kiepa i wszedł w głąb mieszkania.

Musiałam to sobie kurwa poukładać. Ja i Trevor. Ja i jebany Trevor! Mamy. Razem. Pokój. Kurwa, no chyba żarty!

I jeszcze nie dość, że mam iść z moimi ,,braćmi" - jakkolwiek to kurwa brzmi. To jeszcze z nim. Powtórze: Jebanym Trevorem!

- Już sobie to ułożyłaś? - zapytał Trevor. Spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem. Chłopak rozłożył sie na łóżku. Leżał na plecach, z rękami za głową, jego czarne kosmyki były roztrzepane na wszystkie strony, a szare oczy, wwiercały się we mnie.

- Spierdalaj - mruknęłam

- Słuchaj - zaczął wstając i podchodząc do mnie - Szczerze, mam w dupie twoje zdanie. Nie wiem jak, ale musimy sobie razem poradzić. Gruba kasa z tego będzie - uśmiechnął sie cynicznie, a ja zmrużyłam oczy - więc nie zachowuj się jakbyś miała kurwa 15 lat i nie mogła pogodzić sie z czymś co nie poszło po twojej myśli - stał już niebezpiecznie blisko mnie, patrząc mi w oczy - i nie myśl sobie, że będziemy sobie pomagać, każdy polega sam na sobie, ja mam cie w dupie, ty mnie też i wszystko będzie dobrze, ty se wrócisz do swojej norki, i ja też - skończył wypowiedz, zmierzył mnie ostatni raz, po czym wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami, a ja stałam, wgapiając się w miejsce w którym przed chwilą stał, nie wiedząc co mam ze sobą zrobić.

Za cztery dni, mieliśmy wyruszyć w grubą akcje.

Cztery dni.

***

Szłam przez ulice Nowego Jorku, trzymajac mały sztylet w kieszeni, tak na wszelki wypadek.

Mijałam szczęśliwych nastolatków, którzy siedzieli w barach, zajebiście się bawiąc. Ja nie miałam takiego dziecińśtwa jak oni...

W końcu po kilku minutach chodzenia, stwierdziłąm, że musze się napić. Weszłam do jakiegoś klubu, przeszłam przez tłum, dobrze bawiących się ludzi i usiadłam przy barze.

- Czystą - powiedziałam, machając na jakiegoś barmana. Ten pokiwał głową i zaczął nalewać mi wódki, która po chwili mi podał.

Wzięłam łyk alkoholu, czujac palenie w przełyku.

Spojrzałam na parkiet, a to co - a raczej kogo - zobaczyłam, sprawiło, że zakrztusiłam sie, próbując wziąc kolejny łyk.

Przy drzwiach stała Sindy, ubrana w krótką, przylegającą, różową sukienke. Rozmawiała ona żywo z Jaxon'em. Spuściłam wzrok, na swoje kolana i przeklełam w myślach.

Jaka ja byłam kurwa głupia, myśląc, że jak wyjde z rezydencji w Nowym kurwa jorku to nikogo nie spotkam.

Musiałam stąd szybko wyjść. wstałam, lecz zakręciło mi sie w głowie, od nagłego ruchu, wiec złapałam sie baru. zrobiłam kilka kroków w strone, tylniej cześci klubu. Szukałam wyjścia ewakuacyjnego.

Po kilku minutach bładzenia, go znalazłam, ale przy nim stało dwóch ochroniarzy. Kurwa.

Podeszłam do chłopaka, który stał kilka metrów od nich, wyjęłam z kieszeni sztylet i szybko przejechałam nim wzdłóż ścięgna archillesa. Chłopak wydarł się, a ja schowałam się szybko za ścianą, gdy ochroniarze, którzy pilnowali wejścia, podbiegli do niego, wykorzystałam to i wybiegłam z budynku. Słyszałam za sobą jakieś wrzaski, lecz nie zwracając na nie uwagi biegłam szybko przed siebie.

Nagle poczułam, czyjąś dłoń zaciskajacą się na moim nadgarstku, przez co sie zatrzymałam. Odwróciłam się do tej osoby i zamarłam.

Przede mną stał William. Kurwa, William!

- Co ty tu kurwa robisz, Clair? - wysyczał mi prosto w twarz - I gdzie jest Trevor?

