45. Cicha prawda

2.3K 220 21
                                    

  Podszedłem do dziewczyny chwyciłem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie, a następnie złączyłem nasze usta gorącym pocałunkiem, mając nadzieję, że przywrócę jej pamięć. Opierała się, jednak czując, że nie da rady mi się wyrwać i na nic zdają się jej uderzenia w moją klatkę piersiową, odpuściła. Poddała się i odwzajemniła pocałunek. Moja cicha nadzieja wzrosła. Przypomniała sobie... 

Z niechęcią się od niej oderwałem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Z niechęcią się od niej oderwałem.

— Co ty sobie wyobrażasz?! Kim ty jesteś, że przychodzisz tu i mnie całujesz?! - przez dłuższą chwilę wpatrywała się we mnie z gniewem, a jej spojrzenie raniło mnie od środka. — W ogóle, jak ty tu wszedłeś? - zapytała patrząc na uchylone drzwi balkonu. — Przez b-balkon? - milczałem. Wsłuchiwałem się w rytm jej coraz szybciej bijącego serca. — Przecież to drugie piętro... - analizowała przez chwilę. Nic nie pamiętała i jeszcze jakby tego było mało zaczęła się mnie bać. Ciekaw byłem co sobie o mnie myślała...

— Milczysz? - spojrzałem w błękit oczu, które teraz połyskiwały lekko zielenią wokół źrenicy. Zmieniły się. Nie widziałem tego wcześniej. I tak były piękne, a jeszcze piękniejsza była ich nietuzinkowa głębia, której nie dojrzałbyś na pierwszy rzut oka. Zawsze miała coś, co nie pozwalało nawet na chwilę zwrócić głowy w przeciwnym kierunku. — Boże, napada mnie bez wyjaśnienia w moim pokoju i milczy - przyłożyła rękę do czoła w geście załamania się nad tą beznadziejną sytuacją. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. To było szaleństwo. — Kim ty jesteś? Dlaczego za mną łazisz i mnie prześladujesz? Wyjaśnij mi to, inaczej zacznę krzyczeć - traciła cierpliwość, a ja nie mogłem wydusić z siebie nawet słowa. Odsunęła się jeszcze dalej. Jej oczy mówiły to, czego dusza by nie powiedziała, bo nic nie pamiętała. Żal, gniew, nienawiść... Paliła mnie.

— Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz wszystko co ci zrobiłem. Przez moją bezmyślność straciłaś pamięć - wyznałem szczerze stojąc niedaleko i wpatrując się w jej twarz. Milczała. Nie mogłem znieść jej zgniatającego mnie od środka spojrzenia. Z zamiarem opuszczenia pokoju skierowałem się ku drzwiom balkonowym. Nagle poczułem na nadgarstku uścisk. Spojrzałem na drobną dłoń mocno zaciśniętą na mojej ręce.

— Poczekaj - odwróciłem się w jej stronę. — Jak to, przez ciebie nic nie pamiętam? - zapytała skołowana. Gwałtownie ściągnęła brwi, a lekko zmrużone oczy uważnie mi się przyglądały krzycząc, że tak łatwo się nie wyrwę.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
HybrydaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz