Pov Michalina
- Brawo! - Cieszyła się Alycia kiedy uczyłam Zosię pływać. Siedziała z uśmiechem na twarzy, na brzegu dopingując naszej córeczce. Pilnowałam bardzo Zosi, aby uderzyła się czy wpadła za głęboko pod wodę. Dziewczynka z moją ręką podtrzymującą jej brzuch. Z uśmiechem na twarzy poznawała nowy świat, świat w którym ja spędzałam prawie całe dzieciństwo choć nie umiałam pływać.
- To co kochanie? Przerwa? Pójdziemy na plażę się trochę wysuszyć. - Zaproponowałam, Zosia opornie, ale wyszła razem ze mną z wody. Usiadłyśmy na kocu przy Alycii, która trochę wysuszyła nasze dziecko, a później nakarmiła
- Też chcesz? - Zapytała proponując mi jabłko
- Nie powinno się pływać po jedzeniu Alycia. - Uśmiechnęłam się w jej kierunku za co dostałam pstryczka w nos - Za co?
- Nie wymądrzaj się cwaniaczku. - Powiedziała z szyderczym uśmiechem i pogładziła mój policzek
- Mamo, mogę już iść z mamą Michaliną do wody? - Zapytała po zjedzeniu jabłka Zosia, wycierając starannie chusteczką mokre od soków owoca dłonie
- Ale grzecznie, inaczej będziesz siedzieć na plaży. - Powiedziała Alycia grożąc jej palcem, a ona skinęła
- Mam pomysł. - Zaczęłam kucając przy córce - Może zrobimy zamek z piasku z mamą Alycią?
- Zamek z piasku? - Zdziwiła się, sięgnęłam po jedno z jej wiaderek, a dokładnie zielone z czerwoną rączką i niebieską jak niebo łopatkę. Razem z córką podeszłam do mokrej od wody, piasku. Nałożyłam trochę do wiaderka łopatką, a kiedy było pełne, położyłam otworem na piasek w szybkim tempie tak, aby zawartość się nie wysypała. Podałam córce zieloną łopatkę, a Alycii czerwoną. Musiałam się pochylić żeby po nią sięgnąć co wykorzystała Alycia, jej wzrok wylądował na moim idealnie pochylonym w jej stronę biuście, na co oblizała usta. Na szczęście nie miałam ubranego zwykłego stroju kąpielowego, tylko biustonosz i spodenki.
- Nie gap się tak. - Zwróciłam jej szeptem uwagę po czym uśmiechnęłam się do córki - Była taka rymowanka, mówiłam ją jak byłam mała żeby babka się udała. Zbudujemy zamek z kilka babek, dobrze? Powtarzaj za mną.
- Babko, babko.
- Babko, babko.
- Udaj się.
- Udaj się.
- Bo jak nie.
- Bo jak nie?
- To Cię zjem.
- To Cię zjem. - Zosia wybuchła śmiechem
- A teraz wszystko razem.
- Babko, babko udaj się, bo jak nie, to Cię zjem. - Mówiliśmy szybko uderzając łopatkami we trzy w wiaderko. Zaraz Alycia powoli podniosła wiaderko, ukazując piaskowego, mokrego klocka, którym zachwycało się nasze maleństwo.
- Jak ma wyglądać nasz zamek królewno? - Zapytała Alycia tuląc Zosię
- Zróbmy takich trzy! Na nich dwie i najwyżej jedną! - Ucieszyła się dziewczynka, więc tak zrobiliśmy.
Oprócz tego też, Alycia wykopała fosę wokół naszego zamku, ja pozbierałam muszelki i rośliny, a Zosia ozdabiała budowle. Po dwóch godzinach pływania, budowania i rozmów, byłyśmy zmęczone, więc wróciliśmy do domu. Położyłam wieczorem córkę spać i dołączyłam do leżącej na kanapie żony. Objęła mnie ramieniem gdy położyłam głowę na jej obojczyku i objęłam ją ramionami
- Pięknie wyglądałaś w tym stroju kąpielowym. - Pochwaliła mnie z uśmiechem, a ja zachichotałam
- Nie dało się, nie zauważyć twojego zachwytu, kochanie. - Teraz ona zarobiła pstryczka w nos
- I ta piękna, atrakcyjna i mądra kobieta jest tylko moja, jakie szczęście mnie spotkało. - Mówiła z zachwytem w oczach. Podniosłam się na rękach i spojrzałam w jej oczy, a później ją pocałowałam.
Nasze pocałunki stawały się coraz namiętniejsze, usiadłam na jej brzuchu okrakiem, a ona złapała dłońmi za moje biodra. Ściągnęłam koszulkę, żeby mogła znowu podziwiać moje piersi. Jej oczy mnie pożerały, ten widok był niezapomniany i pociągający. Jej oczy wpatrujące się w moją klatkę piersiową.
- Mamo, nie mogę zasnąć. - Usłyszałyśmy głos naszej córki, zmierzającej w naszą stronę, Alycia od razu poszła do niej, a ja ubrałam koszulkę. I nici z romantycznego wieczoru...
YOU ARE READING
Miłość na planie
RomanceSławna aktorka Alycia nie może znaleźć upragnionej miłości. Zatapia swoje pragnienia w nocnych imprezach, alkoholu i towarzystwie w sypialni, gdy nagle przez przypadek spotyka kobietę swoich marzeń. Ich losy się krzyżują gdy okazuje się, że pracują...