✮37✮

702 44 163
                                    

Regulus Black

Święta u Potterów to było spełnienie marzeń. Nie dość, że mogłem ten czas spędzić z bratem, to jeszcze z chłopakiem, którego kocham, nie bojąc się czy ktoś rzuci na mnie niewybaczalne za jeden zły ruch.

Któregoś popołudnia wyszedłem z Jamesem i Syriuszem zobaczyć miasteczko. Widać było, że oboje znają je bardzo, bardzo dobrze. Miejscowość nie należała do dużych, ale nie była też jakimś wiejskim zadupiem. W centrum było sporo różnych sklepików, jakaś restauracja i kawiarenka. Weszliśmy razem do tej ostatniej, gdzie każdy z nas zamówił coś innego; James wziął herbatę owocową, Syriusz gorącą czekoladę, a ja kawę.

Kiedy wróciliśmy już na podwórko poczułem jak coś zimnego uderza mnie w plecy. Obróciłem się do tyłu i zobaczyłem Syriusz z śnieżką w dłoni, która chwilę później trafiła Jamesa prosto w głowę.

- O nie, tak się nie bawimy. To już jest wojna! - Zawołał lepiąc kulkę i rzucając ją w stronę mojego brata.

Nie czekałem, aż ponownie oberwę, tylko sam zacząłem w nich rzucać.

W końcu wyczerpani położyliśmy się w śnieżnej zaspie.

- Chyba...możemy uznać, że mamy remis. - Powiedział zdyszany brunet.

- Aha, zgadzam się.

- Chłopcy do domu, już! Co to za leżenie w śniegu!? - Wszyscy trzej podnieśliśmy się z ziemi natychmiast, po usłyszeniu głosu Effie.

- Już wracamy!

- Upiekłam pierniczki.

- Będę pierwszy! - Zawołał Syriusz, ale nie pozwoliłem mu zrobić nawet kroku podstawiając nogę. Runął jak długi lądując w śnieżnej zaspie.

- Chyba śnisz. - Sam wstałem i ruszyłem w stronę domu, aż poczułem jak ktoś mnie łapie za dłoń i obraca w swoim kierunku.

James złapał mnie i zakręcił mną, po czym przewrócił na śnieg. Niesyty nie przewidział tego, że pociągnę go za sobą. W ten sposób teraz James leżał nade mną w śniegu, a ja miałem ochotę go pocałować. Odgarnąłem mu niesforny kosmyk włosów z twarzy i cmoknąłem go w usta, odpowiedział mi szerokim uśmiechem.

- Sorry. - Szepnąłem, a jego zdezorientowana twarz była warta miliony.

- Za co?

- Za to. - Odpowiedziałem przewracając go na plecy i wstając z ziemi.

Podczas tej naszej przepychanki nie zauważyliśmy, że Syriusz nas uprzedził, więc kiedy my wbiegliśmy do kuchni on już siedział przy stole i objadał się piernikami.

- Jak to mówią, gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta.

Nie skomentowałem tego, tylko razem z Jamesem dosiadłem się do niego i całą trójką zajadaliśmy się słodkościami.

***

W dzień przed Bożym narodzeniem zdałem sobie sprawę, że nie mam co dać pozostałym. Dlatego pod pretekstem pójścia na spacer z Fiffi wyszedłem do miasta zobaczyć, czy uda mi się coś znaleźć na ostatnią chwilę.

- Poczekasz tu na mnie, tak? - Powiedziałem do niej przywiązując ją na zewnątrz i miziając za uchem.

Najmniejszym problemem okazało się kupienie czegoś dla Effie i Monty'ego, ale wciąż brakowało mi pomysłu na prezent dla Jamesa czy Syriusza.

Kiedy jeszcze mieszkaliśmy razem zawsze dawaliśmy sobie z Syriuszem jakieś drobne rzeczy, takie jak: żelki, cukierki, coś ręcznie robionego i tym podobne. Chciałem zachować tą tradycję, dlatego w końcu wymyśliłem prezent również dla niego i został James.

Trust Me || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz