Pierwsi spotkani ludzie

108 10 8
                                    

Przed opuszczeniem mojego prowizorycznego domku udałem sie jeszcze do kopalni żeby zebrac jeszcze troszkę surowców. Spróbowałem jeszcze zdobyć tatme diamenty ale wolałem nie podchodzić do lawy a innego przejścia nie było.

Pomimo tego, że nie udało mi sie zdobyć tamtych diaxów byłem szczesliwy, ponieważ udało mi sie osiągnąć cel którym było zrobienie żelaznego miecza i zbroji.

Ubrany w nową błyszczącą zbroję opuściłem domek i wyruszyłem dalej w kierunku, w którym jak miałem nadzieję znajdowali się przyjaźnie nastawieni ludzie. Po drodze odwiedziłem jeszcze kilka kopalni- miałem nadzieję, że uda mi się znaleźć jakies diamenty z tego co wyczytałem diamenty najczesciej były około 2-12 metrów nad skałą macierzystą której nie można było zniszczyć.

Po długiej podróży w końcu udało mi się dostrzec jakieś migające w oddali sylwetki. Sądząc po ruchach w miarę skoordynowanych wykluczyłem wszystkie typy potworów o których wyczytałem w książce, wiec bardzo możliwe było, że w końcu udało mi się znaleźć ludzi.

Zbliżała się noc, a ja nie chciałem wchodzić nieproszony i uzbrojony do osady innch osób. Mógłbym zostać przyjęty jak intruz i mogliby mnie zaatakować. Postanowiłem odejść kawałek od tego miasteczka i zrobiłem sobie obóz. Podekscytowany być może pierwszym spotkaniem z ludźmi w tym swiecie, nie mogłem zasnąć.

W końcu udało mi się usnąć. Na nocleg wybrałem jedną z jaskiń w której rozpaliłem ognisko i zasnąłem. Niestety sen mój nie trwał długo. Obudziło mnie 2 strażników, którzy pełnili nocną służbę w mieście. Z początku byłem przestraszony, bo w świetle które dawało przygasające ognisko migotały 2 sylwetki dobrze zbudowanych mężczyzn ubranych w zbroje diamentowe z diamentowymi mieczami. Po chwili milczenia jeden ze strażników odezwał się.

-Witaj. Ja jestem strażnik1 a to jest strażnik2 -powiedział strażnik- nie mamy żadnych imion, tylko numerki ale tak łatwiej zapamietac kto jest kto.

-Cześć. Ja jestem MiSy. Przeniosłem sie tutaj przechodzac przez jakiś dziwny portal. Nie wiem, gdzie jestem, ani jak wrócić do "poprzedniego świata". -powiedziałem

-Każdy z nas przeszedł przez ten portal, podobno jest jakiś sposób, żeby wrócić, ale zna go tylko założyciel naszego miasta.- powiedział strażnik.

-Starałem sie znaleźć w książkach jakas wiedzę o tym portalu, ale nic nie było. W miejscu gdzie była ta książka zostało puste miejsce.

-Pewnie byłeś w naszej starej osadzie z której musieliśmy sie wynieść. Teraz mamy duże miasto, w którym mieszka kilka tysięcy osób.

-A co z tym obozem, co tutaj macie?

-Tutaj jest tylko jedna z wielu osad w których mieszkają strażnicy. Są one umieszczone w roznych odległościach od miasta, żeby je lepiej bronic przed potworami.

- Dobra sorki, że tak pytam ale co chcecie ze mną zrobić?

-Widzimy, że nie chcesz nas napaść, zresztą z tym twoim mieczykiem i zbroja z żelaza za dużo byś nie zdziałał. Narazie weźmiemy cie do siebie, i wyślemy wiadomość do założyciela miasta, że znaleźliśmy osobę, która tak samo jak my przeszła przez portal. On nam powie co mamy zrobić.

-Dobrze, więc chodźmy.

Ruszyliśmy do osady, w ktorej było jeszcze kilku innych strażników.

-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-
Piszcie w komentarzach przykłady imion dla strażników i dla założyciela miasta ;) nastepna część będzie dopiero jak będą imiona.

Kwadratowe wspomnieniaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora