X1X

274 11 0
                                    

Cześć postanowiłam napisać tu moje 1 opowiadanie. Mam nadzieję, że się wam spodoba.
< postanowiłam też wprowadzić kilka poprawek>
Miłego czytania :)

Przechodząc szkolnym korytarzem zauważyłam Ize i Maćka.
Wiedziałam już od dawna, że ta dwójka ma się ku sobie. Oczywiście ani ona, ani on nie kwapili się aby cokolwiek z tym zrobić.
Przechodząc koło nich przez "przypadek"  popchnęłam swoją przyjaciółkę na Maćka.
Gdy chłopak ją złapał nie poruszyli się nawet o milimetr. Stali cały czas naprzeciwko siebie. Po chwili Maciek przyciągnął ją bliżej i zaczęli się całować.
Uśmiechnęła się szeroko.
Jak już mówiłam ta dwójka miała się ku sobie, ale żadna ze stron nie chciała zrobić pierwszego kroku, więc ktoś im musiał W KOŃCU pomóc.
Odrywając wzrok on moich przyjaciół spojrzałam na ludzi otaczających mnie z każdej strony.
Nagle mięśnie odmówiły mi posłuszeństwa.
Zobaczyłam wysokiego brunet, około 180 cm wzrostu . Wyglądał na kilka lat starszego.
Nagle wróciły wspomnienia.

<Wspomnienie>

-Tessa ! Gdzie jesteś?!
-Kochanie pokaż się!
Moi rodzice. Oszuści! Nigdy im się nie pokaże. Siedzę sobie nad morzem przy skałach, a że jest ciemno nie widzą mnie. Słyszę ich ale siedzę cicho. Po chwili ich głosy cichną. Poszli. Wstaje, biorę kamienie i zaczynam rzucać nimi do wody. Może i mam dopiero 8 lat, jestem mała, głupia i w ogóle, ale nie toleruje kłamstwa, a moi rodzice właśnie to zrobili. Czuję słone łzy spływające mi po policzkach. Jak mogli coś takiego zrobić! Rzucam z całą mocą kamień próbując tym samym dać upust złości.
-Masz dużo siły jak na tak młodą i małą osobę.
-Nie jestem aż taka mała, Sean!!-zapiszczałam.
Nie musiałam się odwracać żeby wiedzieć czyj to był głos, znałam go już tak dobrze, tak dobrze jak swój własny.
-Oczywiście, że nie.- odpowiedział brunet. Podszedł do mnie, objął mnie od tyłu i ani słowem nie odzywaliśmy się już więcej.
On daje mi siłę, spokój. Był jakby moim kawałkiem, dopełnieniem. Najlepszym przyjacielem.