- Kurwa puść mnie - syknęłam - Nie wiem kim do chuja jest jakaś Clair i jakis Trevor - zaczęłam się wyrywać.

- To, że zmieniłaś kolor włosów i zrobiłaś pare tatuaży to cie nie kamufluje - powiedział wkurwiony

- Spierdalaj

Z całej siły uniosłam noge, po czym kopnęłam go nią w krocze. Chłopak sie skulił, po czym przeklął, a ja odwróciłam sie i uciekłam.

Kolejny raz. Uciekłam.

***

Po chwili znalazłam sie w swoim pokoju, zdyszana.

- A ty co? - czyjś głos, doszedł do moich uszu. Rozejrzałam się i ujrzałam Trevor'a rozłożonego na łóżku, z telefonem w dłoni.

- Gówno - warknęłam - Wypierdalaj z tego łóżka

- Niby czemu?

- Bo nie ma kurwa dżemu! - krzyknęłam, tracąc równowagę.

- Psychiczna jesteś

- Nie bardziej niż ty

Zmierzył mnie oceniającym spojrzeniem i zamrugał pare razy.

- Nie wierze, kurwa. Za jakiego chuja? Ja z tobą? Ja. Z. Tobą. - zaczął, łapiąc się za klatkę piersiową, udając wzruszenie - Nie wytrzymam, chyba padne - mówił smutnym głosem, a ja przewróciłam oczami, podeszłam do niego i chwyciłam materac, który chwile później podniosłam, mocno do góry, przez co chłopak z hukiem spadł na podłogę.

- Ja pierdole! Ała - jęknął

- Upsik dupsik - udałam przejętą - Ojejku, nic ci się nie stało, kochanie?

Trevor próbował wstać, ale gdy usłyszał jak się do niego zwróciłam, popatrzył na mnie z obrzydzeniem.

- Jak ty mnie kurwa nazwałaś?

- Srak

- Ja pierdole, trauma na całe życie - wzdrygnął sie i wstał. Po czym w kilku krokach znalazł sie przede mną.

- Nigdy, ale to kurwa nigdy tak do mnie nie powiesz. Rozumiesz? - wyszeptał. Popatrzyłam na niego, po czym uniosłam ręke i wymierzyłam mu siarczystego policzka. Głowa chłopaka poleciała w bok a sam zaśmial sie, spoglądając na mnie.

- Czy. Ty. Mnie. Uderzyłaś?

- Nie, połaskotałam

- Pożałujesz - po tych słowach, złapał mnie za nogi i przerzucił przez ramie, od razu zaczęłam bić go po plecach i się drzeć. Chłopak nic sobie z tego nie zrobił tylko szedł w kierunku łazienki. Otworzył drzwi i wszedł do środka. Podszedł ze mną do wanny, poczekał chwile, po czym zchylił się i już miałam coś mówić, lecz zanużył moją głowę w wodze. Od razu zaczęłam nabierać łapczywie powietrza, lecz gdy poczułąm, że zamiast tlenu do moich nozdrzy wlatuje woda, zaczęłam panikować.

Machałam rękami, w każdą strone, rozchlapujac, wode. Chłopak nagle pociągnął mnie za włosy, przez co moja głowa znalazła się nad powierzchnią wody.

- Nie masz prawa mnie dotykać, zrozumiałaś? - zapytał mnie, tuż przy moim uchu. Zaśmiałam się na jego słowa, przez co od razu zanużył moją głowe. Na szczęście zdążyłam nabrać powietrza, lecz i tak po chwili zaczynało mi go braknąć. Znowu próbowałam podnieść głowę, ale Trevor zaciskał boleśnie palce na moich włosach.

- Prosze - wyszeptałam, lecz tylko do moich ust wleciało więcej wody. Zacisnęłam mocno powieki.

Po kilku dłuższych sekundach, chłopak szarpnął ponownie moje włosy.

- Już zrozumiałaś? - zapytał ponownie.

- T-tak - wyszeptałam, nabierając dużo powietrza.

Trevor puścił moje włosy, przez co opadłam na ściane za mną, po czym wyszedł.

Złapałam się za gardło, zaczynając znowu łapczywie nabierać powietrza.

O kurwa. Przesadził. Bardzo.

Broken insideWhere stories live. Discover now