Rozdział 26 Nic nie wyczułeś?

178 52 14
                                    

☾ Rozdział 26 Nic nie wyczułeś? ☽

Nadszedł dzień rekrutacji, a Demalis była bardzo zestresowana. Każdy krok w stronę królewskich murów wywoływał w niej coraz większy lęk. Kilka razy niemal zawróciła, porzucając wszystko, na co tak ciężko pracowała. Miała wrażenie, że po raz pierwszy w życiu tak bardzo się stresowała. Nawet egzaminy w akademii i pierwsze wizyty w obcych krajach nie były tak straszne.

Co ty ze mną zrobiłeś, Keonie?

Widząc, jak wielka jest kolejka do wejścia, parsknęła. Tak bardzo się ociągała, że teraz będzie musiała spędzić pod wrotami kilka godzin. I to w bardzo optymistycznej wersji.

Posłusznie ustawiła się za jedną z kobiet.

Po chwili dotarło do niej, że obecnych tu osób jest... wręcz dziwnie sporo. Czy zamek naprawdę rekrutował tak dużą ilość sług? Czy może...

– Zabierzcie go! Kolejny, co chciał dostać się z fałszywą monetą!

Donośne rozkazy dotarły nawet do niej, tłumacząc całe zajście. Jeden ze strażników wyszedł naprzeciw ludzi.

– Ostrzegam ostatni raz. Ci, którzy spróbują wejść z pomocą fałszywki, spędzą kilka nocy w lochach! – ryknął.

Kilka osób zrezygnowało, ale wciąż kolejka była dość spora. Wojownik westchnął i skrzywiony wrócił na wcześniejsze stanowisko. Demalis miała ochotę się śmiać. Ta kuriozalna i głupia sytuacja, bo tylko tak mogła nazwać te próby oszustwa, nieco ją rozbawiły, odpędzając obawy i stres na drugi plan.

» ✧ «

Nawet Keon czasami wyszukiwał wymówek, aby oderwać się od pracy. Potrzebował przerwy od ścian swojego gabinetu, dokumentów i uciążliwych myśli o tym, co należało, a czego chciał. Stąd znalazł się przy jednym z większych okien i przyglądał się procesowi przepuszczania na plac kandydatów na nowych służących. Pierwszym wyzwaniem było zdobyć monetę, symbol polecenia, drugim przetrwanie okresu szkoleniowego.

Pod bramą czekali zarówno ci, którzy mieli prawo przystąpić do kolejnego etapu, jak i ci, którzy próbowali dostać się do niego podstępem. Nic się nie zmieniło. Jeszcze za czasów zmarłego ojca, Keon był świadkiem tego zjawiska. Odważniejsze smoki nie bały się chwytać okazji do wzlotu, a tym było trafienie na dwór. Służba królewskiej rodzinie była honorem, ale dawała również wiele zysków. Jednym z nich były pieniądze, które były niezbędne do przeżycia i pozwalały na pewne luksusy, ale kolejnym, podobnie ważnym, były informacje, przez które dana osoba mogła poczuć się ważniejszą i silniejszą. Wyrywała się przez nie z niszy, a to dawało złudzenie osiągnięć.

Król wiedział, że każdego, kto zostanie przyjęty do zamku, będzie trzeba utemperować, aby jego smocze instynkty nie okazały się problematyczne. Było to zadanie bardziej doświadczonych, ale lubił o tym myśleć. Wyjechał z pola bitwy, ale wiele z jego praktyk, zasad, wciąż w nim żyło.

– Nie sądziłem, że mój brat będzie tak zafascynowany nowymi służącymi.

Keon uniósł głowę, nie zdradzając po sobie, że Laith zakradł się do niego niezauważony. Nie powinno do tego dojść. Ostatnio... był zbyt rozproszony.

– Muszę wiedzieć, kto wchodzi do naszego domu – spostrzegł. – Ten nabór to spore ryzyko.

Obaj to wiedzieli, a jednak rozumieli również konieczność tego procesu. Na zamku potrzebne były kolejne pary rąk do pracy. Obecna służba pracowała ponad swoje siły. Monet, które uprawniały do wzięcia udziału w naborze, wydano więcej niż było to konieczne. Był to celowy proces. Po wkroczeniu w zamkowe mury chętny musiał przejść szkolenie, a później zostać sprawdzony. Jedynie sukcesy we wszystkich etapach gwarantowały stałe miejsce wśród pałacowego personelu. Zawsze część kandydatów odpadała, to było nieuchronne.

Kochankowie GłębinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz