36. Niespodziewany powrót

5.3K 384 18
                                    

Will nadal miał Matt'a na oku, ale po rozmowie z rodzicielką był o wiele spokojniejszy niż przedtem. Matt mógł swobodnie do mnie przychodzić, ale mimo, że tato z nami nie mieszkał nie pozwalał zostawać Matt'owi na noc. Nawet gdyby miał spać na kanapie w salonie.
Starałam się nie wtrącać w sprawy rodziców, ale widziałam, że się do siebie znacznie zbliżyli. Spędzali ze sobą dużo czasu poza domem. Jak wypytałam rodzicielkę o Sama stwierdziła, że był zbyt młody dla niej. Dlatego zaproponowała mu przyjaźń. Szkoda, bo Sam wydawał się całkiem sympatyczny...

Niedługo miały zacząć się wakacje, a to oznaczało, że w końcu będę mogła odpocząć od szkoły w towarzystwie Matt'a. Jeżeli znów nie wkopię się w jakieś bagno, z którego będzie musiał mnie ratować ryzykując przy tym swoje życie. Miałam nadzieję, że takie zdarzenia nie będą miały więcej miejsca.

— Matt, podasz mi tą mąkę i przestaniesz wyjadać mi masę do babeczek? - zwróciłam uwagę chłopakowi pomagającemu mi w robieniu babeczek, a raczej w wyżeraniu ich.

— Tak jest - zasalutował i sięgnął ręką po torebkę. Próbowałam zrobić babeczki sposobem mamy, w domu Matt'a. Jednak z takimi żarłokami to nie zdążyłabym ich upiec, bo już by ich nie było. Trudno było mi się skupić na pieczeniu, kiedy musiałam kontrolować swojego chłopaka przed pożarciem wszystkiego z miski.

— Ethan weź swojego pazernego brata z kuchni, bo nie spróbujcie tych czekoladowych babeczek - spojrzałam w stronę chłopców. Zdecydowanie nie dawałam sobie rady z upilnowaniem go.

— Dobrze, dobrze... Już idę - wyszedł z kuchni i usiadł na kanapie obok braci. Nie miałam pojęcia na czym skończyłam.
Po paru minutach kiedy byłam już gotowa wlewać ciasto do foremek przyszedł Isaac.

— Ładnie pachnie - usiadł na obrotowym krześle.

— Mam nadzieję, że wyjdą i będą tak pyszne jak mojej mamy - skomentowałam uważnie lustrując blaszkę wkładaną do piekarnika. Babeczki na szczęście jeszcze wszystkie trafiły do piecyka. — Diabli by to wzięli! - przeklęłam kiedy zobaczyłam jak babeczki w mgnieniu oka oklapują. Eh, byłam niemal pewna, że o czymś zapomniałam.

— Na co tak się złościsz? - Matt podszedł do mnie od tyłu, jak tylko mnie usłyszał. Reszta także przybiegła, jakby Bóg wie co się stało. Trochę mnie przerażała taka obstawa, już wystarczająco troskliwie zajmował się mną Matt, jak dzieckiem.

— Nie wyszły! - wyciągnęłam blaszkę z piekarnika i postawiłam na blacie. — Chyba o czymś zapomniałam - posłałam Matt'owi zrezygnowane spojrzenie.

— Mimo wyglądu pachną przepyszne, skarbie - pomiział mnie noskiem po szyi.

— Ale chciałam, żeby były idealne - zawiedziona nieudanym wypiekiem usiadłam przy stole.

— Co ty gadasz są pyszne - czekoladowe oczy Ethana spoczęły na moich.

— Mniam, racja. Musisz częściej u nas gotować - skomentował Joseph. W mgnieniu oka blaszka z babeczkami zniknęła.

— Były niezłe. Widzisz nie musisz się przejmować, to tylko babeczki

— Jednak karmienie was jest nazbyt proste. Zjecie wszystko co wam się poda, nawet te niesłodkie babeczki - zorientowałam się, że zapomniałam o cukrze. Mężczyźni spojrzeli na siebie, potem znów na mnie. Ich miny były prześmieszne, z trudem powstrzymywałam się od buchnięcia śmiechem. — Przecież nic się nie stało. To tylko babeczki. Ale nie musieliście kłamać - posłałam im rozbawione do łez spojrzenie. Resztę dnia spędziliśmy wszyscy na kanapie oglądając jakiś głupi serial chłopaków.

Nazajutrz do domu przybył Will. Był u nas częstym gościem, ze względu na moją naukę o mocy. Miałam wrażenie, że przychodził do nas szczególnie ze względu na mamę. William starał się odzyskać ją na nowo, co szczerze mnie bardzo cieszyło.

HybrydaWhere stories live. Discover now