Rozdział 28.

3.7K 341 53
                                    

Daisy 

Do domu wstąpiłam tylko po to, żeby się przebrać. Prosto z kwiaciarni mieliśmy jechać z Tonym do kliniki. Ellie miała tam być, więc musiałam dobrze wyglądać. Zrobiłam delikatne fale na włosach i założyłam na siebie białą sukienkę. Miałam ją na sobie w dniu, kiedy Parker przyszedł do kwiaciarni pierwszy raz.

W kwiaciarni codziennie przybywali nowi klienci. To o tym rozgłosie mówił Tony. Kobiety mieszkające w Bel Air były ciekawe, z kim umawia się Anthony Parker. Przyjeżdżały pod Flower Paradise drogimi autami i nie pytając o cenę, po prostu zamawiały kwiaty, albo wybierały gotowe bukiety z wystawy. 

Sky również pojawiła się tamtego dnia. Omówiłyśmy to, jak bukiet ślubny ma wyglądać. Postanowiłam przygotować dla niej kwiaty do zaakceptowania, już na następny dzień. A to, że nie pojawiliśmy się z Tonym u jej ojca w niedzielę, musiało być tematem numer jeden, na rodzinnym spotkaniu. Dziewczyna mówiła, że cały czas wszyscy ten fakt przeżywali. 

O dziesiątej, do kwiaciarni niespodziewanie przyszła osoba, której kompletnie się nie spodziewałam. Liam najpierw rozglądnął się, jakby chciał zobaczyć czy jestem sama. 

– Cześć, Daisy. 

Byłam bardzo zdziwiona jego odwiedzinami. Wiedziałam, że nie przyszedł po kwiaty. 

– Co tutaj robisz, Liam? 

– Nie mogę cię już nawet odwiedzić? – Prychnął, ale szybko zmienił swoje nastawienie. – Tak po prostu wpadłem. Jestem ciekawy, co u ciebie słychać. 

– Wszystko dobrze. Dziękuję – mruknęłam. – Przepraszam, ale nie mam za bardzo czasu. 

– Umówiłaś się ze swoim chłopakiem? – zadrwił. 

– Jedziemy do taty – powiedziałam chłodniej. 

– Do taty? Gdzie jest? – Zbliżył się do lady. 

– Jest na odwyku.  

Liam uniósł brwi w górę. 

– Udało ci się – przyznał z uznaniem. – W końcu. 

– Nie udałoby się, gdyby nie Tony. – Musiałam to powiedzieć. 

Chciałam mu pokazać jak wielkie wsparcie w nim mam. 

– Oczywiście – burknął. – Tony…

W kwiaciarni, prócz cichej muzyki, nastała cisza. 

– To nie jest facet dla ciebie. – Usłyszałam i wlepiłam zdziwiony wzrok w Liama. 

– Co to, w ogóle, za hasło? Skąd ci się to wzięło?! – Wyszłam zza lady.

– Nie pasujesz do niego, do jego rodziny, do takiego życia, do cholery! 

– A, no tak. Powinnam całe życie spędzić w biedzie, przy pijanym ojcu i bez pieniędzy, tak? Bo co? Bo urodziłam się bez matki? Bo takie życie zostało mi dane i nie mogę go zmienić? – Podniosłam znacznie głos. – Nic nie wiesz, Liam. Nie wiesz, jak bardzo obchodzę Tonyego i jak ogromnym wsparciem dla mnie jest! 

– Też cię wspierałem! 

Prychnęłam.

– Miałeś wszystkie problemy w dupie! 

– Nieprawda, Daisy – podszedł bliżej. – Przepraszam, jeśli tak pomyślałaś. 

– Nie oczekuję przeprosin, Liam. Nie układało się nam. Powinieneś to zrozumieć i dać sobie spokój. Mieliśmy inne priorytety. 

MUTUAL BENEFITOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz