Rozdział XXXVII

3.4K 234 54
                                    

~Dwa miesiące później~
*15.03.2016 r.*

Siedziałam na sofie i oglądając telewizję gładziłam się delikatnie po brzuchu. W tym momencie wyglądałam jak beczka... No, ale to są uroki ciąży. Przynajmniej za nie całe trzy miesiące zrekompensuje mi to wszystko mały, słodki maluszek. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale aż nie mogę się doczekać przewijania go, tych nieprzespanych nocy... On mi daje zbyt wiele radości (i ogromnego bólu) już teraz. Jak ja się cieszę, że kończę tak wcześnie zajęcia, mianowicie o 15:25. 

Patrzyłam na ekran telewizora, ale nie skupiałam się na tym co właśnie się tam dzieję. Usłyszałam pukanie do drzwi, a za chwilę wesoły głos bruneta.

- Witaj moje kochanie, wróciłem! - zapewne przyszedł tu od razu po zajęciach. Jest bardzo słodki.

- Witaj. Siedzę w salonie. - oznajmiłam czekoladookiego.

Chwilę potem znajdował się obok mnie i obejmował mnie. Usiadł obok mojej osoby i patrzył mi prosto w oczy.

- Śliczna jesteś.

- A jeb się... - jestem kobietą, więc mam gorsze dni!

- Okres? - brawo za inteligencje mężczyzn...

- Wiesz... Tak bym chciała ci uświadomić, że podczas ciąży okresu się nie ma...

- A tam... Pieprzysz głupoty.

- Żeby moja ręka cię nie spieprzyła...

Popatrzył na mnie wzrokiem pedofila... Egh...

- Nie patrz na mnie i przynieś mi czekoladę.

- Gdzie ją masz?

- W sklepie.

- Aha. - powiedział i zrobił dziwną minę. - To zaraz wracam.

Wyszedł z domu. Mieć takiego faceta to prawdziwy skarb. Kobieta zmienną jest... Wyłączyłam telewizor po czym udałam się do mojego pokoju. Położyłam się wygodnie na łóżku. Złapał mnie okropny skurcz. Czułam okropny ból. Zaraz przejdzie, spokojnie. I jak na machnięcie czarodziejską różdżką ból minął. Nienawidzę tego typu bólów. Leżałam na łóżku patrząc tępo w sufit. 

Wezmę prysznic. Nudzi mi się. ~ pomyślałam. Wstałam i podeszłam do szafy. Z jednej z szuflad wyciągnęłam czystą bieliznę. Weszłam pod prysznic i wzięłam cudowny prysznic. Wszystkie negatywne emocje spłynęły ze mnie wraz z resztą piany po żelu pod prysznic. Kiedy wreszcie skończyłam myć włosy wyszłam i od razu poczułam różnicę temperatur pomiędzy moim ciałem, a tym pokojem. Wytarłam się dokładnie ręcznikiem i ubrałam się, a włosy zawinęłam w tak zwany turban. Zeszłam do salonu i zajęłam się przygotowaniem obiadu. Mama jest od rana w pracy i zostawiła mi karteczkę, na której napisała:

Skarbie, nie będzie mnie do wieczora. Ugotuj sobie coś. Składniki znajdziesz w lodówce.

Kocham Cię Mama 

Wyciągnęłam przecier, trochę warzyw, z szafki makaron i zabrałam się za gotowanie. Chwilę potem usłyszałam trzask drzwi i krzyk "Jestem!" Leo. Chłopak wkroczył do kuchni z całą siatką słodyczy.

- I dziwić się, że jestem gruba...

- Pfff... Nie jesteś. - powiedział po czym pocałował mnie w policzek.

Po godzinie zupa była gotowa, a my i tak siedzieliśmy na kanapie oglądając komedię i zajadając się słodyczami.

--------------------------
Witajem :D. Przepraszam, że dziś taki krótki, ale weny mi zabrakło ;-; I jak ja teraz napiszę Dream? Na pewno będzie przed północą XD. Kolejny rozdział i znowu będzie skok. Bo dosyć długo by było do porodu Nadii XD. Dziękuję za prawie 2k gwiazdek ♥♥ Jesteście kochani :**. I wiecie ile wyświetleń mamy? 20 100!!!!!! Dziękuję Wam ogromnie. Na początku książki nie spodziewałabym się aż tylu wyświetleń! Jesteście najlepszymi czytelnikami na świecie ♥♥♥

Rozdział dedykuję wszystkim czytającym ♥♥
ILYSM ♥♥


KIK | Leondre Devries [Zakończone]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang