5.

41 6 6
                                    

Budzę się. Sen był dziwny. Bardzo dziwny.

Głowię się nad nim idąc do szkoły. Mary Rose. To imię, rzecz jasna, lecz czyje?

-Derek! Do tablicy!- woła w pewnym momencie matematyczka, wyrywając mnie z zadumy. Oczywiście nic nie umiem, kompletnie. Coś mi się widzi, że w tym tempie powtórzę rok. Na co komu obliczanie pola koła? Albo kto normalny kupuje czterdzieści arbuzów? Bądźmy rozsądni, kiedy mi się to przyda?

Po odpytaniu wpisała do dziennika adekwatną ocenę i kazała mi wrócić na miejsce. Majca jest dla mnie czarną magią, a nie urodziłem się czarodziejem. Nic nie poradzę.

Modlę się o jak najszybszy koniec lekcji. Mam pewne podejrzenia. Wolę je sprawdzić, zanim wysunę pochopne wnioski.

Dzwonek kończący lekcje. W końcu! Sznuruję buty, zarzucam kurtkę.

Wychodzę.

Docieram do dworku. Nie potrafię iść powoli. Skaczę co drugi schodek. Skręcam do pistacjowego pokoju.

Jestem. Ona też.

Rzucam plecak na połamane łóżko. W gorszym stanie może być już tylko w drzazgach. Nie dbam o to.

Podchodzę do portretu. Piękna jak zawsze dziewczyna spogląda czekoladowymi oczami na świat. Muskam palcami jej olejne włosy. Czuję pod nimi stare płótno.


Szukam jakiegoś śladu, wskazówki. Czegoś, co mi pokaże, że to ona. Że to Mary Rose.


Przecieram złotą ramę rękawem kurtki. Górna część nic mi nie pokazała, prócz geometrycznych zdobień. Prawy i lewy bok tak samo. Coś mi mówi, że u dołu coś może się znaleźć. Delikatnie przesuwam materiałem po nierównej powierzchni...

Pudło. Nic tam nie ma prócz wzorków.

-Kurwaaaa!- drę się. Walę pięściami w ścianę. Niespecjalnie tym sposobem ją niszczę. Opamiętuję się.

Zdarta farba. Kawałek ściany leży u moich stóp. Oddycham głęboko, dłonie opieram tuż nad obrazem. Spoglądam w dół. Czekam, aż sam się uspokoję.

Patrzę na miejsce pomiędzy moimi kciukami. Pozornie to tylko spieprzona ściana. Z nudów zaczynam rozdrapywać ją jeszcze bardziej.

W pewnym momencie mury starego domu odsłoniły przede mną następny tajemniczy przedmiot. Gdy dokończyłem dewastację zabytkowego wnętrza, ujrzałem złotą tabliczkę.

''Mary Rose Hall''

Bingo! Nareszcie! Wiedziałem!

Jej wygląd pasował mi do imion Mary Rose, nie wiem sam dlaczego.

Mary Rose Hall, słodka Mary Rose Hall...

Jednak coś mi tu nie pasuje. Imię jest, portret jest... Jednak to się ze sobą nie wiąże. Dziewczyna z obrazu wygląda, jakby miała co najmniej hiszpańskie korzenie. Hall to angielskie nazwisko.

Siadam po turecku, jak zwykle. Analizuję wszystko, czego się dowiedziałem o dziewczynie, bawiąc się jednocześnie wisiorkiem. Dźwięczy, gdy stuknie o łańcuszek. Ten odgłos przypomina mi o dzwonkach, które Melissa wiesza na choince na święta. Nic nie wpada mi do głowy.

Decyduję się wyjść, gdy na jednej z ocalałych półek regału widzę misternie oprawiony wolumin. Może już tu był, może nie?

Szybka decyzja. Wkładam go do plecaka. Wracam do domu. Czas na weekend.




Tajemnica Mary RoseМесто, где живут истории. Откройте их для себя