Rozdział 26

276 51 401
                                    

Ile zajmuje przygotowanie się do balu? Każda Krezynka i Zenefijka by powiedziała, że pół dnia to bezwzględne minimum.

Bal zimowy był tradycyjnie ostatnim dniem przed przerwą świąteczną. Scarlett nie mogła się doczekać spotkania z rodzicami. Przez ostatnie miesiące na przemian rozmawiała z Celeste i Henrym z telefonu matki, ale i tak strasznie za nimi tęskniła. W przeciwieństwie do wrześniowego przejazdu przez cały Wschodni Kontynent tym razem każdy mógł rezerwować trasę bezpośrednio do domu.

Razem z Mirabellą wybrały najkrótszą jazdę przez Myrthos. Najbliżej do rodziny z ich grupki miała Anabelle mieszkająca w Feldmarze blisko granicy z Metheorią, za to Sylvarianie musieli jechać na daleki południowy-wschód aż do Silvermourne. To miasto leżące blisko Mgieł Niebiańskich Grani słynęło z najpiękniejszej srebrno-błękitnej zabudowy na całym kontynencie. Aether już zaprosił tam Mirabellę na tydzień wakacji, żeby poznała jego rodziców.

-Wciąż nie wierzę, że idziesz z Nathanielem- wytknęła jej Mirabella, kiedy leżały na swoich łóżkach z maseczkami na twarzy. -Wiesz, że Soren też jest bogaty, prawda? Co to za różnica iść z nim? Na pewno by Cię lepiej traktował.

-Sama nie wiem, co mnie wtedy podkusiło- westchnęła Scarlett. -Nathanielowi naprawdę jest ciężko odmówić, kiedy zaczyna czarować- przyznała się z lekkim wstydem. -Nie wiem, czasami mam wrażenie, że on po prostu dobrze mnie rozumie.

-Błagam, nie wyskakuj z takimi farmazonami, jesteś na to zbyt inteligenta- odpowiedziała blondynka, przewracając oczami.

-Ale to prawda!- zaperzyła się szatynka. -To dzięki niemu prywatne lekcje u Arthura zrobiły się znośne. Może nie pomaga mi bezpośrednio tak jak Ty i Soren, ale czuję, że stoi po mojej stronie.

-Czy muszę Ci przypominać, że na samym początku próbował wejść Ci do głowy bez Twojej zgody i tylko przypadkiem się obroniłaś?- Mirabella nie zamierzała pozwolić, żeby pewne twarde fakty zostały pominięte. -Kazał Ci dać sobie spokój z W i był dla Ciebie absolutnie wredny?

-No niby tak, ale ja też dwa razy walnęłam go Oczarowaniem- Scarlett sama nie rozumiała, dlaczego czuje potrzebę bronienia bruneta. -Poza tym myślę, że on się trochę zmienił.

-Ja nie wytrzymam- jęknęła jej przyjaciółka. -W dwa miesiące przeszedł przemianę o 180 stopni? Zapewniam Cię, że cały dzisiejszy wieczór będę patrzeć mu na ręce!

Szatynka już nic więcej nie powiedziała, bo obawiała się, że gdyby dodatkowo wspomniała, że Nathaniel jest wyższy, przystojniejszy i bardziej tajemniczy od Sorena, co jest dla niej zdecydowanie atrakcyjne, zostałaby zrzucona z łóżka. Oczywiście, że romantycznie czuła coś tylko i wyłącznie do Ethana, ale jednak miło jest spędzić kilka godzin na balu z kimś z kim dobrze się flirtuje (szczególnie, że szatyn może w końcu zrobi się zazdrosny).

Zresztą w przypadku balu i tak najważniejsza jest sukienka i dobra zabawa z przyjaciółkami- partner o ile nie jesteś z nim w związku to tylko akcesorium. Punkt o 20 chłopcy czekali przed pokojem. Kiedy otworzyły im drzwi zobaczyły jak zwykle opanowanego Nathaniela i Aethera, który zdawał się skonfundowany przebywaniem w towarzystwie drugorocznego. Sylvarian wyglądał jak dziecko szczęścia, gdy trzymając Mirabellę za rękę schodzili razem po schodach.

-Pięknie wyglądasz- brunet zlustrował ją od góry do dołu. -A te buty są szałowe.

-Taki jeden frajer mi je kupił- poczęstowała go uśmiechem księżniczki. Nathaniel płynnym ruchem wziął ją na ręce. Scarlett zaczynała podejrzewać, że to jakiś jego dziwny zwyczaj- przecież mogła na własnych nogach dotrzeć do sali balowej.

-Nie powinnaś w takich szpilkach schodzić po schodach- wyjaśnił widząc jej pytające spojrzenie. -I wypadałoby, żeby Akademia w końcu zainstalowała jakieś windy.

Akademia CzarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz