6.

37 6 7
                                    

-Jestem!- oznajmiam, zanim jeszcze Melissa mnie wita. Plecak kładę w przedpokoju. Żona mojego brata karmi swoją prawie dwuletnią córkę imieniem Sophie musem z jabłek.

-O, doskonale- rzecze.- Akurat zapiekanka kończy się piec.

-Ja chyba podziękuję-odpowiadam. - Mam dużo prac domowych.

Zgarniam plecak i idę do siebie.

W pokoju mam resztkę wody w butelce, akurat na jeden łyk. Wypijam ją. Nie odczuwam głodu, więc nawet nie wracam się na dół.

Wyciągam znalezisko. Ma twardą, brązową okładkę. Jest trochę przetarta na garbie, ale to mi w niczym nie przeszkadza. Delikatnie otwieram notatnik- bo przedmiot na coś takiego wygląda - na pierwszej stronie. W prawym dolnym rogu widzę inicjały.

''M. R. H.''

-Mary Rose Hall...- mruczę pod nosem. Na zewnątrz zachowuję spokój, jednak w środku cieszę się jak dziecko. Mam nadzieję, że dowiem się czegoś nowego o dziewczynie. O dziewczynie z obrazu.

Przewracam parę stron dalej. No proszę, Mary coś tutaj pisała...

''Czwartek, 9 maja 1865r.

Za dwa dni wychodzę za mąż. Czy tego w pełni chcę? Nie wiem. Philip jest miły, dobrze wychowany, pochodzi z dobrego domu... Jego zalety to temat-rzeka. Pewnie we mnie jest gdzieś błąd. W moim myśleniu, usposobieniu do życia, może nawet w wychowaniu?

Philip jest dla mnie dobry. Kocha mnie całym sercem i duszą. Wiele panien w moim wieku pragnie i szuka kogoś takiego jak on. Mam wrażenie, że nie zasługuję na niego.

To nie tak, pamiętniczku, że go nie chcę, broń Boże! Gdy byłam dzieckiem, marzyłam o kimś takim, ale teraz...teraz te dziecięce fanaberie odeszły w niepamięć.

Nie da się już niczego odwołać.''

A więc było tak jak myślałem. Mary Rose Hall wyszła za mąż.

Nie wiedzieć czemu, czuję ukłucie w sercu. Ilekroć powtarzam sobie w myślach ''Mary Rose Hall wyszła za mąż'', tylekroć cisną mi się do oczu łzy. Żal. Smutek.

Odkładam pamiętnik należący do słodkiej Mary. Zrobiło się chłodno. Zamykam okno w swoim pokoju.

Biorę pomarańczowy pled i przykrywam się nim. Mam ochotę ryczeć do poduszki jak dziewczyny w filmach, gdy chłopak z nimi zrywa. Żałosne. Co najmniej żałosne.

Trochę ciężko się do tego przyznać, ale spodobała mi się Mary Rose. Dziewczyna sprzed stu pięćdziesięciu lat. Urocza dziewczyna sprzed stu pięćdziesięciu lat, wyglądająca na obrazie jak księżniczka.

Rzucam okiem na dziennik słodkiej Mary. Warto go ukryć. Jeśli Melissa zobaczy go podczas porządków, pojawią się pytania. Ona i Jackson zaczną podejrzewać, że ukradłem eksponat muzealny podczas jednej ze szkolnych wycieczek, czy coś w ten deseń. Tak. Ukryję go. Najlepiej tam, gdzie nikt nie zagląda. Na dno szafy.

Po wykonaniu zadania siadam na krześle i ponownie bawię się medalikiem. Zastanawiam się...czy nie powiedzieć o tym wszystkim Lucy?










Tajemnica Mary RoseWhere stories live. Discover now