Chapter 36

3.5K 173 15
                                    

Justin's pov

Mruknąłem cicho, całując dziewczynę coraz namiętniej i gładząc jej skórę pod jej koszulką. Dziewczyna przyciągnęła mnie bliżej siebie, owijając nogi wokół mojego pasa i sapnęła cicho w moje usta. Naprawdę przez jej pocałunki zapominałem o bożym świecie. Mogło nie istnieć nic, prócz nas. Kochałem ją, kochałem ją jak cholera i podobało mi się to.

Ostatnie dni spędzone z Emily były takie jakie powinny być. Oboje byliśmy szczęśliwi i spotykaliśmy się tak często jak mogliśmy. Niestety Em musiała wrócić do szkoły więc mieliśmy dla siebie tylko po południa i to jeszcze nie całe. Mimo to, nie narzekałem. Cieszyłem się, że Emily do mnie wróciła i wszystko powoli zaczynało się układać. Nawet Chris był już naprawdę w porządku wobec mnie. Nie czepiał się, nie gadał głupich tekstów i muszę przyznać, że nawet się z nim dogadywałem.

-Kocham cię – szepnęła dziewczyna w moje usta z uśmiechem.

-A ja ciebie – szepnąłem, patrząc jej w oczy i musnąłem jej wargi po czym ponownie je złączyłem ze swoimi. Emily całowała po prostu idealnie i za każdym razem kiedy tylko dotykała swoimi wargami, moich, czułem coś czego nie czułem nigdy wcześniej. Nie chciałem żeby to kiedykolwiek się skończyło.

Co do końców.. właśnie cały cudowny moment spieprzył nie kto inny, a Chris, głośno pukający do drzwi.

-Jesteście tam? – krzyknął, na co przewróciłem oczami, podnosząc się z dziewczyny i opadłem na materac obok niej, wzdychając ciężko.

-No wchodź – krzyknęła Emily, kładąc głowę na moim ramieniu.

Do pokoju wszedł chłopak, od razu patrząc na nas i lustrując nas wzrokiem. Tak, tak idioto. Właśnie nam przerwałeś. Uśmiechnąłem się do niego sztucznie, a on tylko przewrócił oczami.

-Justin, mam sprawę – mruknął , siadając na biurku i kładąc nogi na krześle po czym spojrzał na mnie, a ja uniosłem pytająco brew.

-No, o co chodzi?

-Umówiłem się z kumplem na mecz Yankeesów, ale właśnie zadzwonił, że jego ciotka wylądowała w szpitalu i nie może iść. Więc pomyślałem, że może będziesz chciał iść ze mną?

-Cóż.. – mruknąłem, marszcząc brwi i zastanawiając się. Chciałem iść na ten mecz i to cholernie, ale nie było już biletów. No i był mały problem. Obiecałem Emily, że dzisiaj spędzimy dzień razem – Wiesz, jestem dzisiaj z Emily..

-Nie zachowuj się jak cipa, Bieber – jęknął i przewrócił swoimi oczami.

-Jak chcesz to idź – mruknęła Emily i podparła się na łokciu po czym spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem na ustach.

-Obiecałem ci, że posiedzimy dzisiaj razem..

-No to co? – wzruszyła ramionami i potargała moje włosy – Idź się rozerwać, a ja pójdę do Carly.

-Jesteś pewna? – uniosłem brwi, patrząc uważnie na dziewczynę.

-Tak – szepnęła i nachyliła się, cmokając moje usta z uśmiechem.

-No dobra, to o 18 masz być gotowy – powiedział Chris ze zwycięskim uśmiechem na ustach po czym zeskoczył z biurka i wyszedł z pokoju, a ja spojrzałem ponownie na Emily.

-Nie będziesz zła?

-Nie, dlaczego? – zmarszczyła swoje brwi, patrząc na mnie – Przecież masz prawo wyjść na mecz z kolegą, nie musisz siedzieć cały czas ze mną. Idź i się baw, skarbie.

UnconditionallyWhere stories live. Discover now