~'~

To nie mógł być ON. Spoglądam jeszcze raz na niego. Te błękitne oczy- nie mogłabym nigdzie ich pomylić. Przecież kiedyś całymi dniami się w nie wpatrywałam.
-Chyba Ci podziękują, co?- stwierdziła osoba pojawiająca się obok mnie. Mrugam kilka razy.
-Tak myślisz? Wiesz mogą uznać to za przypadek. Boshe, jak można tak....
-Mądralińska się odezwała!- krzyknęła Izzy przerywając całowanie.
Podniosłam ręce w geście kapitulacji, ale mój uśmiech nie schodził mi z twarzy. Jeszcze będą mi dziękować.
Karol złapał mnie za rękę i popatrzył się na mnie znacząco.
-To my Was opuszczamy. Tylko przyzwoicie mi tutaj. -mówi i ciągnie mnie przez korytarz.
  Karol to blondyn z szarymi oczami, jest szczupły, ale ma dużo siły co odczuwam w mocnym uścisku na nadgarstku. W pewnym momencie Karol przyciąga mnie do siebie. Trudno nazwać nas parą. To bardzo skomplikowane. Czuję jego usta na moim policzku. Zjeżdża na szyję.
Nie czuję motyli w brzuchu, ani elektryzacji, po prostu przyjemne ciepło. Delikatnie sunie rękoma pod moją koszulką drażniąc mój brzuch. Jego oddech przyspiesza. Wiem, że chciałby więcej, ale nie możemy sobie pozwolić na to w szkole. Chcę już zamknąć oczy, ale w tym samym momencie kieruje wzrok na niewłaściwą osobę.
ON stoi na końcu korytarza i patrzy się na nas. Nie lubię jak ludzie mnie oceniają, gdy mnie nie znają, a on ewidentnie to robi.
Kiedyś taki nie był.
"Albo pomyliłaś osoby i to nie on", mówi moja podświadomość .
Nagle czuję, że Karol przybliża swoje usta do moich. Odrywam się od niego i robię kilka kroków w tył. Patrzy na mnie zdziwiony.
-Wszystko gra?-pyta się i chce mnie pogłaskać po policzku, ale odpycham jego rękę.
Kieruje mój wzrok znowu na koniec korytarza. Tym razem patrzy się na mnie mój przyjaciel William. Świetnie.
Spoglądam na Seana, a jego mina wyraża rozbawienie. Jakiś chłopak obok niego szepcze mu coś do ucha i pokazuje ręką na nas. Chyba teraz nie mam wątpliwości, że nas obgadują. Muszę stąd wyjść. Robię kolejny krok do tyłu.
-Tessi, co jest? -pyta Karol i patrzy tam gdzie ja.
-Nie idź za mną Karol, muszę pobyć przez chwilę sama. -mówię całując go w policzek, po czym się odwracam i biegnę schodami w dół, aby wyjść na dziedziniec. Skręcam w prawo w stronę boiska. Bardzo lubię grać w koszykówkę ( często gdy byłam mała grałam z tatą lub Seanem).
  Nagle ktoś mnie łapie za nadgarstek, nawet się nie odwracam.
-Mówiłam Ci już Karol, że masz mi dać spokój!-mówię wściekła i wyrywam rękę.
-Aż tak bardzo jestem do niego podobny?
Ten głos. Pamiętam jak często leżeliśmy razem na polanie czytając sobie nawzajem wiersze. Zawsze wiedziałam, że ma piękny głos i też dlatego miał duże grono "fanek". Pamiętam również, że mogłam całymi dniami go słuchać i obserwować jak emocjonalnie mówi.
Teraz chyba czeka na moją odpowiedź.
-Em...Na pewno jesteś dupkiem jak każdy chłopak.-mówię i idę dalej.
"Czemu tak mówisz? Przecież nigdy taki nie był."
-Nawet mnie nie znasz, nie możesz mnie osądzać i oceniać.
Odwracam się do niego, a on prawie na mnie wpada.
-Słuchaj no! Ja nie mogę ale Ty możesz!?
-Przecież ja nie.....
-Nie mów bzdur, robiłeś to na przerwie. Drwisz sobie ze mnie i bawiło Cię to zajście na korytarzu. Myślisz że tego nie widziałam? Że nie widziałam jak Tobie, świeżakowi, Ian sprzedaje plotki? Fajnie tak obrabiać komuś tyłek? Mówisz, że ja nie mam Ciebie osądzać nie znając Cię, ale spójrz, właśnie Ty to robisz! Poza tym co Ty tu robisz? Chcesz być namolnym dupkiem? A może jesteś tak pewny siebie, że już w pierwszym dniu przybycia do naszej szkoły chcesz odbić komuś dziewczynę?
Odwracam się i idę dalej. Co za dupek.
-Nawet nie wiesz w ilu sprawach się mylisz.-mówię pod nosem, myśląc o mojej relacji z Karolem.
Chyba już mnie zostawił, odwracam się ale widzę, że za mną idzie, ale w odstępie. Już otwieram buzię żeby coś mu powiedzieć, ale niestety dzwoni dzwonek, więc zawracam. Omijam go i idę pod salę chemiczną.
Iza, Dominik, Patryk, Eric i Sara już czekają pod salą.
Biorę mój plecak i staje obok nich. Klasa już się zbiera. Po 5 min przychodzi Pani od chemii. Wchodzimy do sali i zajmujemy swoje miejsca. Ławki w tej klasie są łączone. Siadam w 2 rzędzie, w 2 ławce od okna obok mnie jest wolne miejsce. Izzy siedzi przede mną, Dominik z Sarą za mną a Eric z Patrykiem po mojej prawej na końcu rzędu.
Tak szczerze chemia to mój ulubiony przedmiot. Wyciągam zeszyt, książki i piórnik.
Spoglądam na Panią Agatę. Jak zwykle dużo różnych bransoletek, szalik na szyi, koturny. Ta nauczycielka jest bardzo energiczna i wesoła. Jej rude loki są związane apaszką.
-Dzisiaj powtórzymy reakcje chemiczne, kwasy, sole, wodorotlenki i tlenki. Jak wiecie....
Wyciągam mój szkicownik i otwieram na jakiejś pustej stronie. Zaczynam szkicować.
Gdy rysuję próbuje wylać moje odczucia, emocje na papier tak samo, gdy gram. Tu kreska, tu maźnięcie, pogrubienie i gotowe. Przyglądam się swojemu dziełu. Plaża z dwójką dzieci -chłopcem i dziewczynką, a w oddali dom. Zatrzaskuje zeszyt. Łzy zbierają mi się w kącikach oczu, ale szybko je wycieram. Czuję wibracje w kieszeni. Patrzę na Panią. Jakiś chłopak, bodajże Marcin, stoi przy tablicy. Wyciągam telefon .

Jak to możliwe?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz